Lodziu, liliowe cebule są dość duże, to z nimi na pewno nie będę miała problemów. Wysiane nasionka z czasem mężnieją, a poza tym, to ja nawet lubię je pikować. Część nasion wysieję prosto do gruntu, a w domu nie będę siać bardzo dużo, chociaż z takiej ilości, to i tak na pewno miejsca na regaliku mi zabraknie
Nie wiem, czy właśnie czasami rower "nie wychodzi mi bokiem", bo chyba coś mnie bierze. Albo nie rower, a raczej wczorajszy wyjazd na działkę, byliśmy krótko, ale było tak przeraźliwie zimno, że widać wystarczyło. Jednak wieczorem rower zostawiłam w domu i do pracy zawiózł mnie eM
I ja lubię podglądać jaszczurki i wszelkie inne skaczące bądź latające zwierzaki.
Jadziu i mi wreszcie trafiło się troszkę słonka, ale teraz widzę, że było go, tyle co nic. Zaledwie jeden dzień, to stanowczo za mało, żeby się nim w pełni cieszyć. Teraz zrobiło się znowu zimno, z przenikliwym wiatrem, który wciska się pod każdą warstwę ubrania. Wczoraj pojechaliśmy na krótko na działkę i zastaliśmy zupełnie odmienny widok. Mimo iż krokusów pokazało się więcej niż ostatnim razem, to są ledwo widoczne, tak się skuliły z zimna.
Natalko, ja już mam dość tej dynamiki. Marzy mi się słoneczna monotonia, ciepełko- ot taka wioenna nuda

U mnie do tego wszystkiego, jeszcze padał śnieg i wiało, jak w przysłowiowym kieleckim
Dorotko, murarki dopiero wczoraj zawieźliśmy na działkę i zamieszkały już w swoim domku. One jeszcze mają ciutkę czasu, jeszcze niech się nie spieszą. Znowu zrobiło się zimno, nie miałyby co zapylać. Lilie jakoś tak niechcący wpadały mi do koszyka, sama byłam zdziwiona ich ilością, jak otworzyłam pudełko

Miałam tylko kupić kilka.....Rozmnożyły się czy co? Nasion wszystkich chyba nie wysieję, nawet ja widzę, że przesadziłam. Ale to było tak samo, jak z liliami.....Torebaczka za torebeczką i zrobił się z tego ogromny stos. Ale jakby przeliczyć to na gramy, to wcale nie mam ich tak dużo, raptem 35 gramów

Spróbuj zjeść czegoś zaledwie trzy deko, to sama się przekonasz, że to tyle co nic
Ewuniu, może gdybym mogła każdego słonecznego dnia pojechać na działkę, to miałabym już całkiem sporo porobione. Ale tak się jakoś dziwnie składa, że zazwyczaj słońce świeci jak jestem w pracy

A weź wtedy i jedź na działkę, to dopiero by było
Jeszcze czekam na jedną przesyłkę, z kolejnej zrezygnowałam i roślin będzie mniej. Ale i z tymi będę miała kłopot, gdzie je wsadzić. Eeeee .....już nic nie powiem, bo znowu Marysia będzie się ze mnie śmiała

Dalii nie kupowałam wcale, pozostanę przy tych co miałam do tej pory plus dwie, ale te będę siała z nasion od Lucynki
Pomaleńku sobie wszystko zrobisz, byleby tylko pogoda na to pozwoliła. Życzenia zdrówka odwzajemniam
Gosiu, w sobotę byliśmy w Leroyu i jeszcze kilka ciemierników było, tak więc może jeszcze zdążysz coś sobie kupić. I znowu eM mnie namawiał na białego, bo jeszcze jeden się ostał, ale się nie ugięłam. Brawo ja

Lilii miałam kupić tylko kilka, a niespodziewanie zrobiło się z tego kilkanaście. Będę miała niezłą zagwozdkę jak przyjdzie pora na sadzenie ich na rabatach. Niby lilie wszędzie się wcisną, ale już mam coraz mniej pomysłów, gdzie to "wszędzie" znaleźć.
Koperek jak najbardziej może być ostróżką, bo tam rosły w ubiegłym roku, ale jakoś wybiegł przed szereg. Jeszcze nigdzie się nie pokazały, a tutaj taka już wypasiona siewka
Soniu, Majesty zawsze sieję do pięciu-sześciu doniczek, ale w tym roku wzięłam większe doniczki, żeby ładnie się rozrosła. Może i nasion będzie miała dzięki temu więcej, bo tak to zawsze jest z nimi cieniutko, a jeszcze ptaki mi je podbierają. Jakoś w parku się na nią nie rzucały, a na działce muszę nasiona zabezpieczać, żeby chociaż odrobina mi została

Pszczoła kręciła się zaledwie jedna, ale wyraźnie miała parcie na szkło, bo nie tyko nie uciekała, ale specjalnie mi pozowała i większość zdjęć wyszła doskonała.
Ostatnich kilka dni znowu było bardzo zimnych, chociaż dzisiaj nareszcie wiatr się uspokoił i dzięki temu jeden stopień na plusie, aż tak nie dawał się we znaki

Cały dzień świeciło słonko, ale na działkę nie pojechałam, miałam na chwilę dość po wczorajszym przemarznięciu

Może wreszcie zrobi się odrobinę cieplej, dziękuję

A przynajmniej synoptycy znowu mi to obiecali
Marysiu, a cóżeś Ty się zrobiła taka pamiętliwa

