Witajcie.

Najpierw odpowiem na posty.
Grażynko, właśnie przez karczowniki i sarny nadal mamy nie obsadzone krzewami i drzewami granice działki. Pomijając już samą ilość metrów bieżących do obsadzenia, to co nie wygryzie sarna, to podgryzie karczownik. Chciałam mieć żywopłot wielogatunkowy. No i może z czasem będzie, ale zadanie jest utrudnione. Do tej pory chyba tylko wierzby i derenie białe (gatunek, bo już odmiany nie) opierają się i sarnom, i karczownikom.
Marysiu, dziękuję. Pobyt był miły, z dużą dawką sentymentu. Chciałam wkleić trochę zdjęć z tego wypadu, ale muszę założyć wątek osobisty. Teraz tylko taki widok z tej wycieczki. Maki na polach widzieliśmy wielokrotnie. Cudny widok.

Ja też staram się namawiać znajomych na spotkania w ogrodzie botanicznym, ale rzadko mi się to udaje. Oni chyba uważają, że tam jest nudno?

Dla mnie nudne bywa siedzenie w knajpce przy stoliku.
Asia, róża ?Pteracantha? jest i na mojej liście zakupowej? od lat, ale na razie jeszcze poczeka, bo perspektywa sadzenia wszystkiego w dużych donicach (z dodatkowymi otworami) lub w siatce mocno spowolni nasze nasadzenia krzewów i drzew. Mam wielki zgryz: czy karczownik wygryzie cypryśnika błotnego, na którego mam ochotę?
Jak zwykle miewam ostatnio duże przerwy w zaglądaniu i pisaniu na forum, ale za to na początku lipca byliśmy z mężem na kolejnym w tym sezonie przemiłym spotkaniu formowym.

Tym razem u Doroty i towarzyszyli nam nasi mężowie.
Ogród na zupełnie innym podłożu, niż nasz. Wzorowo zadbany, z mnóstwem kolorów o tej porze. Nie zrobiłam tyle zdjęć, ile bym chciała, bo zajęci byliśmy rozmowami, pysznym jedzeniem i kopaniem roślin, w czym najlepsza była Marta. My z mężem wybraliśmy się jeszcze na zbiory wrotyczu, którego u nas nie uświadczysz, a tam było go pełno.
Mam nadzieję, że uczestnicy pozwolą na publikację tych nielicznych ujęć.
Zarówno naszej gospodyni jak i wszystkim uczestnikom bardzo dziękuję za spędzony razem czas.
Parę razy przeszkadzał nam przelotny deszcz i biegaliśmy z jedzeniem do domu, żeby nam go woda nie zalała (stąd bufet nie załapał się na zdjęciach)...
...ale panowie dzielnie pilnowali mięsa nad paleniskiem.
Towarzyszyła nam również Saba, bardzo przyjacielski i grzeczny pies. Były też koty, ale nie miały zamiaru pozować do zdjęć.
