Witam

Moja przygoda z frezjami trwała 3 lata. Cebulki kupiłem jakoś wiosną , przypadkiem w OBI. Posadziłem do dwóch dużych skrzynek balkonowych (bo było ich dość sporo) i po tygodniu , może 10 dniach wykiełkowały. Gdy przekwitły , obciąłem je przy ziemi i do tych samych skrzynek posadziłem pelargonie. Tak po prawdzie to o frezjach zapomniałem. Skrzynki przezimowały na parapecie w domu a od wiosny znów trafiły na balkon. Byłem w szoku , gdy między pelargoniami zauważyłem sporo frezji , które po jakimś czasie zakwitły. Myślę , że było ich już więcej niż posadziłem. Drugi raz je obciąłem , sprawa się powtórzyła w trzecim roku i znów było ich więcej. Później dałem skrzynki mojej Mamie do przechowania bo się przeprowadzałem , i to był koniec moich frezji. Mama zapomniała ich podlewać. Sumując , nie są tak trudne jak opisano choć nie wiem dlaczego u mnie obyło się bez komplikacji
W tym roku zamawiając cebulki mieczyków i lilii , przy okazji zamówiłem też sto frezji które trafią na działkę by urozmaicić duży klomb. Zobaczymy co z tego wyjdzie , mają przyjechać pod koniec lutego i od razu trafią do doniczek
Dodam zdjęcia , jak tylko wykiełkują