? Tylko miejsce i miejsce.....Oj tam,gdzieś zawsze wcisnę.....No, chyba żeby nie, bo tak też może się zdarzyć

Ciągle mam nadzieję, że pustynniki jeszcze się pokażą. W końcu nieźle dostały w kość, a przed sezonem muszą dojść do siebie. Miłkowi amurskiemu przyglądałam się uważnie i niestety żadnych pąków przy nim nie widzę, a wiosenny jeszcze w ogóle nie ma zamiaru wychodzić. Ale z tego co pamiętam, to on pokazuje się dużo później, tak więc się jeszcze o niego nie martwię. Na zdrowie w tej chwili wszyscy musimy szczególnie uważać, niby nigdy go zbyt dużo, ale teraz takie życzenia są na wagę złota

Wam również życzę go najwięcej, żeby wszelkie zło nie miało do Was dostępu
Małgosiu, to tylko złudzenie, że tych nasion jest tak bardzo dużo

W tej masie jest aż siedem cynii, bo kupowałam różne odmiany i kolory, Dwa razy lwie paszcze, jedna wysoka, a druga zwisająca na balkon. I po raz pierwszy kupiłam facelię, w zamyśle miała zapełnić puste miejsce po przekwitniętych pustynnikach, które jak na razie jeszcze nie wyszły. Nasiona kwiatów, to jednak pryszcz.....dużo więcej mam nasion pomidorów, a miejsca jedynie na góra szesnaście krzaków. No i na balkon wepchnę może ze sześć, a odmian mam grubo ponad trzydzieści

W tym wypadku niewiele od nas zależy, ale to co można zrobić, to zrobić trzeba. Ręce mam już zdarte od ciągłej dezynfekcji, ale się nie poddaję. Już całą rodzinę nauczyłam jak prawidłowo myć i dezynfekować dłonie. Miałam obawy, jak w tym wszystkim zachowa się Filip, ale muszę przyznać, że podszedł do tematu na poważnie.
Dziękuję i Wy również na siebie uważajcie, zdróweczka
Ewelinko, komu jak komu, ale Tobie na pewno zajęcia wystarczy jeszcze na kilka lat

Mi już chyba pozostanie tylko zamiana miejsc, żeby zanadto mi się nie nudziło
Marto, od jutra może wreszcie zobaczę światełko w tunelu, bo prognozy są troszkę bardziej optymistyczne. Może temperatury nie będą zbytnio oszałamiające, ale przynajmniej świat stanie się mniej ponury

Bardzo już mi za tym tęskno, słońce jest dla mnie niezbędne do życia
Powiem Ci więcej: w sobotę zajechaliśmy do Leroya po rozpałkę do kominka i jeszcze jeden biały, pełny ciemiernik stał sobie wśród doniczek, ale i tym razem oparłam się namowom eMa. Był niepocieszony

Kosmos czekoladowy zaskoczył mnie zupełnie

Byłam pewna, że jest na straconej pozycji, a ten tymczasem nic sobie z zimy nie zrobił. Tylko co to była za zima

Hmmm....a mnie się moja czekoladka podoba, tak sobie przyjemnie powiewa na wietrze. Może z daleka nie jest bardzo widoczna, ale ja uwielbiam swoje rośliny oglądać z bliska, wtedy widać nawet najbardziej ukryte piękno
Na to słoneczko bardzo już już liczę, już mi się chce pomarudzić na bolące członki, dziękuję
Danusiu, czasami naprawdę warto zwolnić

Czy Ty wierzysz w bajki i myślisz, że robota jak zając, weźmie i Ci ucieknie? A nawet jakby, to chyba tylko się z tego trzeba cieszyć. Była robota i raptem jej nie ma

Niestety nigdy mnie to nie spotkało
Wczoraj pojechaliśmy na chwilę na działkę. Byliśmy tam naprawdę bardzo krótko, wszystko co sobie zaplanowaliśmy udało nam się zamknąć w półtorej godziny. Musicie uwierzyć mi na słowo, że wiem, iż w przypadku godziny, nie pisze się "półtora", niestety komputer z uporem maniaka zamienia mi właśnie na nieprawidłową formę

Ja zajęłam się paleniem wcześniej przygotowanych suchotek, a eM podjął się bardzo ważnego zadania, czyli narąbania mi drewienek na rozpałkę. Ja naprawdę dużo potrafię, chociaż oczywiście nie wszystko, ale rozpalanie ognia jest poza moim zasięgiem. Co ja się zawsze nadmucham, nałykam dymu, a efekt jak zwykle jest marmiutki

Mam nadzieję, że teraz już się to zmieni, bo wreszcie mam brykiety do podpalania i drobne drewka i od jutra palenie w kominku będzie tylko łatwe i przyjemne

W domku, przy ogniu było oczywiście w miarę przyjemnie, ale musiałam na koniec oczywiście polecieć zdjęcia zrobić, no bo jakżeby inaczej? No i oczywiście zmarzłam tak, że trzęsłam się jak barani ogień.
Za to dzisiaj przez pól dnia siałam nasiona. Myślałam, że sobie oczy do cna wypatrzę, tyle tych nasionek było. Za pikowanie się nie zabrałam, już mi sił nie starczyło. Nie myślcie sobie, że ze mnie taki słabeusz, co to to nie. Ale jak zawsze rano wróciłam z nocnego dyżuru i zamiast pójść spać, wzięłam się za robotę

Nie miałam czasu na odpoczynek, ale chociaż obiad ugotował Filip
Czasami niestety nawet i ja muszę odpocząć, właśnie nastąpiło zmęczenie materiału. Dobranoc
