
Od czoraj pada, leje i tak na zmianę, W nocy była burza. Udało mi się obciąć przekwitłe i zniszczone deszczem kwiaty róż, krzewy podwiązałam, jeśli tego potrzebowały, pogadałam czule, niech sobie rosną i kwitną. Mają nowe pąki, ale czy zakwitną, czy dopadnie je jakaś pleśń?
Niestety grzyby szaleją, ale nawet popryskać się nie da, bo deszcz. Wyraźnie urósł i zakwitl rozwar, widocznie potrzebował czasu.

Aż trzy lata na zakwitnięcie potrzebowała juka, teraz zakwitła, kwiatostan ma wyższy ode mnie.

Zakwitła róża na pniu z kwiaciarni, którą zostałam obdarowana. Była mizerna, wydelikacona, a po przesadzeniu do sporej donicy nabrała sił i wigoru. Dostałam ją obsypaną kwiatami we wściekle różowym kolorku, teraz jest różowa z ukłonem w stronę łososiowego, żarowa zniknęła. Podejrzewam, że ten kolor był spowodowany obfitością sztucznego nawożenia. Na zimę ją wniosę do piwnicy, mam nadzieję, że przezimuje, bo to jedyna na pniu, wszystkie mi padły.
