Dziewczynki drogie i kochane...

. Zaniedbałam się okrutnie z wątkiem...biję się w piersi...moja wina.
Trochę więcej "pracy w pracy", potem zapadłam w sen zimowy, na przekór wiośnie,
którą jednak chyba porwano i uwięziono, bo innego wytłumaczenia nie ma...
a Jędza Zima tylko korzysta i się panoszy jakby sobie tutaj, u nas przytulne gniazdko uwiła....o matko, oby potomstwa się nie spodziewała,
bo wtedy trudno będzie taką ciężarną przegonić

.
Cieszę się, że mnie odwiedzałyście, że jesteście wyrozumiałe, nie krzyczycie, a jednak pamiętacie i tęsknicie

.
Monisiu...słodki sprytku...na facetów trzeba mieć taktykę, ale oni chyba tak wolą...
być wielką głową na krótkiej, ale silnej szyi..., grunt, że Twoja strategia się sprawdza
Aluniu...obfite zakupy, obfite....szkoda że się tego dalej wysadzić do gruntu nie da,
chyba w doniczki posadzę bo wszystkie bylinki się obudziły, żyć chcą i z tych pudełeczek wyłażą
Agnieszko...u nas Biedroneczek jest kilka, także wracając do domu zawsze któraś jest po drodze...a tak w ogóle to zaczynam być pełna uznania dla tego sklepu...starają się o klienta jak mogą...moje serce jest już prawie zdobyte
Kama...Ty swojego wyciągasz...ja nie muszę...mój uwielbia markety budowlane, nawet jak nic nie kupuje to lubi jechać pooglądać, więc ja się z nim po prostu zabieram...tylko czasami się dziwi, że tak często chcę z Nim jechać
Kasiu labko...o tych daturkach to do Ciebie też oczywiście było...nie tuptaj tylko zimę pogoń w trzy dooopy...już są spore i nie wiem jak ja to upchnę w paczce, tym bardziej że jeszcze nigdy nic nikomu zielonego nie wysyłałam...
Aga...wyborowa zakupiona...bo wiesz, jak ona tak pionizuje to może jeszcze do czegoś innego się przyda

. Obstaję, że mój grudnik jest jednak czerwony

...nie różowy

, albo mamy inne karty graficzne w lapkach, hihihi
Ewciu...prorok z Ciebie, nakupowałam rurek i agrowłókniny...sałatę już trzy razy wysiewałam i padała cały czas bo w domku za ciepło...tunelik miał już dawno stać...ale tony śniegu nie będę przerzucać, przecież świeży może w każdej chwili dopadać
Kasiu labko...na działce nie raz nocowaliśmy w namiocie...ale takim prawdziwym nie warzywnym...czułam się o 20 lat młodsza...jak za dawnych lat
Kasiu morango...nic mi nie przymarznie, hehehehehe, mam prywatną warstewkę ochronną na 4 literach
Elciu...no i Twój megafon mnie do porządku przywołał...tak już mam że czasem trzeba do mnie głośniej

. Zadziałało...wróciłam
MOnisia...dobra, już się robi
Żeby się zrehabilitować kilka fotek...

obiecane daturki dla Chrapki i Labki....to te w tyle...toz to już krzaczaczory są

z tego kolesia jestem dumna bardzo...rozrósł sie ten mój dzbanecznik

...widać lubi wilgotne klimaty

od tego miałam zacząć, ale już mi się nie chce zmieniać kolejności zdjęć...
jak w domu uprawiać grzyby jadalne? a konkretnie maślaki ?
wystarczy przesadzić storczyki do nowego podłoża z renomowanej firmy....

oplątwie też dobrze...ciągle kwitnie, dość spektakularnie jak dla mnie oczywiście

i na koniec coś koło czego chodzę jak koło skarbu, dmucham i chucham ...papryczunie i pomidoraski
Ufff , nagadałam się

.
Życzę wszystkim udanej końcówki sobotniego wieczoru i przepięknej niedzieli.