
Na szczęście już po wczasach, w ostatnim dniu przejazdu przez pół Polski w deszczu przyplątalo mi się zapalenie ucha. Teraz chodze głuchy jednostronnie i jakiś taki przekrzywiony


Z powodu tego ucha z ogródkiem przywitałem się dopiero dzisiaj. Ulewy żadnych większych szkód nie poczyniły, jednak chwasty wykorzystały nieobecność i poczuły się jak u siebie. Trawa też zaszalała, więc dzień dzisiejszy zejdzie mi pewnie na sprzątaniu


Pomidorki też nie prożnowały, oparły sie deszczom i wykorzystały te niedługie przebłyski słońca:


Najwyraźniej przyjęły się także gałązki bukszpanu, które kiedyś powtykałem w doniczki. Natomiast lawenda nie wyraziła takiej ochoty. Może ma za mokro?
Pod śliwami fioletowy dywan, i ostry zapach fermentacji. I mnóstwo brzęku pszczół, takie to jeszcze lipcowe



I pytanie do fachowców: Czy mogę do kompostu wrzucac spleśniałe owoce? We wszystkich poradnikach kompostowania jest zazwyczaj przedstawiana idealna sytuacja, dla idealnych odpadów roślinnych. A co z pleśnią? Kiedyś się nad tym nie zastanawiałem, teraz jednak mam wątpliwości, jaki to będzie miało wpływ na przyszły kompost. Z drugiej strony jednak, kompost przemysłowy jest robiony często z o wiele gorszego syfu, patogenów pewnie w nim co nie miara... Tylko, że on chyba jest sterylizowany. Czy ktoś doradzi coś z własnych doświadczeń?
Wracam do zbierania śliwek, zanim trawa przeschnie a ja wkroczę z kosiarką.