
Jak miło, że zaglądacie, chociaż znów zniknęłam na dłuższą chwilę. Ostatnio mało mam czasu i rzadziej zaglądam na forum. Niestety w najbliższym czasie marne szanse, że coś się zmieni, więc wybaczcie, że nie do wszystkich dotarłam i nie zaglądam regularnie do Waszych wątków

Dzisiaj zdjęcia z pierwszej połowy czerwca



Adrianno, dla Ciebie również najlepsze życzenia w Nowym Roku

Nie wszystkie róże z Twojej listy posiadam, ale spróbuję napisać o tych, które mam lub miałam. Pamiętaj, że wysokości, które podaję, to wysokości jakie osiągnęły moje róże. W każdym ogrodzie może być inaczej.
Ghita Renaissance - wysoka, raczej na drugi plan. Moja dorastała śmiało do 2m i więcej
Darcey Bussell - rośnie szeroko, więc potrzebuje sporo miejsca. Moja dorasta do ok.1,30 m
William Shakespeare 2000 - spokojnie osiąga 1,50 m
Princess Alexandra of Kent - jak wyżej
Heritage - nie mam
Spirit of Freedom - rośnie wysoka, powyżej 2m
Olivia Rose - 1,20 m-1,40 m
Mme Isaac Pereire - miałam, ale moja nie rosła dobrze i oddałam ją teściom. U nich jest dopiero rok, więc nie wyrosła jeszcze zbyt mocno. Za to widziałam olbrzyma chyba u Tolinki, więc raczej też na tyły rabaty.
Gertrude Jekyll - nie mam
Boscobel - ok. 1,20-1,30 m
Schone Maid - moja po trzech sezonach jest malutka ma jakieś 0,40 m, ale chyba ma słabe miejsce, a sama sadzonka była też nie najlepszej jakości.
Old Port (Mackati) - nie mam
Soul - miałam i moja osiągała lekko 1,40 m
Lady of Megginch - powyżej 2m, na tył
Gentle Hermione - 1,20 - 1,30 m
Artemis - śmiało od razu z tyłu. Mój dawno przekroczył 2.50 m
Maid Marion - 1,30-1,40 m
A Shropshire Lad - nie mam, ale z opisów należy do wyższych. Ja bym posadziła z tyłu.
Peace - 0,50-0,60m
Ashley - nie mam
Marc Shagall - 0,60 m
Rhapsody in Blue - śmiało osiąga 1,50 m, a nawet więcej

Igala, dziękuje i wzajemnie wszystkiego dobrego w Nowym Roku

Abraham Darby niezbyt lubi deszcze - zresztą jak większość róż. Bardzo mocne słońce też mu nie służy. Im starszy krzew, tym lepiej sobie radzi. Moje z każdym rokiem są mężniejsze i znacznie lepiej znoszą pogodowe anomalia. Raczej są zdrowe. Z końcem sezonu potrafią złapać trochę plam, ale nigdy jeszcze nie były ogołocone z liści.

Jadziu, to prawda, że jak przeglądam zdjęcia z pełni sezonu, to nie żałuję tej pracy. Warto było! Za to Bravo dokładał wszelkich starań żebym się nie nudziła i oprócz opieki nad różami zapewniał mi dodatkowe "atrakcje" w postaci wciąż nowych dołów

Mam nadzieję, że trud jaki włożyłaś w zaprawienie gleby przyniesie olśniewające rezultaty, czego Ci życzę z całego serca


Anido, to miłe co piszesz, ale gdzie tam mojemu skromnemu ogródkowi, to tych pięknych ogrodów z katalogów. Moim marzeniem jest pojechać i zwiedzić "królestwo" Austina. Zdjęcia zamieszczone na stronie powodują szybsze bicie serca


Aniu-Annes, z tym cięciem to sama nie wiem co robić?

Mistrz odszedł, ale pozostawił po sobie spuściznę w postaci wielu przepięknych odmian, które mam nadzieję będą przez całe lata cieszyć nas swoją urodą.
Heathcliff to róża posadzona jesienią 2015 roku. To będzie jej czwarty sezon. W 2018 roku dopiero pokazała na co ją stać. Miała masę kwiatów, pędy sztywne, dobrze utrzymujące naprawdę duże kwiaty. Róża zdrowa, dorodna, dość wysoka, nie sprawiała jak do tej pory żadnych problemów. Zdrowie w normie. Pod koniec tego sezonu trochę plam.
Za Eglantyne, nieco z tyłu rośnie The Poet's Wife. Chyba nie trafiłam z miejscem, bo jest dość niska, a rośnie na tyłach


Gosiu, piesio jest kochany, ale broi w ogrodzie na całego i martwię się, że z wiekiem mu nie przechodzi. Nawet teraz potrafi kopać, szarpać za węże kroplujące i buszować po ogrodzie nie bacząc na moje protesty


Alutka, wzajemnie wszystkiego dobrego w tym Nowym roku

To serce chyba kupiłam w Kauflandzie, a może w Lidlu. Nie pamiętam...

Plany malutkie mam - na kilka róż. Poza tym muszę chyba uzupełnić ubytki w liliach, bo Bravo sporo z nich wykopał. Zastanawiam się tylko czy jeśli posadzę nowe cebule, to on znowu ich nie wykopie. W domu rozrabia mniej, ale ogród nadal jest zagrożony, bo szaleje w nim na całego. Teraz już macham ręką, ale drżę na samą myśl, co będzie wiosną


Kasiu, dziękuję za taki komplement

U nas zima równie łagodna, chociaż jak na mój gust było zbyt mało śniegu. Róże u mnie bez kopców, a temperatury przez kilka nocy były dość niskie. Mam nadzieję, że nie zaszkodziły pannom i wiosną wszystkie będą w dobrej kondycji.

Marlenko, nie okrywałam róż. Do tej pory robiłam kopce, a w tym roku ziemi wystarczyło dosłownie na kilka tych najmłodszych. I nawet trudno to nazwać kopcami. Ledwie trochę przysypałam pędy u nasady. Miejmy nadzieję, że nie wyskoczą w lutym, czy marcu jakieś większe mrozy


Amanito, wyżej pisałam do Kasi i Marleny, że w tym roku po raz pierwszy nie sypałam kopców. Też mam nadzieję, że róże przetrwają bez szwanku i wiosną wszystkie się obudzą. Nie martw się


Ewelinko, urlop już za nami. Krótki był, bo zaledwie tydzień, ale trochę odpoczęłam, poszalałam na stoku, poruszyłam trochę zastałe kości i pooddychałam świeżym, górskim powietrzem Zimą mam zbyt mało ruchu, więc taki wypad jest zbawienny dla zdrowia.
A sezon mam nadzieję, że będzie lepszy dla róż. Oby szkodniki omijały królowe szerokim łukiem, bo jak nie, to...


Aniu - Minnie, The Poet's Wife ma za sobą drugi sezon i złego sława na nią nie powiem. Kwitła bardzo obficie, powtarzała trzy razy. Jak na razie nie mam jej nic do zarzucenia. Jedynie to wysokość, która nie jest imponująca. Coś chyba źle doczytałam

I ja po cichu liczę, że Bravo trochę zmądrzeje i nie będzie już tak niszczył ogrodu jak w ubiegłym sezonie. W domu jest już znacznie spokojniejszy, a jak będzie się sprawował w ogrodzie, to czas pokaże. Biję się z myślami, czy kupować cebule lilii, bo przez niego straciłam ponad połowę cebulek. Zresztą nie poprzestał na liliach. Dobrał się także do tulipanów. Wiosną zobaczymy ile z nich zakwitnie


Krótka przerwa techniczna