Witajcie!
Na dwie godziny przed ciszą odpowiedziałam wszystkim miłym Gościom, ale wysłać już nie mogłam, bo nasze forum zarządziło ciszę wyborczą o dwie godziny wcześniej niż obowiązywała w przestrzeni publicznej.
Potem cisza, po niej musiałam wysłuchać, co różni mają do powiedzenia, a następnie pogoda zrobiła się tak zachęcająca, że nie chciało się z działki do domu wracać. Dzisiaj od samego rana deszcz, deszcz, deszcz.....No i jestem w domku. Widzę za oknami przecierające się niebo i wyglądające zza chmur słoneczko. Taki paradoks.
Działka mnie w tym roku nie cieszy jak dawniej. Wprawdzie kwitną wieloletnie rośliny, ale jednoroczne wysiane jeszcze w domu ciągle w powijakach, pomidory zarówno w tunelu i pod niebem jednako zielone, bez jakichkolwiek oznak chęci do zarumienienia, ogórki dopiero zaczęły wydawać owoce, na razie malutkie, fasolka kwitnie i jest nadzieja na nieodległą możliwość konsumpcji, jedynie koperek nareszcie dorósł i można się z niego cieszyć, jednak to już trzecie podejście w jego uprawie. Właściwie to tylko sałaty nie sprawiły zawodu i do dziś się nimi delektujemy w oczekiwaniu na inne warzywka.
Owoce - maliny obrodziły, brzoskwinie takoż, jabłonie niekoniecznie, śliwek brak, porzeczki
bylejakie, agrestu
akuracik, borówki amerykańskie sadzone przed rokiem podgryzły pędraki chrabąszczy i ostała się tylko jedna, bez owoców, morelek nie ma, truskawki w znacznej większości zgniły.
Jak więc widzicie, nie ma się z czego cieszyć. Może tylko z tego, że jest miejsce, które pozwala spędzać czas na świeżym powietrzu wśród flory i fauny. Jaka ta flora, już napisałam, a fauna? Ogromnie dużo ślimaków, mszyc tudzież innych szkodników niszczących florę, chmary komarów gnębiących ludzi i tylko śpiew ptasząt oraz osobista kotka z lekka umilają życie.
Alu - podpowiem Ci, jak zbić taką sąsiadkę z pantałyku. Zawsze gdy podlewam działkę, oświadczam wszem i wobec, że gdy podleję, to może wreszcie spadnie deszcz.
Rudbekia i jeżówki owszem kwitną, tylko dalie siane w marcu jakoś nie chcą stanąć na wysokości zadania.
Pozdrawiam wzajemnie.
Danusiu - dzięki za nakierowanie mnie na odnalezienie nazwy

i już wiem, że to jest pajęcznica liliowata. Muszę jej zmienić miejsce, bo ma za dużo cienia, za mało słońca, a jest uroczą roślinką.
Liliowce polubiłam bardzo niedawno, długo się przed nimi wzbraniałam, a teraz jestem z nich zadowolona. Dużo miejsca zajmują.
Szałwia 'Plumosa' jest byliną.
W poprzednim poście zapomniałam odpowiedzieć na jedno z Twoich pytań, a pytałaś o tę roślinkę:
Jest to aster karłowy, który rzeczywiście jest wyjątkowo niziutki i w pełnym rozkwicie prezentuje się tak:
Aniu - już wiem, że to nie jest przetacznik, a najprawdopodobniej jakaś krwawnica ( podpowiedź koleżeńska). A liliowce i u mnie zagościły stadnie, jednego czy dwóch nie opłacało się sadzić, jak zaszaleć to na całego.
A lilie to moja stara i stała miłość, stąd ciągle uzupełniam kolekcję o nowe odmiany.
Dziękuję za dobroci, które z całej duszy odwzajemniam.
Dorotko - ja też siałam 'Plumosę', wzeszły dwie siewki, sadzonki powędrowały do gruntu i... gdzieś je wcięło albo coś je wcięło, bo głodne było.
Jedzonko wypłukał deszcz, bo moja działka jest z lekka nachylona w jedną stronę i woda spływa niżej do sąsiadki, a z jej działki jeszcze niżej do parowy, zasilając tzw. małpi gaj. Gdy tylko ogórkom i pomidorkom dałam papu, od razu zareagowały in plus.
Masz rację co do krwawnicy, pooglądałam ją sobie ze wszystkich stron, pozaglądałam do różnych źródeł i zgadzam się na tę nazwę. Dziękuję za podpowiedź, Dorotko kochana moja.
Marysiu - u Ciebie ciągle leje, a ja już dwa razy w międzyczasie podlewałam działkę. Ale dzisiaj i u mnie deszcz. Na szczęście nie ulewny i cieplutki.
Masz rację: to musi być jakaś krwawnica, do takiego wniosku doszłam dzięki Twojemu i Dorotki zwróceniu mi uwagi, za co serdeczne dzięki.
Mnie 'Plumosa' z nasion wyszła, tylko po wsadzeniu do gruntu gdzieś sobie poszła. Podejrzewam, że do przewodu pokarmowego jakiegoś przedstawiciela fauny. Na szczęście moje ślimaki nie tknęły jeżówek, widać miały lepsze kąski do skonsumowania.
Właśnie zjechaliśmy, ale już pogoda wraca do normy i po jutrzejszej wyprawie na cmentarz i mszę za śp. mamę, wrócimy na działkowe włości.
Całuję równie gorąco

i słoneczka nieustająco Wam życzę. No i zdrówka oczywiście.
Iwonko1 - jesteś ogromnie miła dla moich działkowych doróbek i niedoróbek, za co z całego serca Ci dziękuję, bo w ten sposób podnosisz mnie na duchu.
Nie wiem, o którym liliowcu napisałaś, bo wstawiłaś linki do tego samego asterka karłowatego, którego nazwy odmianowej - jak to ja - niestety, nie znam.
Gratulacje przyjmuję z otwartym sercem, trzymamy się w miarę możliwości, czego i Tobie z całego serca życzę.
Stasiu - ja z kolei będę zaciskała kciuki za pomyślne wyniki Twoich badań i niech ten termin okaże się ostateczny.
Lilie kocham od zawsze i co sezon ich u mnie przybywa, a liliowce to w znakomitej większości zawdzięczam Tobie, a że z sercem przysłane, to i kwieciem płacą.
Róże i powojniki u mnie na żywioł puszczone i może dlatego nie lenią się, tylko kwieciem obdarzają.
Dziękuję za dobre życzenia, które w całości odwzajemniam.
Teraz pozanudzam Was zdjęciami przywiezionymi z działki.
Na wstępie zapraszam na słodkie malinki.
A teraz na spacerek wśród kwietnych rabatek.
