Dostałam jesienią małą gałąkę oleandra,a juz mi zakwitł.To był tylko jeden kwiatek ,ale dla mnie to był powód dop dumy że udało mi się doprowadzić go do kwitnienia z moią ilością obowiązków...codzienne podlewanie kwiata to już coś.

Chyba mam tę samą odmianę.Zdjęcie kwiatu zamieściłam na poprzedniej stronie.Jest to bardzo zdrowy oleander,odporny na przędziorki,a i tarczniki też specjalnie w nim nie gustują.Wiem,bo mam porównanie.W ubiegłym roku mialam na balkonie cztery oleandry,każdy inny.Trzy z nich były totalnie zaatakowane tymi paskudami.Walczyłam jak mogłam.Robiłam prysznic,usuwałam tarczki wacikami...wszystko na nic.Wreszcie sięgnęłam po chemię i pomogło.W tym czasie jedyny zdrowy,to właśnie ten pełny.Ani jednej zmiany po żerowaniu przędziorka,a tarczniki to dosłownie kilka - łatwo je było zlikwidować.U mnie ta odmiana kwitnie mniej obficie,ale za to kwiaty są duże (jak różyczki) i cudownie,intensywnie pachną migdałami
Odpowiedź na Twoje pytanie była na poprzednich stronach*Kasia pisze:Możesz uciąć na dowolnej wysokości. W połowie będzie jak najbardziej w porządku. A co do kwitnienia to kwitnienie u takiego młodego oleandra jest możliwe, ale pod warunkiem, że przeszedł zimą okres spoczynku w obniżonej temperaturze. W ogóle nawet duże oleandry lepiej kwitną, gdy odpoczną w nieogrzewanym pomieszczeniu. Dobra temperatura zimą dla nich to 10-12 stopni.