Ogród na łące
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Ogród na łące
Witam. Dobrze, że skończyło się na takich urokach a nie podtruwaniu
. U mojej cioci jeszcze dawno temu jak jeździłam jako gówniarz pomagać przy tytoniu to sąsiedzi potrafili podtruwać psy i koty cioci
. Tacy byli złośliwi. Nie wiem dlaczego tak robili ale nigdy nie zapomnę tego bo to było dla mnie jako dziecka - straszne.
Re: Ogród na łące
Daria ale macie planów na ten rok
Oby wszystkie wyszły
Ogrodzenie to podstawa zwłaszcza na weekendowej działce.
A domeczek... mmmmm... kochana, już widzę. .pracowity dzień na działacze a wieczorem odpoczynek na tarasie..
rano śniadanko i śpiew ptaków. .. to są chwile dla których warto tyle pracy w to wszystko wkładać
Oby wszystkie wyszły
A domeczek... mmmmm... kochana, już widzę. .pracowity dzień na działacze a wieczorem odpoczynek na tarasie..
rano śniadanko i śpiew ptaków. .. to są chwile dla których warto tyle pracy w to wszystko wkładać
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Grażynko, masz rację w tym, co piszesz i ja też mam taką filozofię. Sama nigdy nic nikomu nie zrobiłam z zawiści i w ogóle nie rozumiem takiego uczucia. Absolutnie nie pojmuję co można zyskać na tym, że komuś innemu się pogorszy. Osobiście wolę pomagać i dzielić się.
Rośliny sadzimy teraz już trochę rozsądniej, dlatego takie podtopienia zdarzają się coraz rzadziej. Dobrze, że cała działka nie jest płaska tylko nachylona w stronę strumyka, bo na płaskim to już by bagienko się zrobiło. Ale oczywiście coś takiego jak ewentualne długotrwałe opady w naszym przypadku mogłyby przynieść bardzo duże straty - podejrzewam, że większe, niż ubiegłoroczna susza - bo ta nie poczyniła u nas praktycznie żadnych zniszczeń (padł młody wielosił odmianowy, nie urosły cukinie ani ogórki).
Elu, witaj!
Widziałam Cię gdzieś w wątku lubelskim właśnie.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do naszego ogródka!
Soniu, najpierw będzie ogrodzenie, potem ewentualnie domek, o ile M nabierze odpowiedniego rozpędu i o ile parę innych spraw uda nam się pozytywnie rozwiązać. Ale nasza działka jest na widoku sąsiadów, więc taka duża dewastacja nie uszłaby bez wzywania policji.
Sabinko, dziękuję za troskę.
Podejrzenia mam takie: albo to jest ktoś, kto ma nierówno pod sufitem, albo to może być matka jednego z naszych sąsiadów. Ale ona chyba też normalna nie jest. To wdowa, która o wszystko ma do każdego pretensję, do swojej synowej, do innych sąsiadów, każdemu zazdrości, nawet jak nie ma czego i ona tym żyje. Co ciekawe - nigdy jej jeszcze z bliska nie widzieliśmy, tylko raz jeden jak swoją synową przez drogę wyzywała. Staramy się powoli zapoznawać z bliższymi sąsiadami, ale z nią się jeszcze nie udało i chyba nic z tego nie będzie. Znamy już obydwu jej synów i jej córkę, a jej pewnie nie poznamy.
Asiu, ze względu na okoliczności to niestety nie było to, o czym piszesz: kurza łapa była zakopana w pionie, a nie tak, jak rzuciłby ją pies. Poza tym wtedy jeszcze nie było tego dużego psa u sąsiada, a pozostałe malutkie szczekuszki tak by tego nie zrobiły. I ciężko mi sobie wyobrazić kreta czy nornika, który odgryza ogonek kotu i próbuje wciągnąć do swojej nory. Bo to na czubku kopca było wsadzone. Ja się tylko bałam, żebym pod spodem całego ukatrupionego kota nie zobaczyła. Dlatego mężowi kazałam to odkopać. I tak szkoda mi tego zwierzaka, bo nie wiadomo co mu jeszcze zrobiono.
Ewelinko, nie od dziś wiadomo, że na wsi często "chłop żywemu nie przepuści", jak się to mawia. Ludzie potrafią zadziwiać, często w negatywny sposób.
Aguś, nie obiecuję sobie zbyt dużo, jeśli chodzi o realizację tych naszych planów, bo zazwyczaj na obietnicach się kończy, a organizacyjnie się wszytko rozpada. Ale może do emerytury zdążymy.
