
Piękny dzień z jasnym słońcem na lazurowym niebie, bez wiatru i tylko temperatura bardziej grudniowa niż październikowa, a na noc wieszczą przymrozek. Boję się, co zobaczę po takiej nocy na rabatach. Żal, tym bardziej że za tydzień ma być bardzo ciepło.
Iguniu - niestety, przed zimą M nie zdąży dać izolacji w piwniczce i raczej nic nie da się w niej przechować. Pilniejszą sprawą jest wykończenie gołębnika. Wczoraj zrobił zadaszenie, ale bocznych ścian jeszcze nie ma, nie mówiąc o sypialniach dla poszczególnych gołębich par.
Ten rodzynek to miechunka rozdęta i nawet nie wiedziałam, że ona jadalna. Myślałam, że jada się tylko miechunkę peruwiańską.
Tak naprawdę to tych kwitnień tyle, co kot napłakał, ale z braku laku dobry kit.

Nie przeziębiłam się na szczęście, ale chrypki do dziś się nie pozbyłam, dziękuję.

Soniu - na swoje pelargonie nie mogę złego słowa powiedzieć, ale begonie mnie w tym roku mocno rozczarowały. Kapuchy mnie cieszą, tylko za wysokie urosły, jak wszystko w tym sezonie.

Jaśniepanu znudziło się zamykanie bramy późnym popołudniem, mimo że ma za to płacone, a zarząd zgodził się skrócić czas otwarcia, bo to mąż prezeski. Kto podskoczy pani na włościach.

Weekend mija całkiem miło, dziękuję.

Danusiu - ja zmagam się z chrypką już dość długo, ale z własnej winy, bo ciągle zapominam ssać Fiordę, która jako jedyna mi pomaga, no i - niestety -

Moim roślinom też przymrozki grożą, trudno.
Nasiennikom hibiskusa przymrozki niegroźne, dopóki będą wisiały, niech wiszą, jeśli zechcą spadać, zabierz do domu i niech sobie w ciepełku dochodzą.
Zdrówka.

Gosiu - sama jestem ciekawa i czekam niecierpliwie na zakończenie robót.
Ogród masz przed domem, to nawet dobrze, że kwitnie.

Marysiu - poranek i u mnie był zimny, zbyt lekko ubrałam się do kościółka, bo pięknie świeciło słoneczko, które przez cały czas jaśnieje na niebie. A nocą szykuje się przymrozek. Jakoś się to załamanie pogody przeżyje, choć rośliny pewnie takie optymistyczne nie myślą.

Myszkę nakarm zatrutymi płatkami, które trują i wysuszają gryzonia.
Po nocnym przymrozku zapewne i dalie zbrzydną, a szkoda, bo jeszcze mają wrócić bardzo ciepłe dni.
Mam nadzieję, że u Ciebie też dzisiaj słonko zaświeciło, a jeśli nie, to niech zaświeci jutro, czego najserdeczniej Ci życzę.


Stasiu - grzybów u nas na ryneczku zatrzęsienie i za grosze, bo nie ma kto kupować, ale to nie to samo, co własnoręczne grzybobranie.

Na temat tego, co wyprawia nasz zarząd, napisałam wyżej i już nawet nie chce mi się powtarzać. Jestem mocno rozczarowana ludźmi, o których miałam zupełnie inne zdanie.
Gołębnik na pewno zostanie wykończony, choć stary jeszcze stoi, tylko piwniczka raczej nie dostanie jeszcze izolacji. Ale płakać z tego powodu nie będę. Tyle lat w ogóle jej nie było, to jedną zimę jakoś się przeczeka.

Moje begonie jeszcze nie zaopiekowane i pewnie tej nocy zmarzną. A może nie....
Nawet nie wiedziałam, że miechunka rozdęta też jest jadalna, dzięki za info.

Nie lubię się naubierać i zawsze muszę zmarznąć, co zapewne wpłynęło na to, że raczej jestem zahartowana. Choć ostatnio jakby nieco słabiej.

Zdróweczka i ciepełeczka życzę.


Wandziu - trochę takich szkieletów na działce mam, a po postawieniu nowego domku trzeba co nie co przebudować, by stary domek całkowicie zlikwidować. Tak więc niech M najpierw uporządkuje powstały po budowie bałagan, a później pogadamy.

Jeszcze kilka piątkowych fotek z działki.










Dobrego niedzielnego wieczoru.
