Nie chcę chwalic dni, ale od kilku dni bez zniszczeń....
Nasz nowy nabytek:
Teraz już wygląda trochę inaczej - mój "mądry" mąż wziął się za wypalanie w niedzielę - myślałam, że dziada uduszę....
Cyma - kochana moja, żebym ja miała czas na wybieganie... niestety miałam świadomośc tego, że psiak będzie z nami biedny - 4 razy w tygodniu jestem w domu około 16-17 (o ile nie ma żadnych zakupów po drodze), do tego jeszcze dojdą dwa razy zajęcia dodatkowe Emilki gdzieś od końca marca, więc nie ma kto biedaka męczyc.... Ale mam nadzieję, że gdy dni staną się dłuższe, to i ja znajdę więcej czasu (bo nie chodze po wsi po zmierzchu - boję się latających luzem psów).
Madziu - pies był marzeniem mojego męża, a że ja wyznaję filozofię, że marzenia są po to, żeby je spełniac, to.... był powód, jest pies. Swoje marzenia spełniam, więc niech on też ma ;)
Chalaputku - nie strasz, bo ja tą sukę.... no nie wiem co, bo w sumie to kochana jest ;)
A teraz inna perspektywa - tak wygląda obecnie prawie cała nasza działka

Taras widac - musimy w końcu zamówic poliwęglan na dach, bo nas lato zastanie ;)
