
Pierwsze koty za płoty V
Re: Pierwsze koty za płoty V
Chciałam tylko powiedzieć,że u nas pada.Ciekawe ile,gdzie i jak długo.


- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25216
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Może lato nie będzie upalne, ale może być mało deszczowe
U mnie deszczu nie było od dwóch miesięcy. Dzisiaj trochę mżyło.
Współczuję tego braku wody
Czy naprawdę nie można popędzić tych całych właścicieli?
U mnie deszczu nie było od dwóch miesięcy. Dzisiaj trochę mżyło.
Współczuję tego braku wody
Czy naprawdę nie można popędzić tych całych właścicieli?
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jadziu, do taczki wejdzie ponad 40 litrów i jest mu wygodniej ją ciągnąć niż dźwigać wiadra. Ktoś kiedyś powiedział, że jak chłopa wysłać do roboty, to zawsze coś wymyśli, żeby sobie ułatwić
Starszego syna mam równie pomysłowego. Kiedyś zagoniłam go do mielenia twarogu na sernik. Pierwszy raz zmielił bez problemu, ale za drugim już ser nie był tak posłuszny, bo zrobił się mazisty. Podumał więc i zapakował masę serową do rękawa cukierniczego i wyciskał do maszynki. Trzecie mielenie odbyło się tak samo
Miał co prawda potem trochę więcej zmywania, ale coś za coś.
Niestety deszcz znowu mnie ominął. wczoraj cały dzień było pochmurno, ale kropla nie spadła ani jedna, a dzisiaj znowu od rana słońce przygrzewa. mam nadzieję, że jutro coś popłynie z kranów, bo jak nie to znowu czeka nas noszenie wody. Najgorzej, że już wszystkie rośliny są spragnione, a nie mam możliwości podlania całości.
Elusię będę obserwować i w razie czego dam znać
Teraz zostanie bez mojej opieki, ale Filip będzie zaglądał na działkę, to polecę ją jego opiece.
Serduszka, którą kupiłam jest miniaturką, dorasta maksymalnie do 30 cm wysokości. Tylko dlatego ją kupiłam, na te duże nie mam miejsca. Mam na oku jeszcze jedną, ale przyjemność jej zakupu zostawiłam sobie na następny sezon. Przecież wiadomo, że się bez tego nie obędzie

Maryniu, ochłodzenie było jedynie jednodniowe, dzisiaj znowu jest gorąco
Dobrze, że piszesz o pomidorach, to i ja wystawię swoje, bo już porosły wielkie jak drzewa i mam problem z utrzymaniem ich na parapetach. Tam nie mają tyle światła, co będą miały na balkonie. Dzisiaj przesadzę je do większych doniczek, bo te zrobiły się za małe, a za rok będę musiała wysiać później. Nie mam szklarni i a jeszcze trochę czasu musi minąć, zanim wysadzę je do gruntu.

Aniu, to taka samą mamy niedolę
Deszczu nie ma i szczerze mówiąc nigdzie w pobliżu go nie widać. Aż strach myśleć, co będzie dalej. Jedyna nadzieje, że pierwszego puszczą wodę na działkach, to Filip będzie podlewał jak wyjadę.
Z tulipanami jest różnie. Najlepiej sprawują się wszelkiego rodzaju Parroty, chociaż wydawałoby się, że ona takie wymyślne, to będzie z nimi kicha. U mnie kwitną niezawodnie. Nie pamiętam teraz czy wszystkie co roku, ale w tym roku zakwitły prawie wszystkie. Któregoś roku wszystkie cebulki tulipanów wykopałam i zdawało mi się , że nie dało to żadnego rezultatu. Ale w tym roku jest lepiej, to może co jakiś czas należy tak robić? Niestety po wykopaniu nie podpisałam żadnych cebulek i tak stały się bezimienne
Nie mam ich jakoś bardzo dużo, to wykopywanie nie jest takie uciążliwe, ale sadzić i tak nie lubię. Nie wyobrażam sobie posadzić ich 1000. Chyba bym się wypisała z tego interesu
Co innego sadzić wiosną, ciepełko, słoneczko- tak to ja mogę.

Basiu, właściwie to przy tym stoisku zatrzymały mnie czosnki. Ponieważ jednak sprzedawca był zajęty, to tak sobie stałam i zerkałam na wystawione roślinki. Przesuwałam wzrokiem od niechcenia, kiedy raptem w oko wpadła mi właśnie ona
No i jakoś tak samo wyszło, że wylądowała w moim ogródku
Deszczu niestety nie widziałam ani kropelki, wczoraj było chłodniej, to i pracowało się lepiej i rośliny dłużej miały korzyść z otrzymanej wody. Padało całkiem niedaleko nas, zaledwie trzydzieści kilometrów dzieliło nas od upragnionego deszczu, ale niestety dalej poszedł w innym kierunku. A dzisiaj znowu lato, niebo czyściutkie, bez jednej chmurki, to i skąd miałby wziąć się deszcz?

