Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12780
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Z tulipanami to widzę, że u Ciebie tak jak u mnie. Ja już sobie dosadzanie odpuściłem. A ze śmieciami – tak jak mówisz. Ile ja tajemniczych fragmentów plastiku odkopałem… Ile kawałków szkła… Jakiegoś ołowianego żołnierzyka nawet raz… Nie wspominając o tajemniczej betonowej bryle, z której sterczały fragmenty trzech prętów zbrojeniowych.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- neferet
- 200p
- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Śliczne tulipanki.
Mnie z posadzonych jesienią wzeszło naprawdę niewiele... Może nornice sobie podjadły.
Dzięki za ino o dzikich czereśniach. Od małego latem jeździłam do cioci na wieś, ale nigdy nie spotkałam tam dzikiej czereśni. Śliwy tarniny, ulęgałki, jeszcze takie czerwone śliweczki, nie wiem czy nie ałycze... Ale czereśni nie kojarzę. Chciałabym u siebie posadzić tarninę. Świetne naleweczki. Ale też nie mam w okolicy ani jednej i chyba u kuzynki będę musiała pożebrać. Z ałyczy podkładkowej z kolei najlepszy na świecie kompot robiłam. Wybiła kiedyś babci spod migdałka i tak ją babcia zostawiła, a potem ja nie dałam ciąć.

Dzięki za ino o dzikich czereśniach. Od małego latem jeździłam do cioci na wieś, ale nigdy nie spotkałam tam dzikiej czereśni. Śliwy tarniny, ulęgałki, jeszcze takie czerwone śliweczki, nie wiem czy nie ałycze... Ale czereśni nie kojarzę. Chciałabym u siebie posadzić tarninę. Świetne naleweczki. Ale też nie mam w okolicy ani jednej i chyba u kuzynki będę musiała pożebrać. Z ałyczy podkładkowej z kolei najlepszy na świecie kompot robiłam. Wybiła kiedyś babci spod migdałka i tak ją babcia zostawiła, a potem ja nie dałam ciąć.
To akurat dla mnie, skoro lubią suszę. Muszę poszukać nasionek.Kluczyki są botaniczne ,ale też na sto procent nie mam pewności ,że pokrzyżowane z ogrodowymi.
Są bardzo odporne na /suszę i mróz/ na dodatek się sieją.
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8932
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Jerzy
Irytujące są te śmieci ,zwłaszcza ,jak ktoś jest pedantyczny i lubi porządek.
W miejscu ,gdzie urządziłam warzywnik były dosłownie hałdy odpadków.
W starym ogrodzie w S. znajdowałam jeszcze kości
I to nie zwierzęce
Raz znalazłam część piszczeli to wpadłam w histerię i wyrzuciłam za płot ,potem sąsiad poszedł zakopać.
Tylko czekałam kiedy czachę znajdę.
W Sopocie przy bloku w ziemi wybieranej do doniczek też znajdowałam kręgi od kręgosłupa ...brrrr.
Szkoda tulipanów. Pamiętam w Babci ogrodzie było czerwono od poniemieckich ,starodawnych .
Całe łany kwitły / i pewnie nadal kwitną/
Monika
Tarniny osobiście nie polecam ,chyba ,że masz rozległy ogród.
Bardzo się rozrasta rozłogami i kłuje.
Nalewki nie robiłam ,ale jestem ciekawa.
Tarninę mamy w pasiece bliżej Gdańska.
Te śliweczki to może też być Śliwa Dziecięca /ciemne liście i małe ,okrągłe bardzo ciemne śliweczki.
Mirabelki są bardzo zdrowe. Prawda ,że z takich półdzikich śliwek jest najlepszy.
Matko , u nas jest mnóstwo siewek czereśni ,jak chwast się sieje.
Kluczyki nie lubią suszy ,lecz są bardziej odporne od odmian ozdobnych.
Wolą półcień /nie lubią patelni latem/ Te w doniczkach zawsze przestawiam po kwitnieniu w cień.
Irytujące są te śmieci ,zwłaszcza ,jak ktoś jest pedantyczny i lubi porządek.
W miejscu ,gdzie urządziłam warzywnik były dosłownie hałdy odpadków.
W starym ogrodzie w S. znajdowałam jeszcze kości


Raz znalazłam część piszczeli to wpadłam w histerię i wyrzuciłam za płot ,potem sąsiad poszedł zakopać.

