Hej,
Krystyno, nabyłam ją u reklamowanego na forum Flasha. Być może, że jest to ta odmiana, tak mi wygląda. Jesienią przesadzam ją w bardziej eksponowane miejsce, bo jest tego doprawdy warta - duże, pełne kwiaty, kolor widoczny z daleka i całkiem niezła wytrzymalość na warunki atmosferyczne.
Dominiko, no rzeczywiscie, tak jakoś mimochodem o tym kocie, a przecież zmiana to duża... najgorsze, że to jest młodzieniec, którego trzeba pilnować, bo jak zniknie w krzakach, to tyle...boję sietrochę, nie wiem, kiedy będę go mogła puścić w teren. Plus - pewnie zostanie wysterylizowany, tak dla niego bezpieczniej...
Kot - czy rasowy...widziałam jego matkę, jest piękną, czarną, baaardzo puchatą kotką o zmysłowym spojrzeniu

Nie znam sie na rasach kotów, wiecie jak to u nas - na każdego co bardziej kudłatego mówi się, że to "pół - pers"
Elsi, Leonardo ma naprawdę taki kwiat...jakby sam Mistrz od cyrkla go rysował

O Roko Kolla pierwszy raz usłyszałam właśnie dzisiaj, nie znałam tej odmiany w ogóle.
Marto, ach, ciekawe, kiedy Twoje dziecię dojdzie do ogólnie znanej prawdy, że jednak mogą pod jednym dachem

Napiszesz o tym, prawda?
Daluś, mojemu kotu raczej nie grozi "objedzenie" przez psa. Kot ma rzeczywiście szaleńczy apetyt, ciągle by jadł ( a potem myk do kuwetki

) ale za to mój kundel to prawdziwy francuski piesek, ona się takiego byle czego nie tknie