Zbyszku, szczególnie urzekają mnie Parroty. Moje kępki są niewielkie, bo ja wolę mieć więcej różnych odmian, niż tylko kilka w większej ilości. U innych bardzo mi się to podoba, ale w moim ogródeczku nie ma miejsca na takie ilości. Cieszę się, że i tobie się podobają

Lucynko, niestety do mnie deszcz nie doszedł. Mam wrażenie, że padało wszędzie, tylko Olsztyn ominęło wielkim łukiem, żeby tylko ani jedna kropelka nie spadła. Na jeden dzień zrobiło się chłodniej, to chociaż umęczone rośliny nie musiały dodatkowo mdleć w upale
Gdyby nie Filip moje rośliny wyschłyby chyba na wiór. Sama nie dałabym rady przydźwigać takiej ilości wody. W sobotę byłam około 9-10 razy i myślałam, że na nogach nie ustoję. Oczywiście właściwie nie zrobiłam już nic innego, nie tylko czasu mi zbrakło, ale i sił. W środę znowu pojadę przed nocą, to za dużo nie nafikam, ale zawsze trochę. Mam nadzieję, że wreszcie będzie woda, chociaż skoro jest to dzień wolny, to może do mnie nie dolecieć. Ale Filip jest już uprzedzony i w razie czego przyjedzie znowu. Aż mnie ściska jak sobie pomyślę, że kiedyś nie będzie go przy mnie, ale taka kolej rzeczy. Kiedyś przecież sama wyfrunęłam z gniazda, a niedługo przyjdzie kolej i na niego
Tulipany rozkwitły zupełnie niespodzianie. Jednego dnia większość była w ciasno zwiniętych pąkach, a za dwa dni już w pełnym rozkwicie. Na dodatek było bardzo ciepło, to w całej krasie odsłoniły swoje wdzięki, bo już w poniedziałek, przy zaledwie +10* nie były tak odważne. Miałam wrażenie, że patrzę na zupełnie inne tulipany. Serduszka śliczna i na dodatek miniaturowa, w sam raz do mojego ogródka

Dorotko, to nawet nie dyrygowanie, ale umiejętność dogadania się. On wie, że ze mną można wiele, ale w zamian od czasu do czasu potrzebuję jego pomocy i wtedy jest do mojej dyspozycji. Ale i ogólnie to dobry dzieciak. W jednym mieście ma czworo dziadków i sam z siebie do nich jeździ, a i jak czegoś potrzebują, to również wsiada w autobus i jedzie. Ale żeby nie było, że on taki złoty. Zupełnie nie, zwyczajny młody człowiek i straszny bałaganiarz
Do sprzątania zagonić go nie mogę, chętniej przyjedzie na działkę, niż uprzątnie pokój.
Na hortensję jeszcze poczekaj, moje też jeszcze nie puszczają listków. Jeśli wypuści na górze, to wtedy wszystkie dolne jej oberwij. Widać Dorotko, że jesteś przemęczona, bo żadne deszczowe chmurki do mnie nie doleciały. Ale za dobre chęci, pięknie dziękuję

Małgosiu, brak wody dokucza już wszystkim. Ja mam do ujęcia stosunkowo niedaleko, ale są tacy, i to w większości starsi ludzie, którzy maja spory kawałek. Zabierają ze sobą niewielkie wiadereczko, bo więcej nie dadzą rady przynieść, aż
się ściska.
Z Filipa całkiem niezły dzieciak, zawsze chwali moją działkę, mówi, że u nas najładniej. Zawsze wie, jak mnie podejść

Danusiu, z nadzieją wpatrywałam się w niebo, ale niestety nawet jedna kropla z niego nie spadła
Dzisiaj znowu jest gorąco, nie ma co spoglądać w górę.

Gosiu, popędzanie nic nie dało. Poza tym mamy kontakt tylko z głównym zarządem, a im chyba nie bardzo zależy na jakości wykonywanej pracy. Mam jednak nadzieję, że już w środę uda mi się przynajmniej nałapać wody do wiader i beczki i nie będę musiała dźwigać. Susza zrobiła się okropna, dawno tak nie było.