Tylko czekałam kiedy czachę znajdę.

W Sopocie przy bloku w ziemi wybieranej do doniczek też znajdowałam kręgi od kręgosłupa ...brrrr.
Szkoda tulipanów. Pamiętam w Babci ogrodzie było czerwono od poniemieckich ,starodawnych .
Całe łany kwitły / i pewnie nadal kwitną/
Monika
Tarniny osobiście nie polecam ,chyba ,że masz rozległy ogród.
Bardzo się rozrasta rozłogami i kłuje.
Nalewki nie robiłam ,ale jestem ciekawa.

Tarninę mamy w pasiece bliżej Gdańska.
Te śliweczki to może też być Śliwa Dziecięca /ciemne liście i małe ,okrągłe bardzo ciemne śliweczki.
Mirabelki są bardzo zdrowe. Prawda ,że z takich półdzikich śliwek jest najlepszy.
Matko , u nas jest mnóstwo siewek czereśni ,jak chwast się sieje.
Kluczyki nie lubią suszy ,lecz są bardziej odporne od odmian ozdobnych.
Wolą półcień /nie lubią patelni latem/ Te w doniczkach zawsze przestawiam po kwitnieniu w cień.
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Witaj, Pelagio /Agnieszko?/
Postanowiłam wejść do Twojego wątku z rewizytą. Przejrzałam dwie strony i pozachwycałam się hiacyntami,
a przy okazji dowiedziałam się czegoś nowego. Nie wiedziałam, że pierwiosnek lekarski jest nazywany kluczykiem.
Człowiek uczy się całe życie, a i tak głupi umiera.
Współczuję Ci strat spowodowanych szkudnikami.
Tak nazywam gołębie.
Znam ten ból. Długo walczyłam ze swoim M o to, by pilnował stada, gdy jeszcze było liczne. Wywalczyłam tyle, że znacznie je zmniejszył i gdy jestem na działce, widzę, że pilnuje.
A co się dzieje, gdy mnie tam nie ma, nie wiem. Wiem natomiast, że młode roślinki bywają obskubywane. Tłumaczenie, że to dzikie gołębie z sąsiedniego małpiego gaju, nie przekonuje mnie, ale cóż, nie złapałam na gorącym uczynku.
Teraz mam spokój, bo u sąsiadów wschodzą buraczki i gołębie mają wyjście tylko pod siatkę na dachu gołębnika bądź do woliery.
Rozpisałam się, wybacz. Nie umiem skrótowo. Skaza zawodowa.
Pozdrawiam serdecznie.
Postanowiłam wejść do Twojego wątku z rewizytą. Przejrzałam dwie strony i pozachwycałam się hiacyntami,


Współczuję Ci strat spowodowanych szkudnikami.

Znam ten ból. Długo walczyłam ze swoim M o to, by pilnował stada, gdy jeszcze było liczne. Wywalczyłam tyle, że znacznie je zmniejszył i gdy jestem na działce, widzę, że pilnuje.


Teraz mam spokój, bo u sąsiadów wschodzą buraczki i gołębie mają wyjście tylko pod siatkę na dachu gołębnika bądź do woliery.
Rozpisałam się, wybacz. Nie umiem skrótowo. Skaza zawodowa.

Pozdrawiam serdecznie.

Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- slila1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6424
- Od: 18 maja 2009, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Agnieszko, na Forum jestem od 2009 roku, a Twój wątek podczytuję prawie od początku. Szkoda, że stare zdjęcia z poprzedniego ogrodu są już niedostępne, bo lubiłam czasem do nich wracać.
Ale wróćmy do teraźniejszości. Wasze obecne siedlisko to jakby skansen, a ja uwielbiam takie klimaty.
Wiem, że pracy masz ponad miarę, prawie wszystko na Twojej głowie, problemy i kłopoty piętrzą się, ale mimo wszystko osiągasz wspaniałe efekty.
Najbardziej zadziwia mnie ilość obsadzonych najróżnorodniejszą roślinnością donic, mis, kociołków i innych pojemników. Przecież wszystko to trzeba zabezpieczyć przed chłodem, suszą, szkodnikami, itp. Zauroczył mnie szczególnie rosnący od dawna w pojemniku okazały, biały hiacynt. Mam podobny egzemplarz, o kwiatach prawie granatowych, rosnący w jednym miejscu od 35 lat ale w gruncie.
Ostatnio na Forum sporo czytam o kluczykach. Na naszym terenie kluczykami nazywamy dzikie pierwiosnki kwitnące bardzo wcześnie, np. w tym roku zakwitły w pierwszej połowie marca. Mam ich sporo na działce, bo sieją się gdzie popadnie. Pozwolisz. że je pokażę, żeby było wiadomo o czym piszę.

