Jest to miejsce robione trochę "na skróty" - chociaż na skróty też było co robić
Na początku wzięliśmy sie za koniec ogródka od strony bloku, który już pokazałam ale żeby dotrzeć do edenu, trzeba było sie przedrzeć przez to pokrzywisko:
które tak wyglądało wiosną. Potem pokrzywy wybujały ponad ludzkie pojęcie i nawet hamaka nie dało się powiesić. A skoro do ładnej części ogrodu można było dojść tylko w odpowiednim zabezpieczeniu czyli długich spodniach i długim rękawie osłaniając twarz przed ogrodowym drapieżnikiem - pokrzywą, przez sezon wyrywałam to zielsko większe ode mnie, żeby się nie rozsiewało dalej a potem - do roboty
Zaczęło się od wyzbierania śmieci i gruzów
Potem wyrównaliśmy trochę teren przemieszczając ziemię z innej części ogrodu, gdzie była górka. Pod tą niewielką warstwą ziemi zostały zasypane te gruzy, które były w ziemi. Było ich tak dużo i taka drobnica, że po wcześniejszych doświadczeniach nie było już chętnych do wykopywania

Stanęło na tym, że część gruzów została w ziemi a z wydobytych z trudem i mozołem płyt powstał placyk
a przy nim skalniak na gruzowisku
