Moniko, byłam u Ciebie i widziałam, że nasypało jeszcze bardziej, niż u nas na południu K.
Ewelinko, zawsze jakoś kasy brakowało na ten foliaczek, ale wreszcie znalazłam go sporo taniej niż na alle..., no i bez kosztów przesyłki.
Danusiu, po raz kolejny próbuję z rozsadami, chociaż za nimi nie przepadam, ale może wreszcie się nauczę i nabiorę pewności. Może z roku na rok będą mi wychodzić lepiej.

Na razie w miarę mi wychodzą pomidory, papryki słodkie też w zeszłym roku były o.k. Trochę gorzej z kwiatami, pewnie za gęsto sieję.
Marysiu, właśnie - dobrze, że taki towar sprowadzili do t...o, bo jakoś w ogrodniczym na Kablu nigdy nie widziałam takich regalików. Próbuję sobie wyobrazić, jak bardzo musiał być zarośnięty u Was front, że aż przechodnie zauważyli tak wielką zmianę.

Masz już ładny dojrzały ogród z dużymi drzewami, do takie urządzenie do rozdrabniania jest sprzętem pierwszej potrzeby, bo szkoda, żeby się gałęzie marnowały. Na tym filmie to mieli różne maszyny, ale to właściciele firm i mogli sobie pozwolić na takie sprzęty. Zwłaszcza ten wielki okrągły młynek mi się spodobał, bo nakładali do niego koparką, a on wszelkie odpady ogrodnicze mielił.

Super sprzęt. Ja też z czasem pomyślę o jakiejś rozdrabniarce.
Aga, no to sama mogłaś zaobserwować jak to dobrze wpływa na ziemię na rabatach.

A wiesz, że my też kiedyś zebraliśmy kilka worków trocin, bo właśnie w pobliżu naszego bloku wycinali drzewo i zostało tego sporo. Zawieźliśmy to na działkę i posłużyło na jedną rabatkę, po jednym sezonie prawie całkowicie się rozłożyły.
Grażynko, ja też będę kiedyś kompostować liście, na pewno nie będę oddawać ich na śmieci, ani palić - szkoda by było.
Lidziu, tak

- foliaczek zagospodarowuję stopniowo, są już papryki i teraz dojdą pomidorki z przeznaczeniem do donic balkonowych.
Lucynko 
, cieszę się że już jesteś. Oczywiście to jest mini-foliak, tylko jakoś "foliak" kojarzy mi się z większymi konstrukcjami i tak bardzo umownie określiłam to jako "mini-szklarenkę". Ale nikt teraz nie robi takich rzeczy ze szkła, a poza tym w warunkach domowych byłoby to chyba zbyt ciężkie i nieporęczne. To jest właśnie takie coś jak u Ciebie i u Marysi.
Asiu, no to jak już masz podobne, to nigdzie nie musisz jechać po zaopatrzenie.

Ja mam loggię z boków osłoniętą i może przy ścianie to mi tego wiatr nie zwieje, ale silne wiatry są ostatnio problemem - bo np. szarpią mi ciężkimi donicami z krzakami pomidorów, bo te stoją przy barierce. Zdarzało się, że wiatr nawet przewracał te donice.
--------------------------------------------------
Chciałam jeszcze na chwilę wrócić do zdjęć z okolicy naszej działki. Niedaleko, oprócz zamku jest też drewniany dom - muzeum z pamiątkami po Janie Matejce:
...obok są drewniane zabudowania gospodarcze...
...po obejściu chodzą pawie. Wiem, że nie każdy je lubi, bo czasami mogą być krzykliwe, ale te były cicho. Poza tym taki paw może robić za psa podwórkowego - tzn. ostrzegać, gdy jest czymś zaniepokojony.
No i koń też być musi.
Dom cały czas należy do tej samej rodziny, co w czasach Matejki - do państwa Serafińskich. Joanna i Leonard Serafińscy byli jego szwagrostwem.