Pamiętam z dzieciństwa jak co roku, wczesną wiosną zbierałam z mamą do koszyka kwiatki kluczyków, które rosły w rowach przydrożnych nazywanych u nas przykopami. Potem mama suszyła rozłożone na papierze kwiatki i zamykała w słoju. Herbatka z kluczyków to było skuteczne i smaczne lekarstwo na zimowe przeziębienia, a szczególnie kaszel.
Ale wróćmy do teraźniejszości. Wasze obecne siedlisko to jakby skansen, a ja uwielbiam takie klimaty.
Wiem, że pracy masz ponad miarę, prawie wszystko na Twojej głowie, problemy i kłopoty piętrzą się, ale mimo wszystko osiągasz wspaniałe efekty.
Najbardziej zadziwia mnie ilość obsadzonych najróżnorodniejszą roślinnością donic, mis, kociołków i innych pojemników. Przecież wszystko to trzeba zabezpieczyć przed chłodem, suszą, szkodnikami, itp. Zauroczył mnie szczególnie rosnący od dawna w pojemniku okazały, biały hiacynt. Mam podobny egzemplarz, o kwiatach prawie granatowych, rosnący w jednym miejscu od 35 lat ale w gruncie.
Ostatnio na Forum sporo czytam o kluczykach. Na naszym terenie kluczykami nazywamy dzikie pierwiosnki kwitnące bardzo wcześnie, np. w tym roku zakwitły w pierwszej połowie marca. Mam ich sporo na działce, bo sieją się gdzie popadnie. Pozwolisz. że je pokażę, żeby było wiadomo o czym piszę.


Pamiętam z dzieciństwa jak co roku, wczesną wiosną zbierałam z mamą do koszyka kwiatki kluczyków, które rosły w rowach przydrożnych nazywanych u nas przykopami. Potem mama suszyła rozłożone na papierze kwiatki i zamykała w słoju. Herbatka z kluczyków to było skuteczne i smaczne lekarstwo na zimowe przeziębienia, a szczególnie kaszel.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12780
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Ty weź nie pisz o takich rzeczach na forum, bo Ci jeszcze smutni niebiescy panowie wjadą na chatę.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8932
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Witajcie
U nas normalnie zima
W nocy padały krupy.
Zbierałam pokrzywy do mieszanki ziołowej razem z tym białym
Straty mamy spore niestety.
Czereśnie ,lilie /przykryte były/ ,nawet bergenia ,nigdy tak nie było.
Szkoda ,że ogniska nie zrobiliśmy.
Co za rok ,same nieszczęścia już od Sylwestra...
Jeszcze kot znikł a do kuchni przyszły mrówki. Panie Boże jeszcze tylko szarańczy brakuje
Płocczanko
Mój Z. ma cały wielki budynek gospodarczy w gołębnikach.
Tak to jest ,jak się nie kontroluje rozmnażania.
Jak Dziadek nasz poprzednik ,wszędzie nabudował gołębników.
Podejrzewam ,że co najmniej 150 sztuk ma.
Kiedyś chodziłam i wyrzucałam jajka.
Dla ogrodnika to jest prawdziwy dramat. Nie dość ,że brudzą i słomę rozsypują ,strach przejść wzdłuż budynku / a muszę na kompostownik i do dalszych ogródków czy wody.
Rozmowy i zmuszanie do odkupywania roślin nic nie dają.
W głowie się na starość Mu przewróciło bo twierdzi ,że szkudniki są ważniejsze ode mnie.
A ja tu przecież od początku jestem razem z nim i sama ogród urządzałam.
Całe szczęście ,że są jastrzębie i koty
Ja też jestem gadułą
Lidziu
Fifiu
15 - cie lat na Forum - to kawał naszego życia
Tak ,szkoda ,że stare fotografie są niedostępne.
W moim przypadku z pierwszego ogrodu w Sopocie przepadły w starym kompie.
Z kluczykami bardzo ciekawa sprawa
Wiedziałam ,że na kaszel są lekiem ,ale trochę są trujące.
''Nasze kluczyki'' wyglądają nieco inaczej. Mniejsze ,bardziej zwarte kwiaty i bardziej żółte - jak kurczak.
Rosną też dziko w opuszczonej wysepce - starym siedlisku ,gdzie mamy pasiekę /bliżej Gdańska/.
Tak to prawdziwy skansen. Kiedyś pisałam ,że jak by auta schować i wiaderka to by można ''Skrzypka na dachu'' kręcić albo ''Klossa'' we wnętrzu
Tak ,tylko życie jest ciężkie w takich warunkach a zdrówko też nam obojgu siada ostatnio poważnie.
Hiacynty białe mam też w gruncie , w pojemniku by wymarzły ,srogi klimat mamy.
Swojego czasu weszłam w uprawę pojemnikową ,jak jeszcze nie było nic w ogrodzie.
Tylko stary , zarośnięty /ale pełen skarbów/ Dziadkowy.
Jurku
No bez przesady, to było 25 lat temu
Sprawa przedawniona.
A co byś zrobił ,jak byś u siebie znalazł ,pozwolił sobie przeryć ogród
U nas normalnie zima

