Dzięki, dzięki, dzięki.

Ten mój ogród jest po prostu fotogeniczny.

Czasem sama się zastanawiam, czy to u mnie.
Moni, u Ciebie też nie gorzej
Alutka, niczym nie zabezpieczam. Staram się kupować odmiany mocno mrozoodporne. Chociaż czasem poszaleję i wtedy nie mam kwiatów.

Domyślam się, że mieszkasz w okolicach Suwałk? Co mogę Ci poradzić, to tylko posadzenie takiej azalki w zacisznym miejscu, np. między iglakami i bardzo ważne,
podlewanie!!!!!!!!!!! w zimie. Jak jest koło zera to podlewaj, bo one najczęściej usychają niż przemarzają! Oczywiście dobre posadzenie z torfem i innymi szykanami bardzo pomoże w przetrwaniu zimy. Zauważyłam, że jak jest dobrze przygotowane podłoże,
rozerwana bryła korzeniowa, roślina porządnie podlewana w sezonie, to powinna przetrwać najcięższy mróz.
Wyjątkiem były majowe przymrozki, które pozbawiły moich pąków, pomimo okrycia pierzynami

, choć Orlice kwitła jakby nigdy nic.
Można na zimę przykryć gałązkami świerkowymi, sosnowymi etc.,ale jak za mocno ją przykryjesz, to złapie grzyba. Pamiętam, że kiedyś to trenowałam z Kremesiną Rose. Dostała takiego grzybka jak jabłuszka na liściach, (podobno niegroźnego), ale przestała kwitnąć, robi za zielony krzaczek. Tą azalię jak najszybciej posadź i podlewaj, żeby się przyjęła do zimy, bo nie przetrzyma w domu.
Daj znać jak Ci poszło.
Ninetta, Mozart i Ballerina wyglądają na prawdę z daleka jak hortensje. Limelight jest cudna, postanowiłam posadzić jeszcze Annabel i Grandiflorę. Oj te moje drzewa, wszyscy się nimi zachwycają, a ja najchętniej bym je wycięła. To szkodniki straszne.
Majka, Ty uważaj na zdrowie! Nie wolno się tak ekscytować. Będą następne, obiecuję. Tylko mi net nie do końca działa, bo antena na drzewie, mocny wiatr to się wszystko "gibie"

i zrywa ppołączenie.