Mam taką część ogrodu, w której posadziłam róże zupełnie bez życia, szkoda mi było wyrzucić, a może jednak? Sadziłam je wiosną 2008 r., kilka już posadziłam na inne miejsce, bo ładnie wyrosły, ale część róż, raczej kikutów, została w przechowalni na zimę. Jakoś pod koniec maja wyrzuciłam ewidentnie martwe badyle, ale na którym choć cień życia tkwił zostawiłam i dobrze, bo wyrosły i zakwitły, chociaż jednym kwiatkiem, chociaż są malutkie, ale żyją. Teraz już chyba będą rosły. Pozostałą resztę już nieodwołalnie wyrzucę jesienią.
A oto moje NN (w większości) - niektóre z nich to prawdziwe piękności.
Maleństwo,dwa pędziki i kwiateczek w kolorze łososiowego różu

Natomiast ta jest okazała, wyrosła na ok 140 cm, ogromne kwiaty ciemny róż, przecudny zapach, kwitnie od maja, cały czas, ciemno zielone liście, błyszczące.

Raczej mizerna, ale płonie z daleka kolorem,piękny kształt pąka, szybko przekwita, ale może przez upały?

Kolejna różowa, wysoka jak rudbekie, kwiaty zebrane w bukiety, nieco brzydnie po przekwitnięciu, ale płatki nie opadają

Teraz pnąca, podobne kwiaty do The Fairy, pędy sztywne, bardzo długie, prawie 2 m, część pędów krótsza, płożące.

A ta kwiaty jak poprzedniczka, bardziej czerwone niż różowe, pędy miękkie, łapie mączniaka

A ta - krzew ok. 60 cm, kwiaty ok. 5-6 cm zebrane w bukiety, od różu po wszystkie odcienie oranżu, czyżby Maskarade

Zdecydowanie czerwona, zdjęcie przekłamuje kolory, pierwsze płatki, zewnętrzne, przekwitając niemal czernieją przy brzegu

Tę kupiłam jako Casanowę, jest niby biała, ale w środku kremowa, duże kwiaty,

A to niewielka urocza różyczka, kwiaty o dwóch rzędach płatków, kwitnie i kwitnie

Jeszcze jedna różowa, podobna do The Fairy, płożące długie pędy, powtarza kwitnienie

Róża przepiękna, delikatny zapach, krzew podobny do Chopina, trochę niższy, kiaty pełne, kremowe

Duże kwiaty, lekko pachną, kromowe z wyraźnym, ale delikatnym różowym przebarwieniem wnętrza kwiatu

Podobna do Chopina, ale za dużo kremowego jak dla niego, no i widać środek

A to Chopin dla porównania

Pozdrawiam, Danuta