Zbierałam pokrzywy do mieszanki ziołowej razem z tym białym

Straty mamy spore niestety.
Czereśnie ,lilie /przykryte były/ ,nawet bergenia ,nigdy tak nie było.
Szkoda ,że ogniska nie zrobiliśmy.
Co za rok ,same nieszczęścia już od Sylwestra...
Jeszcze kot znikł a do kuchni przyszły mrówki. Panie Boże jeszcze tylko szarańczy brakuje

Płocczanko
Mój Z. ma cały wielki budynek gospodarczy w gołębnikach.
Tak to jest ,jak się nie kontroluje rozmnażania.
Jak Dziadek nasz poprzednik ,wszędzie nabudował gołębników.

Podejrzewam ,że co najmniej 150 sztuk ma.

Kiedyś chodziłam i wyrzucałam jajka.
Dla ogrodnika to jest prawdziwy dramat. Nie dość ,że brudzą i słomę rozsypują ,strach przejść wzdłuż budynku / a muszę na kompostownik i do dalszych ogródków czy wody.
Rozmowy i zmuszanie do odkupywania roślin nic nie dają.
W głowie się na starość Mu przewróciło bo twierdzi ,że szkudniki są ważniejsze ode mnie.
A ja tu przecież od początku jestem razem z nim i sama ogród urządzałam.
Całe szczęście ,że są jastrzębie i koty

Ja też jestem gadułą

Lidziu
Fifiu


Tak ,szkoda ,że stare fotografie są niedostępne.
W moim przypadku z pierwszego ogrodu w Sopocie przepadły w starym kompie.
Z kluczykami bardzo ciekawa sprawa

Wiedziałam ,że na kaszel są lekiem ,ale trochę są trujące.
''Nasze kluczyki'' wyglądają nieco inaczej. Mniejsze ,bardziej zwarte kwiaty i bardziej żółte - jak kurczak.
Rosną też dziko w opuszczonej wysepce - starym siedlisku ,gdzie mamy pasiekę /bliżej Gdańska/.
Tak to prawdziwy skansen. Kiedyś pisałam ,że jak by auta schować i wiaderka to by można ''Skrzypka na dachu'' kręcić albo ''Klossa'' we wnętrzu

Tak ,tylko życie jest ciężkie w takich warunkach a zdrówko też nam obojgu siada ostatnio poważnie.
Hiacynty białe mam też w gruncie , w pojemniku by wymarzły ,srogi klimat mamy.
Swojego czasu weszłam w uprawę pojemnikową ,jak jeszcze nie było nic w ogrodzie.
Tylko stary , zarośnięty /ale pełen skarbów/ Dziadkowy.
Jurku
No bez przesady, to było 25 lat temu