Na działkę tak właściwie to mam czas tylko przed nocnym dyżurem, albo po nim. Dlatego zazwyczaj jeżdżę na krótko, albo jestem zbyt zmęczona, żeby coś robić. Dlatego tez ciągnie wszystko się bez końca, działka ciągle zarośnięta, na dodatek brak wody też skutecznie odciąga mnie od pielenia.
Wczoraj rano było zdecydowanie zimno, dlatego też nie rwałam się do zbyt szybkiego wyjazdu na działkę. Oczywiście byłam po nocy, zostałam więc chwilę dłużej w pracy i w dobrym towarzystwie koleżanek napiłam się jeszcze kawy. Wyjechałam dopiero o ósmej, zawadziłam jednym rowerowym kołem o giełdę i o dziewiątej byłam już na miejscu. Kupiłam jeszcze tylko jednego pierwiosnka, bo bardzo miło mrugał do mnie oczkiem.

Zjadłam śniadanko i od razu wzięłam się do roboty. Posadziłam większość przywiezionych przez eMa roślin i porządnie je podlałam. Dodatkowo wypieliłam trochę tu, a trochę tam i znowu musiałam wracać do domu. Byłam jakoś wyjątkowo zmęczona i nie miałam ochoty siedzieć w takim zimnie na działce. Latem w takie dni więcej przesiaduje na leżaczku, ale wczoraj się nie dało.
Mimo tak lekkiej zimy kilka roślin do tej pory się nie pokazało i chyba nie ma już na nie szans. Szczególnie szkoda mi żółtej naparstnicy, bo to była bardzo wdzięczna miniaturka. Zresztą nie widzę, żadnej naparstnicy, nie tylko tej miniaturowej. Sa tylko rdzawe od Marty i chwała im za to, bo są prześliczne, ale i ta inne lubię, to czemu mnie opuściły> A może jeszcze wyjdą? Mam je od kilku lat i nigdy nie zastrajkowały, skąd więc w tym roku taka przykra niespodzianka? Nareszcie wysiałam maki jednoroczne, wyjeżdżam do Krakowa, to mam nadzieję, że po powrocie będą już na tyle znaczne, że ich nie wypielę
Posiałam również na wszelki wypadek również ostróżkę jednoroczną, proso włosowate i floksy Drummonda. Nie jestem pewna czy prosa nie wypielę, bo właściwie to czemu miałabym zostawić na rabatce kępy trawy
? W tamtym roku posiałam do pojemniczków i to jest lepszy sposób, ale w tym po prostu zapomniałam. Nie tylko o tym zapomniałam
Również nie posiałam cleome i jeśli się nie wysiała, to w tym roku nie będę jej miała, chyba, że dorwę gdzieś sadzonki.

Martwię się o swoje pomidory. Wyrosły wielkie jak las, za bardzo się wyciągnęły. Dzisiaj przesadzę je do większych doniczek i przynajmniej na dzień będę wystawiać na balkon. Muszą się hartować i mieć większy dostęp do światła. Właśnie Filip przyniósł mi ziemię z samochodu, to zmykam do sadzenia.




Niestety deszcz znowu mnie ominął. wczoraj cały dzień było pochmurno, ale kropla nie spadła ani jedna, a dzisiaj znowu od rana słońce przygrzewa. mam nadzieję, że jutro coś popłynie z kranów, bo jak nie to znowu czeka nas noszenie wody. Najgorzej, że już wszystkie rośliny są spragnione, a nie mam możliwości podlania całości.
Elusię będę obserwować i w razie czego dam znać

Serduszka, którą kupiłam jest miniaturką, dorasta maksymalnie do 30 cm wysokości. Tylko dlatego ją kupiłam, na te duże nie mam miejsca. Mam na oku jeszcze jedną, ale przyjemność jej zakupu zostawiłam sobie na następny sezon. Przecież wiadomo, że się bez tego nie obędzie


Maryniu, ochłodzenie było jedynie jednodniowe, dzisiaj znowu jest gorąco


Aniu, to taka samą mamy niedolę

Z tulipanami jest różnie. Najlepiej sprawują się wszelkiego rodzaju Parroty, chociaż wydawałoby się, że ona takie wymyślne, to będzie z nimi kicha. U mnie kwitną niezawodnie. Nie pamiętam teraz czy wszystkie co roku, ale w tym roku zakwitły prawie wszystkie. Któregoś roku wszystkie cebulki tulipanów wykopałam i zdawało mi się , że nie dało to żadnego rezultatu. Ale w tym roku jest lepiej, to może co jakiś czas należy tak robić? Niestety po wykopaniu nie podpisałam żadnych cebulek i tak stały się bezimienne



Basiu, właściwie to przy tym stoisku zatrzymały mnie czosnki. Ponieważ jednak sprzedawca był zajęty, to tak sobie stałam i zerkałam na wystawione roślinki. Przesuwałam wzrokiem od niechcenia, kiedy raptem w oko wpadła mi właśnie ona


Deszczu niestety nie widziałam ani kropelki, wczoraj było chłodniej, to i pracowało się lepiej i rośliny dłużej miały korzyść z otrzymanej wody. Padało całkiem niedaleko nas, zaledwie trzydzieści kilometrów dzieliło nas od upragnionego deszczu, ale niestety dalej poszedł w innym kierunku. A dzisiaj znowu lato, niebo czyściutkie, bez jednej chmurki, to i skąd miałby wziąć się deszcz?

