Prawie dwa tygodnie bez działki!
Jak na odwyku,szok.
Co gorsze pogoda w tym czasie nawet była przyzwoita,więc tym gorzej mi się znosiło fakt że nie mogę się realizować dzialkowo. Przewertowałam w tym czasie wszelkie dostępne magazyny ogrodnicze i p?ł internetu tworząc długą listę prac kt?rre chciałabym wykonać we wrześniu.
Nie sądzę że przy moim czasie wolnym i obecnym zaniedbaniu działki zdążę,ale żeby choć trochę i już będzie do przodu.
Ambitne sobotnie plany zmyły mi strugi deszczu padającego od samego rana. Tym bardziej klęłam,bo w misce od kilku dni kisily mi się roślinki.
Totalnie nie wiem co mnie pokusiło żeby przy takim armagedonie sobie jeszcze czegoś dokupić,ale zam?wiłam nowe liliowce. Nie darzę ich jakąś wielką sympatią,ale jak zobaczylam odmiany kt?re Pani wystawiła za śmieszną cenę to stwierdziłam że no dobra,najwyżej część dam koleżance albo na wieś.
W sobotę więc na szybko je wkopałam w przerwach między deszczami i w sumie tyle było mojej tw?rczości działkowej.
Niedziela natomiast była słoneczna,ale znowu Młoda mi się zbuntowała że ona nie chce ciągle siedzieć na działce i nie było wyjścia. Dopiero p?źniej dołączyl do nas dziadek i mogłam się na chwilę oddalić na działeczkę,gdzie towarzyszył mi natrętny czarny kot non stop przechodzący pod płotem wprost pod paszczę psa.
To skutecznie przyciągnęło Młodą na dzialkę i choć trochę mogłam pogrzebać w roślinach. Wysadziłam parę cebulek tam gdzie miałam naszykowane miejsce,resztę podzieliłam na dwie części i jedną wysadzę w Krakowie,a drugą na wsi.
Zebrałam trochę plon?w.

Na ile dynie,kt?re wysialam jako makaronowe będą chociaż jadalne to się okaże...
Jedna to hokkaido,a długa ż?łta cukinia. Myślałam już że usunę krzaki,a tu jeszcze się zawiązują. Ostatnio ciocia stwierdziła,że szkoda że tak mało cukini wysiałam,bo ona by sobie chętnie wzięła. Aż zapytalam gdzie była jak nie mogłam opanować tego żywiołu ;D
W środku natomiast mój miniplon czyli papryka. Ale własna i to się liczy. To nic że jest mała jak zajęczy bobek

jest swoja własna. I w dodatku pyszna,bo już zerwalam 2.
A teraz on top są dynie. Nie mogę uwierzyć że mam ich aż tyle . Są wszędzie. Na drzewach,na krzewach, na działce,za dzialką, u sąsiada... duże,małe... muscaty i jakieś zmiksowane.

Nadal też walczę z jabłkami. Za każdym pobytem zbieram po kilka szkrzynek dobrych i kilkanaście wiader złych. Myślałam,że będę korzystać z kompostu ale przez te owoce zrobił się tam taki podłoże że wszystko pływa...
A ja dalej nie wiem co zrobić z nadmiarem ,upycham komu moge,bo teraz zrobiły się smaczne,dojrzałe.
Og?lnie czuć już nadchodzącą jesień.
Choć jeszcze trochę koloru na działeczce jest.


z aksamitkami śmieszna sprawa - nieprzerwanie kwitną. Nie zebralam jeszcze żadnych nasion,bo w zasadzie nic nie przekwita.