A co byś zrobił ,jak byś u siebie znalazł ,pozwolił sobie przeryć ogród

- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2712
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Piękne te bordowe pierwiosnki, które nazwałaś "starodawne".
Na Twoje białe hiacynty i ja się kiedyś załapałem. Potem cebule zgniły ale zostawiły potomstwo i z tych maleńkich cebulek znów miałem kwiaty. Teraz wymieszały mi się z innymi, bo dużo cebul przynoszę z kwiaciarni.
Na Twoje białe hiacynty i ja się kiedyś załapałem. Potem cebule zgniły ale zostawiły potomstwo i z tych maleńkich cebulek znów miałem kwiaty. Teraz wymieszały mi się z innymi, bo dużo cebul przynoszę z kwiaciarni.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12780
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
@ Slila – Te Twoje „kluczyki” wyglądają bardziej jak Primula x polyantha, czyli naturalnie występująca krzyżówka pierwiosnka lekarskiego („kluczyków” właściwych) i bezłodygowego. Same „kluczyki” (czyli pierwiosnek lekarski, Primula veris) mają trochę mniejsze kwiaty w intensywnie żółtym kolorze, jak na fotce, którą Pelagia nam tu wklejała dwie podstrony temu.
@ Pelagia – Dokładnie tak samo jak Ty, gdybym natrafił na kości ludzkie (albo jakiekolwiek inne artefakty mogące wzbudzić zainteresowanie służb – no nie wiem, niewybuch z drugiej wojny światowej na przykład), zakopałbym je czym prędzej, żeby nikt mi mojego ukochanego ogródka nie zniszczył, wychodząc z założenia, że skoro leżało tyle lat, to może poleżeć i drugie tyle. Ale w przeciwieństwie do Ciebie ani słowem bym nie pisnął o tym na forum, żeby nie mieć nieprzyjemności, bo przecież niezgłoszenie czegoś takiego to jawne złamanie prawa.
Bardzo Ci współczuję konfliktów wokół szkudników… W sumie strasznie smutne to, co piszesz.
Pozdrawiam!
LOKI
@ Pelagia – Dokładnie tak samo jak Ty, gdybym natrafił na kości ludzkie (albo jakiekolwiek inne artefakty mogące wzbudzić zainteresowanie służb – no nie wiem, niewybuch z drugiej wojny światowej na przykład), zakopałbym je czym prędzej, żeby nikt mi mojego ukochanego ogródka nie zniszczył, wychodząc z założenia, że skoro leżało tyle lat, to może poleżeć i drugie tyle. Ale w przeciwieństwie do Ciebie ani słowem bym nie pisnął o tym na forum, żeby nie mieć nieprzyjemności, bo przecież niezgłoszenie czegoś takiego to jawne złamanie prawa.

Bardzo Ci współczuję konfliktów wokół szkudników… W sumie strasznie smutne to, co piszesz.
Pozdrawiam!
LOKI
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Agnieszko, skoro sytuacja z gołębiami wygląda tak, jak opisałaś, to ja mogę Ci jedynie serdecznie współczuć.
Nigdy nie powinien powiedzieć tego, co powiedział,
podejrzewam, że wymsknęło mu się, gdy był w niezbyt dobrym humorze.
Czasami tak bywa. Ja też niekiedy nie umiem się ugryźć w język w odpowiednim czasie.
Na szczęście mój M nie jest pamiętliwy.
W przeciwnym razie nie miałabym spokojnego życia.
Przeczytałam też, że zimowa aura dokuczyła Twoim roślinkom.
Aż żal serce ściska.
Może jeszcze nie jest tak tragicznie, może się odbudują, czego najserdeczniej Ci życzę.
Na drodze mrówek postaw jakieś płaskie naczynie z miodem. Potopią się
U nas przed laty w całym bloku była inwazja mrówek faraonek.
Trwało to kilka lat. Właziły wszędzie, dlatego np. chleb trzymaliśmy na wodzie, tzn. do miski laliśmy wodę, wstawialiśmy klosz do ciasta, taki na nóżce i w ten sposób chroniliśmy go przed faraonkami. Już nie pamiętam, jak chroniliśmy inne produkty smakujące tym wszechobecnym owadom. Zniknęły nagle i od kilkudziesięciu lat już się nie pojawiły.
Mam nadzieję, że kotek się odnalazł... Zapewne na ksiuty się wybrał, a może zaczaił się gdzieś na gryzonie i nie zdążył wrócić na czas.

