wiadomości z pola bitwy. Bagienko oczywiście wyschło i podczas lipcowej suszy ładnie obsuszyło i warzywko rośnie, dosiałam trochę.
Napiszę czego na przyszły rok nie zrobię, czyli wykaz błędów początkującej ogrodniczki (tak dla siebie ale i może komuś się przyda ;))
po pierwsze
pomidory:
- sadzić w dużych odstępach 70 cm-metr to minimum
- zrobić długie podpórki 1,5m nawet
- 'wilki' czyli dodatkowe przyrosty się obrywa ręcznie gdy są jeszcze malutkie,
- dolne liście stopniowo też się obrywa (nie wszystkie na raz)
- zostawia się 1 główny pęd
- liście nie powinny dotykać ziemi i krzak powinien mieć 'światło" i przewiew
- lubią nawożenie
- najlepiej w szklarni, na zewn. z dala od ziemniaków, bo podatne są na 'zaraze ziermniaczaną"
rzędy warzyw co najmniej co półtorej stopy od siebie (za gęsto)
marchewka i inne warzywa
- oczywiście nasionka rzadko sadzić,
marchewka
- jak ma już zieloną czuprynkę tak na wysokość palca to ograniczyć podlewanie do minimum (jak np zacznie widocznie więdnąć). Nadmierne podlewanie powoduje że nie idzie w korzeń, nie rośnie w głąb by szukać wody tylko wypuszcza masę małych korzonków i jest krótka
- jeszcze nie wypróbowałam ale dowiedziałam się o sposobie dziadków na długą i grubą marchew: sadzić ją na takich rzędach a'la kopczykach
ogórki
potrzebują duużo miejsca z dala od głównej ścieżki by ich nie deptać bo będą gorzkie
nie podlewać b. zimną wodą, najlepiej odstałą
koper
- nie w rządku ale rzutem w ogórkach, marchewce, cebuli, buraczkach
seler i por
sadzić na przemian w jednym rzędzie
pierwsze pielenie jest najważniejsze
łapka/dziabka w rękę i
wyrywać zielsko z korzeniami - mniej pielenia w przyszłości
gdy robiłam radlinki bardzo mi się przydał
sznurek malarski i takie kijki
wyznaczyłam sobie 'poletka' i w miarę równo mogłam zrobić dołki. Sznurek zostawiłam aż poschodziły warzywka, a nawet dłużej, bo nie wszystkie siałam w jednym czasie i łatwiej było odnaleźć puste radlinki (karteczki z opakowań wywiewa wiatr, niszczeją)
to tylko kilka doświadczeń i kilka rad które chce zapamiętać