Zbyszku, szczególnie urzekają mnie Parroty. Moje kępki są niewielkie, bo ja wolę mieć więcej różnych odmian, niż tylko kilka w większej ilości. U innych bardzo mi się to podoba, ale w moim ogródeczku nie ma miejsca na takie ilości. Cieszę się, że i tobie się podobają


Lucynko, niestety do mnie deszcz nie doszedł. Mam wrażenie, że padało wszędzie, tylko Olsztyn ominęło wielkim łukiem, żeby tylko ani jedna kropelka nie spadła. Na jeden dzień zrobiło się chłodniej, to chociaż umęczone rośliny nie musiały dodatkowo mdleć w upale

Gdyby nie Filip moje rośliny wyschłyby chyba na wiór. Sama nie dałabym rady przydźwigać takiej ilości wody. W sobotę byłam około 9-10 razy i myślałam, że na nogach nie ustoję. Oczywiście właściwie nie zrobiłam już nic innego, nie tylko czasu mi zbrakło, ale i sił. W środę znowu pojadę przed nocą, to za dużo nie nafikam, ale zawsze trochę. Mam nadzieję, że wreszcie będzie woda, chociaż skoro jest to dzień wolny, to może do mnie nie dolecieć. Ale Filip jest już uprzedzony i w razie czego przyjedzie znowu. Aż mnie ściska jak sobie pomyślę, że kiedyś nie będzie go przy mnie, ale taka kolej rzeczy. Kiedyś przecież sama wyfrunęłam z gniazda, a niedługo przyjdzie kolej i na niego

Tulipany rozkwitły zupełnie niespodzianie. Jednego dnia większość była w ciasno zwiniętych pąkach, a za dwa dni już w pełnym rozkwicie. Na dodatek było bardzo ciepło, to w całej krasie odsłoniły swoje wdzięki, bo już w poniedziałek, przy zaledwie +10* nie były tak odważne. Miałam wrażenie, że patrzę na zupełnie inne tulipany. Serduszka śliczna i na dodatek miniaturowa, w sam raz do mojego ogródka


Dorotko, to nawet nie dyrygowanie, ale umiejętność dogadania się. On wie, że ze mną można wiele, ale w zamian od czasu do czasu potrzebuję jego pomocy i wtedy jest do mojej dyspozycji. Ale i ogólnie to dobry dzieciak. W jednym mieście ma czworo dziadków i sam z siebie do nich jeździ, a i jak czegoś potrzebują, to również wsiada w autobus i jedzie. Ale żeby nie było, że on taki złoty. Zupełnie nie, zwyczajny młody człowiek i straszny bałaganiarz

Na hortensję jeszcze poczekaj, moje też jeszcze nie puszczają listków. Jeśli wypuści na górze, to wtedy wszystkie dolne jej oberwij. Widać Dorotko, że jesteś przemęczona, bo żadne deszczowe chmurki do mnie nie doleciały. Ale za dobre chęci, pięknie dziękuję


Małgosiu, brak wody dokucza już wszystkim. Ja mam do ujęcia stosunkowo niedaleko, ale są tacy, i to w większości starsi ludzie, którzy maja spory kawałek. Zabierają ze sobą niewielkie wiadereczko, bo więcej nie dadzą rady przynieść, aż

Z Filipa całkiem niezły dzieciak, zawsze chwali moją działkę, mówi, że u nas najładniej. Zawsze wie, jak mnie podejść


Danusiu, z nadzieją wpatrywałam się w niebo, ale niestety nawet jedna kropla z niego nie spadła


Gosiu, popędzanie nic nie dało. Poza tym mamy kontakt tylko z głównym zarządem, a im chyba nie bardzo zależy na jakości wykonywanej pracy. Mam jednak nadzieję, że już w środę uda mi się przynajmniej nałapać wody do wiader i beczki i nie będę musiała dźwigać. Susza zrobiła się okropna, dawno tak nie było.