Nigdy nie powinien powiedzieć tego, co powiedział,



Na szczęście mój M nie jest pamiętliwy.


Przeczytałam też, że zimowa aura dokuczyła Twoim roślinkom.


Może jeszcze nie jest tak tragicznie, może się odbudują, czego najserdeczniej Ci życzę.

Na drodze mrówek postaw jakieś płaskie naczynie z miodem. Potopią się

U nas przed laty w całym bloku była inwazja mrówek faraonek.


Mam nadzieję, że kotek się odnalazł... Zapewne na ksiuty się wybrał, a może zaczaił się gdzieś na gryzonie i nie zdążył wrócić na czas.

Pozdrawiam. Lucyna
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
Jesień życia wśród kwiatów, zwierząt i ptaków - cz. 15 Zapraszam.
Ani jeden ogród nie jest urządzony raz na zawsze.
- neferet
- 200p
- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Agnieszko ogród może nie za duży, ale planowaliśmy od początku tarninę w jakimś kąciku właśnie ze względów nalewkowych. Tyle, że jakoś ciężko z nią w okolicy. Chyba będę musiała pojechać do kuzynki ukopać sobie
Ta nomenklatura ałyczowo-mirabelkowa przyprawia mnie o zawrót głowy... Wychodzi mi na to, że to co nazywałam mirabelką wcale nią nie jest i teraz już nie wiem o czym mówisz i która to mirabelka jest taka zdrowa.
Loki co powinnam wysiać patrząc na kluczyki Agnieszki? Pierwiosnek lekarski?
Ta nomenklatura ałyczowo-mirabelkowa przyprawia mnie o zawrót głowy... Wychodzi mi na to, że to co nazywałam mirabelką wcale nią nie jest i teraz już nie wiem o czym mówisz i która to mirabelka jest taka zdrowa.

Loki co powinnam wysiać patrząc na kluczyki Agnieszki? Pierwiosnek lekarski?
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8932
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Florianie
Miło mi ,uwielbiam wszelakie pierwiosnki
Te ciemne /faktycznie są bardzo mroczne/ pochodzą z opuszczonych działek.
Co ciekawe ich tam nie sadziłam ,więc musiało nasionko przywędrować z np. floksami albo się pokrzyżować.
Szkoda ,że nowe odmiany nie są tak żywotne.
Podziwiam Cię ,że pamiętasz tę cebulkę białego hiacynta z przed 14 - tu lat
Lucynko
No niestety. Z. się w głowie na stare lata przewróciło i moje dni w siedlisku są policzone.
Nie wiem ,jak może mi taką przykrość robić ,jak wie ,że to hobby trzyma mnie przy życiu.
Najpierw byłam ja i moje rabaty a potem szkudniki.
Co roku jest gorzej /więcej strat/
Mrówki są cyklicznie co roku ,wystawiłam trutkę i za jakiś czas będzie ok.
Faraonki mieliśmy w bloku , ale znalazłam gniazdo i wyrzuciłam ,potem ok.
To było pudełko od zegarka z lumpeksu /do martwej natury/
Jurku
No właśnie ,ukochany ogródek...
Ciekawe co piszesz o kluczykach
Moniko
Ciekawe ,że tarnina rośnie masami dziko , ale nie wszędzie.
Mirabelki zdrowotne to mam na myśli te o żółtych owocach.
W starym ogrodzie w S. jest zdziczała morela właśnie w formie mirabeli.
Miło mi ,uwielbiam wszelakie pierwiosnki

Te ciemne /faktycznie są bardzo mroczne/ pochodzą z opuszczonych działek.
Co ciekawe ich tam nie sadziłam ,więc musiało nasionko przywędrować z np. floksami albo się pokrzyżować.
Szkoda ,że nowe odmiany nie są tak żywotne.
Podziwiam Cię ,że pamiętasz tę cebulkę białego hiacynta z przed 14 - tu lat

Lucynko
No niestety. Z. się w głowie na stare lata przewróciło i moje dni w siedlisku są policzone.
Nie wiem ,jak może mi taką przykrość robić ,jak wie ,że to hobby trzyma mnie przy życiu.
Najpierw byłam ja i moje rabaty a potem szkudniki.
Co roku jest gorzej /więcej strat/

Mrówki są cyklicznie co roku ,wystawiłam trutkę i za jakiś czas będzie ok.
Faraonki mieliśmy w bloku , ale znalazłam gniazdo i wyrzuciłam ,potem ok.
To było pudełko od zegarka z lumpeksu /do martwej natury/

Jurku
No właśnie ,ukochany ogródek...