Jak już poruszamy kwestie społeczne, to dodam, że stanowimy dla lokalnej społeczności coś w rodzaju widowiska weekendowego i mogę się założyć o parę wywrotek ziemi humusowej, że wszyscy tam filują zza firanek i obserwują, co my tam znowu uskuteczniamy. A już wcześniej wspominałam, że nabijają się ze mnie, że zdjęcia za każdym razem robię. Co więcej, ja je czasami robię po kilka razy - o różnych porach dnia.
A jakby wiedzieli, że w domu często sobie do tych zdjęć zaglądam i porównuję na przestrzeni miesięcy i lat, to już w ogóle by pomyśleli, że zgłupiałam całkowicie.
Ale najciekawsze jest dla mnie to, że ci najbliżsi sąsiedzi cały czas o coś mają do siebie nawzajem pretensje i za każdym razem jeden drugiego oskarża i nas ostrzega, np.: "Wy tam chodzicie, a wy nie wiecie, jacy to ludzie są!"
Moim zdaniem powinni dokładać starań, żeby raczej móc na sobie nawzajem polegać.
Rośliny sadzimy teraz już trochę rozsądniej, dlatego takie podtopienia zdarzają się coraz rzadziej. Dobrze, że cała działka nie jest płaska tylko nachylona w stronę strumyka, bo na płaskim to już by bagienko się zrobiło. Ale oczywiście coś takiego jak ewentualne długotrwałe opady w naszym przypadku mogłyby przynieść bardzo duże straty - podejrzewam, że większe, niż ubiegłoroczna susza - bo ta nie poczyniła u nas praktycznie żadnych zniszczeń (padł młody wielosił odmianowy, nie urosły cukinie ani ogórki).
Elu, witaj!
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam do naszego ogródka!
Soniu, najpierw będzie ogrodzenie, potem ewentualnie domek, o ile M nabierze odpowiedniego rozpędu i o ile parę innych spraw uda nam się pozytywnie rozwiązać. Ale nasza działka jest na widoku sąsiadów, więc taka duża dewastacja nie uszłaby bez wzywania policji.
Sabinko, dziękuję za troskę.
Asiu, ze względu na okoliczności to niestety nie było to, o czym piszesz: kurza łapa była zakopana w pionie, a nie tak, jak rzuciłby ją pies. Poza tym wtedy jeszcze nie było tego dużego psa u sąsiada, a pozostałe malutkie szczekuszki tak by tego nie zrobiły. I ciężko mi sobie wyobrazić kreta czy nornika, który odgryza ogonek kotu i próbuje wciągnąć do swojej nory. Bo to na czubku kopca było wsadzone. Ja się tylko bałam, żebym pod spodem całego ukatrupionego kota nie zobaczyła. Dlatego mężowi kazałam to odkopać. I tak szkoda mi tego zwierzaka, bo nie wiadomo co mu jeszcze zrobiono.
Ewelinko, nie od dziś wiadomo, że na wsi często "chłop żywemu nie przepuści", jak się to mawia. Ludzie potrafią zadziwiać, często w negatywny sposób.
Aguś, nie obiecuję sobie zbyt dużo, jeśli chodzi o realizację tych naszych planów, bo zazwyczaj na obietnicach się kończy, a organizacyjnie się wszytko rozpada. Ale może do emerytury zdążymy.
Jak już poruszamy kwestie społeczne, to dodam, że stanowimy dla lokalnej społeczności coś w rodzaju widowiska weekendowego i mogę się założyć o parę wywrotek ziemi humusowej, że wszyscy tam filują zza firanek i obserwują, co my tam znowu uskuteczniamy. A już wcześniej wspominałam, że nabijają się ze mnie, że zdjęcia za każdym razem robię. Co więcej, ja je czasami robię po kilka razy - o różnych porach dnia.
Ale najciekawsze jest dla mnie to, że ci najbliżsi sąsiedzi cały czas o coś mają do siebie nawzajem pretensje i za każdym razem jeden drugiego oskarża i nas ostrzega, np.: "Wy tam chodzicie, a wy nie wiecie, jacy to ludzie są!"
Moim zdaniem powinni dokładać starań, żeby raczej móc na sobie nawzajem polegać.
- Jane_Rose
- 100p

- Posty: 154
- Od: 10 lut 2016, o 18:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Podlasie
Re: Ogród na łące
Hej Dario,
macie tam bardzo malownicze wzgórze
Mam nadzieję, że dalej będziesz robiła fotki (o każdej porze dnia i nocy ;) ), bo bardzo jestem ciekawa metamorfozy tego miejsca.