Na działkę tak właściwie to mam czas tylko przed nocnym dyżurem, albo po nim. Dlatego zazwyczaj jeżdżę na krótko, albo jestem zbyt zmęczona, żeby coś robić. Dlatego tez ciągnie wszystko się bez końca, działka ciągle zarośnięta, na dodatek brak wody też skutecznie odciąga mnie od pielenia.
Wczoraj rano było zdecydowanie zimno, dlatego też nie rwałam się do zbyt szybkiego wyjazdu na działkę. Oczywiście byłam po nocy, zostałam więc chwilę dłużej w pracy i w dobrym towarzystwie koleżanek napiłam się jeszcze kawy. Wyjechałam dopiero o ósmej, zawadziłam jednym rowerowym kołem o giełdę i o dziewiątej byłam już na miejscu. Kupiłam jeszcze tylko jednego pierwiosnka, bo bardzo miło mrugał do mnie oczkiem.

Zjadłam śniadanko i od razu wzięłam się do roboty. Posadziłam większość przywiezionych przez eMa roślin i porządnie je podlałam. Dodatkowo wypieliłam trochę tu, a trochę tam i znowu musiałam wracać do domu. Byłam jakoś wyjątkowo zmęczona i nie miałam ochoty siedzieć w takim zimnie na działce. Latem w takie dni więcej przesiaduje na leżaczku, ale wczoraj się nie dało.
Mimo tak lekkiej zimy kilka roślin do tej pory się nie pokazało i chyba nie ma już na nie szans. Szczególnie szkoda mi żółtej naparstnicy, bo to była bardzo wdzięczna miniaturka. Zresztą nie widzę, żadnej naparstnicy, nie tylko tej miniaturowej. Sa tylko rdzawe od Marty i chwała im za to, bo są prześliczne, ale i ta inne lubię, to czemu mnie opuściły> A może jeszcze wyjdą? Mam je od kilku lat i nigdy nie zastrajkowały, skąd więc w tym roku taka przykra niespodzianka? Nareszcie wysiałam maki jednoroczne, wyjeżdżam do Krakowa, to mam nadzieję, że po powrocie będą już na tyle znaczne, że ich nie wypielę




Martwię się o swoje pomidory. Wyrosły wielkie jak las, za bardzo się wyciągnęły. Dzisiaj przesadzę je do większych doniczek i przynajmniej na dzień będę wystawiać na balkon. Muszą się hartować i mieć większy dostęp do światła. Właśnie Filip przyniósł mi ziemię z samochodu, to zmykam do sadzenia.


- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko cleome mam więc mogę się podzielić, przyjeżdżaj.
- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
No widzisz Iwonko, a tak starałam sie zadmuchać do Ciebie te deszczowe chmurki i myślałam ,że już słonko się przebije, a ono mnie na złość schowało sie za chmury i dalej pada
.Nie jest to ulewny deszcz taki w sam raz podlewajacy ,ale co za dużo to niezdrowo.Na moja glebę mogłoby dziennie padać to byłoby tak w sam raz dla roslin .Nie mam nawet jak wytępić tych mszyc bo juz trzeci dzień mixturka czeka, a te zielone, brązowe wygodnie zrobiły sobie piknik na krzaczkach róż
Miller.s Crimson też mam ale czy zakwitnie nie wiem albo tylko zostały jego siewki.jestem ciekawa czy moja Cleome się wysiała bo na razie siewek nie widzę a specjalnie zostawiłam ,żeby sie wysiała.Iwonko czy zauważyłaś również ,że tegoroczny jagodowiec nie ma zamiaru bardziej otworzyć swoich kwiatków tylko jest jakiś taki przygaszony


- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko podziwiam Ciebie, że Ty po nocce jeszcze masz siłę na działkowanie, ja po 12 godzinach jestem padnięta, sił na nic nie mam, ale teraz w końcu pare dni wolnego i czekam aż M się zdecyduje na wyjazd na działkę, spore mam zaległości, nie wszystko wysiane i ciągle brak czasu albo chęci ze strony M niestety
Pomidorki masz wielkie, ja swoje tylko jak mam wolne to hartuję, a tam w domu siedzą na parapecie, a też wybujałe się porobiły
, pięknego równego deszczu życzę 



- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17343
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko
Piękne pierwiosnki.A ten japoński ma cuudny kolorek.
jeszcze takiego czerwonego w pierwiosnkach nie widziałam.
Ale duże, piękne pomidorki.
Czym ty je karmiłaś ??
Moje mniejsze..ale już kilka dni hartuje na dworze.

Piękne pierwiosnki.A ten japoński ma cuudny kolorek.

jeszcze takiego czerwonego w pierwiosnkach nie widziałam.
Ale duże, piękne pomidorki.

Moje mniejsze..ale już kilka dni hartuje na dworze.