Ciekawe co piszesz o kluczykach

Moniko
Ciekawe ,że tarnina rośnie masami dziko , ale nie wszędzie.
Mirabelki zdrowotne to mam na myśli te o żółtych owocach.
W starym ogrodzie w S. jest zdziczała morela właśnie w formie mirabeli.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12780
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
@ Neferet – tak, „kluczyki” Pelagii to ewidentnie pierwiosnek lekarski (Primula veris).
@ Pelagia – a nie możesz Ty tak „przypadkiem”, „przez niedopatrzenie” zamknąć głodnego kota w gołębniku?
Naprawdę bardzo Ci współczuję tego w jakim kierunku ewoluuje związek, bo to nic dobrego nie zapowiada… Z mrówkami mam to samo… Jak tak sobie pomyślę, że jeszcze dziesięć lat temu pukałbym się po czole jakby mi kto powiedział, że będę te fascynujące zwierzaki truł, a dwadzieścia lat temu pewnie zbanowałbym z forum Antmania, które wówczas moderowałem, delikwenta, któryby o truciu mrówek ośmielił się chociażby wspomnieć, to aż kręcę głową z niedowierzania… Jak to się punkt widzenia zmienia w zależności od punktu siedzenia.
A czy to, co piszę o zdjęciach wklejonych przez Slilę jest prawdą czy może jednak pomyłką z mojej strony – nie wiem, botanik amator ze mnie. Ale fakt faktem, że o ile „kluczyki”, które Ty wklejałaś wyglądają jak dziki pierwiosnek lekarski (Primula veris) o tyle te z fotek Slili już niekoniecznie.
Pozdrawiam!
LOKI
@ Pelagia – a nie możesz Ty tak „przypadkiem”, „przez niedopatrzenie” zamknąć głodnego kota w gołębniku?

A czy to, co piszę o zdjęciach wklejonych przez Slilę jest prawdą czy może jednak pomyłką z mojej strony – nie wiem, botanik amator ze mnie. Ale fakt faktem, że o ile „kluczyki”, które Ty wklejałaś wyglądają jak dziki pierwiosnek lekarski (Primula veris) o tyle te z fotek Slili już niekoniecznie.
Pozdrawiam!
LOKI
- slila1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6424
- Od: 18 maja 2009, o 19:05
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Moi drodzy nie przejmujcie się aż tak bardzo tymi kluczykami. Ja po prostu napisałam jak takie pierwiosnki są nazywane na Śląsku Cieszyńskim. W innych rejonach Polski ta sama roślina może mieć zupełnie inną nazwę regionalną.
- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2883
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród Agnieszki i Zbyszka cz. 4
Agnieszko jest takie przysłowie że jak jedne drzwi sie zamykają to inne otwierają!! I tak będziesz musiała być częściej u mamy po jej operacji to może tam będziesz mogła spełniać się ogrodniczo ale już w mniejszym i bezpieczniejszym wymiarze? Zawsze coś wymyślisz (pojemnikowo?)a zdrowie to jednak priorytet. Tylko podejrzewam że będziesz musiała zabrać ze sobą twoje ulubione i tak dawne wspaniałości? Głowa do góry, otwiera ci się nowy rozdział w życiu i będziesz miała nowe zadania do wykonania i może bez tego stresu!!
Ja zawsze marzyłam o pierwiosnkach i teraz Maria przysłała mi je i nawet fajnie sie przyjmują. U nas było ich mnóstwo pięknych dorodnych,żółtych całe dziesięciolecia ale poznikały niestety.
Ja zawsze marzyłam o pierwiosnkach i teraz Maria przysłała mi je i nawet fajnie sie przyjmują. U nas było ich mnóstwo pięknych dorodnych,żółtych całe dziesięciolecia ale poznikały niestety.
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2