Witam
Mamy pomidory już chyba 3 rok z rzędu. Nasza ziemia w tym miejscu nie jest super urodzajna. Jest nawożona. Na wiosnę była przekopana razem z obornikiem, ojciec miał też nasypany dolomit jeśli dobrze kojarzę, mówił też coś o biohumusie. W każdym dołku przed wsadzeniem sadzonki był dodawany gnój krowi.
Pryskane miedzianem. Dzisiaj mama w panice że wchodzi jakaś choroba kupiła coś o nazwie SOLANGE ale nie wiem czy dobrze nazwę zapamiętałam.
Pomidory rosną sobie w folii. Po przesiedzeniu na forum pół dnia i przeczytaniu masę postów powiedziałam jej że jak już nie ma przymrozków można folię na noc zostawić otwartą lub przynajmniej zostawić uchylone drzwi, żeby powietrze nie było wilgotne. Folia stoi w takim miejscu że jak są silne wiatry to cały "huragan" przechodzi przez środek tej folii, dlatego na noc były zamykane te drzwi które ochronią rośliny przed silnym wiatrem. Powiedziałam też o oberwaniu dolnych liści żeby nie stykały się z ziemią, oraz o nadmiernym nie pryskaniu i panikowaniu bo można przedobrzyć.
Jednak mamy obawy przed chorobami, raz już nam poszły pomidory bo nie potrafiliśmy dobrze zdjagnozować co się z nimi dzieje.
Proszę więc doświadczone osoby o przyjrzeniu się naszym pomidorkom. Na jednym krzaku u dolnych liści pojawiły się żółte plamy. Liście są już trochę zwiędnięte, bo jak chciałam zrobić zdjęcia to baterie padły, więc leżały trochę i czekały aż baterie się naładują.

,

,

,
Tu jest cały krzak (ten od tych żółtych liści), z tego co wiem to są bawole serca.
Znalazłam też taki kwiatek jeden
Na innym z krzaków parę liści mają takie plamki
A tak wygląda całość, tzn część pomidorowa. Po drugiej stronie są ogóraski.

,
Proszę o ocenę, ponieważ rodzice zaczynają panikować, a mi żal serce ściska że oni się tak starają i tyle pracy w to wkładają i znowu może coś nie wyjść.