- Bazyla
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1193
- Od: 15 lut 2017, o 20:44
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko droga jakże współczuję braku wody. Moja działka bez podlewania nie wytrwałaby, było już bardzo sucho, a jeszcze te upały w zeszłym tygodniu. Mnie przez tydzień nie było, na szczęście syn został przeszkolony w kwestii podlewania, a od soboty się ochłodziło i zaczęło padać. Po tygodniu jak dotarłam na działkę to aż mnie zatkało, tak wszystko po tym deszczu wystartowało - niestety w tym i chwaty.
Ten Twój domek jest przeuroczy - od razu nasuwa na myśl bajkową scenerię.
Słowa uznania także dla Filipa za to, że tak dzielnie pomaga mamie - a na marginesie to świństwo, żeby jeszcze do tej pory nie uruchomić wody.
Przepiękny ten jagodowiec - aż mnie kręci, żeby sobie takiego sprawić. Ta serduszka też urocza. Ja też sobie posadziłam trzy różne odmiany serduszki w tym roku i jestem ciekawa, jak mi się przyjmą.
Pozdrawiam i mimo, że za progiem majówka, to życzę deszczu i żeby w końcu Wam tę wodę uruchomili.
Ten Twój domek jest przeuroczy - od razu nasuwa na myśl bajkową scenerię.
Słowa uznania także dla Filipa za to, że tak dzielnie pomaga mamie - a na marginesie to świństwo, żeby jeszcze do tej pory nie uruchomić wody.
Przepiękny ten jagodowiec - aż mnie kręci, żeby sobie takiego sprawić. Ta serduszka też urocza. Ja też sobie posadziłam trzy różne odmiany serduszki w tym roku i jestem ciekawa, jak mi się przyjmą.
Pozdrawiam i mimo, że za progiem majówka, to życzę deszczu i żeby w końcu Wam tę wodę uruchomili.

Re: Pierwsze koty za płoty V
Czy mi się zdaje,czy jagodowiec u Ciebie taki potężny?
Deszczu u nas też nie ma.Na szczęście wody w kranie na działce nie brakuje.Ciśnienie duże i beczka pełna.
Deszczu u nas też nie ma.Na szczęście wody w kranie na działce nie brakuje.Ciśnienie duże i beczka pełna.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Dorotko, jeszcze chwila i zacznę się pakować, tak więc trzymaj dla mnie Cleome. Mam nadzieję, że spotkamy się wszyscy u Marty, bo jeśli tylko nic nie stanie nam na przeszkodzie, to i my się do Niej wybieramy
Kriściąga dzisiaj wykopałam Filipem, ale czy z niego coś będzie to nie wiem
Nie spodziewałam, że on am takie korzenie
Nie dość, że głęboko, to jeszcze rozprowadzone w dużym oddaleniu od rośliny. Na przyszłość (jeśli takowa dla niego będzie
) będę wiedziała, że żeby go podzielić, to trzeba najpierw wykopać całą roślinę. Na szczęście w tym roku kupiłam sobie drugiego (innego), to jakby co, to będzie mniejszy żal.
Wisienka Sabina zakwitła w tym roku, to może i kilku owoców doczekam?

Jadziu, widać chmury były zbyt opite deszczem i dlatego nie poleciały do mnie. Na działce nic nie jestem w stanie już zrobić, ziemia jest tak twarda, jakby ktoś polał wszystko betonem
Jeszcze tam, gdzie już zdążyłam wcześniej wypielić, ziemia jest luźniejsza, ale do kilku miejsc jeszcze nie dotarłam i tam jest fatalnie. Siedziałam dzisiaj na działce do dwunastej i woda dalej się nie pojawiła. Podobno już puścili, ale chyba ciśnienie słabe i pod moją górkę nie dała rady dolecieć. Jutro pojadę na działkę bezpośrednio po pracy, o 7.30 już powinnam być na miejscu, to może wtedy uda mi się coś podlać. Teraz długi weekend, ludzi zjeżdża się co nie miara, to po południu kurki będą znowu suche. Chyba nie zdążę jej solidnie podlać przed wyjazdem
Dzisiaj też wypatrzyłam na kilku różach mszyce, ale było ich niewiele, to zdjęłam palcami, chociaż wtedy aż ciary przechodzą mi po plecach, tak tego nie lubię robić
Wydaje mi się, że mój Jagodowiec wygląda jak zwykle, zawsze miałam wrażenie, że on jest mizerniejszy niż w innych ogrodach, ale to chyba tylko moje wymysły

Iwonko, gdybym nie jeździła na działeczkę po nocy, albo przed nią, to musiałabym ją sprzedać. Czasu mam niewiele, dni tak naprawdę wolnych właściwie nie mam, albo jestem w jednej pracy, albo w drugiej. Dlatego muszę się organizować, żeby mieć czas zrobić również coś dla siebie. Nie da się żyć tylko pracą czy domem, muszę mieć miejsce gdzie zostawiam wszystko za sobą, zamykam drzwi i jestem sama ze sobą
Na szczęście od nikogo nie jestem uzależniona, jadę na działkę jak mam chęć. Albo rowerem, albo autobusem. Myk i jestem.
Pomidory już przesadziłam i stoją sobie na balkonie. Na mój balkon ciężko już wejść, wszędzie są doniczki, mniejsze, większe i całkiem maleńkie. Trudno postawić stopę, żeby do każdej się dostać i podlać

Aniu, pierwiosnka dorwałam na targach i to właśnie jego kolor tak mnie skusił
Kiedyś pierwiosnki nie lubiły mojej działki, co jakiegoś posadziłam, to zaraz wylatywał. Od jakiegoś czasu to się zmieniło i nawet takie bardziej wyćfirne chętnie u mnie znajdują miejsce dla siebie. Pomidorki jak na razie dostawały tylko wodę, ale od razu posadziłam je do większych doniczek, które i tak w końcu okazały się za małe
Nie mam z nimi żadnego doświadczenia, ale liczę, że chociaż kilka owocków do spróbowania będę miała.

Beatko, jest jak jest, ale myśl, że tylu moim forumowym znajomym leży na
moja woda, a właściwie jej brak, podnosi mnie na duchu
Mi jest trochę lżej na duszy, ale moje rośliny dalej nie mają co pić. Czekałam dzisiaj na wodę i niestety się nie doczekałam. Ludzi było multum, każdy czekał na wodę i już dla mnie nie starczyło
Może jutro z samego rana uda mi się z kranów wycisnąć chociaż kilka kropel? Wieczorem może i do mnie by przypłynęła, ale nie mogłam tak długo czekać, dzisiaj jeszcze idę na noc do pracy i muszę złapać choć chwilę oddechu.
Skoro Jagodowiec tak Ci się spodobał, to szepnij tylko słówko, a dostaniesz kawalątek. Już obiecałam Lucynce, ale i dla Ciebie powinno starczyć. Tak na dobre przyjrzę mu się po powrocie z urlopu, ale jakieś światełko widzę

Danusiu, potężny nie jest, chociaż rośnie już u mnie dobrych kilkanaście lat. Już wielokrotnie był dzielony, przekazywany a jak nikt nie chciał, to i wyrzucany. Może nie jest szczególnie zjawiskowy, kwitnie wcześnie, siedzi w cieniu, zawstydzony ciągle spogląda na ziemię, nie pachnie- ale ma to "coś" dzięki czemu nie mogłabym się z nim rozstać
Woda jest w tym roku tematem rzeką. Niestety nie mam z tej rzeki żadnego pożytku, dalej jest sucho.

I jeszcze kilka fotek, bo już za chwilę stracą na ważności






Dzisiaj wykryłam sekretne przejście do tajemniczego ogrodu. Ciekawe kto tak sobie przechodzi z jednej działeczki na drugą?


Kriściąga dzisiaj wykopałam Filipem, ale czy z niego coś będzie to nie wiem



Wisienka Sabina zakwitła w tym roku, to może i kilku owoców doczekam?

Jadziu, widać chmury były zbyt opite deszczem i dlatego nie poleciały do mnie. Na działce nic nie jestem w stanie już zrobić, ziemia jest tak twarda, jakby ktoś polał wszystko betonem


Dzisiaj też wypatrzyłam na kilku różach mszyce, ale było ich niewiele, to zdjęłam palcami, chociaż wtedy aż ciary przechodzą mi po plecach, tak tego nie lubię robić

Wydaje mi się, że mój Jagodowiec wygląda jak zwykle, zawsze miałam wrażenie, że on jest mizerniejszy niż w innych ogrodach, ale to chyba tylko moje wymysły


Iwonko, gdybym nie jeździła na działeczkę po nocy, albo przed nią, to musiałabym ją sprzedać. Czasu mam niewiele, dni tak naprawdę wolnych właściwie nie mam, albo jestem w jednej pracy, albo w drugiej. Dlatego muszę się organizować, żeby mieć czas zrobić również coś dla siebie. Nie da się żyć tylko pracą czy domem, muszę mieć miejsce gdzie zostawiam wszystko za sobą, zamykam drzwi i jestem sama ze sobą

Pomidory już przesadziłam i stoją sobie na balkonie. Na mój balkon ciężko już wejść, wszędzie są doniczki, mniejsze, większe i całkiem maleńkie. Trudno postawić stopę, żeby do każdej się dostać i podlać


Aniu, pierwiosnka dorwałam na targach i to właśnie jego kolor tak mnie skusił



Beatko, jest jak jest, ale myśl, że tylu moim forumowym znajomym leży na



Skoro Jagodowiec tak Ci się spodobał, to szepnij tylko słówko, a dostaniesz kawalątek. Już obiecałam Lucynce, ale i dla Ciebie powinno starczyć. Tak na dobre przyjrzę mu się po powrocie z urlopu, ale jakieś światełko widzę


Danusiu, potężny nie jest, chociaż rośnie już u mnie dobrych kilkanaście lat. Już wielokrotnie był dzielony, przekazywany a jak nikt nie chciał, to i wyrzucany. Może nie jest szczególnie zjawiskowy, kwitnie wcześnie, siedzi w cieniu, zawstydzony ciągle spogląda na ziemię, nie pachnie- ale ma to "coś" dzięki czemu nie mogłabym się z nim rozstać


I jeszcze kilka fotek, bo już za chwilę stracą na ważności







Dzisiaj wykryłam sekretne przejście do tajemniczego ogrodu. Ciekawe kto tak sobie przechodzi z jednej działeczki na drugą?

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Ten ktosik musi być olbrzymi kiedy takie przejście sobie zrobił. Ja próbowałam jesienią zrobić sadzonkę jagodowca niestety bez rezultatu nie dało się go wykopać ani kawalątka ukopać .Niestety moja Miller's Crimson padła pozostały tylko jej siewki .No cóż jakoś z tymi primulami jestem na bakier, wiec nie kupię juz ani jednej .Wiesz Iwonko ,ze Aphrodite całkiem padła
po cięciu zrobię nowe sadzonki ,to samo Księciunio który był dla Beatki ta sama klęska
Na noc zapowiadaja u nas nawałnice ,a na weekend przymrozek .Oby im się to nie spełniło, ale na Kasprowym spadł śnieg, więc daleko do nas nie ma
Przezornie wrażliwsze schowałam, a reszta no cóż łut szczęścia, bo nie okryję całego ogródka.Miłego urlopu Iwonko 




Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko oświeć mnie co jest na ostatnim zdjęciu bo jakoś nie mogę się pokapować.
Tulipany papuzie cudowne.Arisema u Ciebie kwitnie u mnie nie dawno wyszła.
Woda u nas daje jak z wodospadu.Nie na darmo doliczyli nam za wodę.
Byłam dziś na działce.Posadziłam szałwię i coś co posiałam,ale nie wiem co?

Tulipany papuzie cudowne.Arisema u Ciebie kwitnie u mnie nie dawno wyszła.
Woda u nas daje jak z wodospadu.Nie na darmo doliczyli nam za wodę.
Byłam dziś na działce.Posadziłam szałwię i coś co posiałam,ale nie wiem co?
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11745
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko nareszcie znalazłam choć chwilę na wpis u Ciebie
Co ja czytam? Wody nie miałaś? Podziwiam za wytrwałość, no ale cóż masz zrobić?
U mnie wodę puścili na początku kwietnia.Dlaczego Ty musisz tyle czekać?
Twoje pomidory sporawe, moje w podobnym stadium, masz też wysiane coctailówki?
Na moim balkonie podobnie, nie ma gdzie nogi postawić, parapety zawalone.Niedługo planuję wywieźć całe towarzystwo na działkę
Serduszka mała skradła mi serce, gdzie kupowałaś?
Buziaki

Co ja czytam? Wody nie miałaś? Podziwiam za wytrwałość, no ale cóż masz zrobić?
U mnie wodę puścili na początku kwietnia.Dlaczego Ty musisz tyle czekać?
Twoje pomidory sporawe, moje w podobnym stadium, masz też wysiane coctailówki?
Na moim balkonie podobnie, nie ma gdzie nogi postawić, parapety zawalone.Niedługo planuję wywieźć całe towarzystwo na działkę

Serduszka mała skradła mi serce, gdzie kupowałaś?

Buziaki

- apus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5328
- Od: 26 kwie 2007, o 21:57
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, pomidorki masz takie na booogatooo!!!
Powiedz mi coś o Jagodowcu? Pierwszy raz spotkam u Ciebie ta roślinę
To bylina? Krzewik? Co to za cudo 



Pozdrawiam, Basia.
viewtopic.php?f=2&t=117468
viewtopic.php?f=2&t=117468
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, śliczne tulipany
Szczególnie lubię papuzie
, a u mnie tylko jeden się wygramolił z ziemi, choć wsadziłam ich kilkanaście.
Od kiedy Ciebie nie będzie w domku, bo mam zamiar po weekendzie wysłać do Ciebie pakiecik.
Zdrówka.




Od kiedy Ciebie nie będzie w domku, bo mam zamiar po weekendzie wysłać do Ciebie pakiecik.

Zdrówka.


Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.