Tak napisałaś o tych urokach... Po tym jak kupiliśmy nową działkę zaczęłam wierzyć w mityczne "złe oko"
Wszystko przez jedną sąsiadkę (swoją drogą - bliską koleżankę poprzedniej właścicielki). Jak słyszałam za swoimi plecami "Pani, a co pani tu sadzi/kopie/sieje", to aż mnie mroziło. Nic się nie udawało, ziemia jak zaklęta. Może to zbieg okoliczności, sama nie wiem. Wpadłam w głupawkę i się trochę kryłam z robotą przed tą konkretną sąsiadką ;) A jak znowu wścibiała nosa, to odpowiadałam wymijająco, albo gadałam jej jakieś głupoty. I to o dziwo działało :P Teraz od jej strony postawiliśmy pergolę i obsiewamy czym popadnie, by się osłonić. A ona ubolewa, że kolejni sąsiedzi się od niej odgradzają. Ajajaj 
macie tam bardzo malownicze wzgórze
Tak napisałaś o tych urokach... Po tym jak kupiliśmy nową działkę zaczęłam wierzyć w mityczne "złe oko"
Mów mi Jane!
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Jane_Rose, staraj się nie przejmować takimi ludźmi, bo jak w to uwierzysz, to potem działa na zasadzie samospełniającej się przepowiedni. Mnie osobiście jeszcze nikt rośliny żadnej w ten sposób nie załatwił, ale widziałam u dwóch osób rośliny, które przez lata miały się świetnie, a potem w tajemniczych okolicznościach padły w ciągu paru godzin po wizycie kogoś, kto je "pochwalił". Sama nie wiem, co o tym myśleć.
Betinko, jakbym miała inwestora i rynek zbytu to cegielnię mogłabym tam spokojnie założyć.
-----edycja-----
Czy w związku ze Światowym Dniem Kota
moderatorzy pozwolą mi na udostępnienie Wam linku dotyczącego kota?
Dobrej zabawy przy oglądaniu:http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 6,1,0.html
Betinko, jakbym miała inwestora i rynek zbytu to cegielnię mogłabym tam spokojnie założyć.
-----edycja-----
Czy w związku ze Światowym Dniem Kota
Dobrej zabawy przy oglądaniu:http://tvnmeteo.tvn24.pl/informacje-pog ... 6,1,0.html
Re: Ogród na łące
Fajny kot, chyba trochę Maine Conn, one podobno zachowują się trochę jak psy.
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42397
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Ogród na łące
Witaj Dario !
Wczoraj już odkryłam, że nie mam powiadomień mimo wszystkich spełnionych oznaczeń, pooglądałam ale musiałam poczytać żeby coś sensownego napisać. Wasze poczynania na działce przypominają mi moje sprzed lat, kiedy zakupiłam pierwszą działkę w B. Chociaż zaczęłam profesjonalnie głęboką orką, posianiem gorczycy i zaoranie po raz drugi, ciągle walczyłam z trawą, chwastami. Na szczęście jeden z mieszkańców hodował króliki, a po wykonaniu tych wszystkich czynności rosła ładna trawa a nie trudnostrawne chabazie, kosił ją regularnie dwa razy do roku. I wiem że koszenie kosą świetnie wpływa na odrastanie trawy, bo w tym miejscu rosły inne rośliny niż w miejscu koszenia kosiarką
Teren był nieogrodzony i pies sąsiada na załatwienie swoich potrzeb wypuszczany wolno biegł prosto na nasze grządki
różne cuda robiłam łącznie i grodzeniem biało czerwoną taśmą. Na chwilę pomagało, a potem wiatr z taśmy robił wstążki i rozwiewał po okolicy
Na szczęście nim rozpoczęłam grodzenie płotem sztachetowym plany się zmieniły i działka pozostała ugorem na rzecz zamieszkania na stałe w B. Z ludźmi na wsi bywa różnie, bo to mała społeczność i wszystko niejako widać. Też mamy panią nazywana przez mieszkańców czarownicą, która ciągle wykrzykiwała coś do naszego huskyego, bo pewnie nie podobały się niebieskie oczy u psa
Z uprawą gleby też nam się przyglądają, bo oni po prostu Roundap i orka ...i nikt się nie bawi w kartony czy inne cudowanie. Zapomnieli do robili ich dziadowie żeby grządka była czysta
No to chyba się zrehabilitowałam
Pozdrawiam i życzę sukcesów w zmaganiu się z chwastami 
A aaa jeszcze koty są po prostu cudne
i masz rację o rozmawianiu i rozumieniu się 
Wczoraj już odkryłam, że nie mam powiadomień mimo wszystkich spełnionych oznaczeń, pooglądałam ale musiałam poczytać żeby coś sensownego napisać. Wasze poczynania na działce przypominają mi moje sprzed lat, kiedy zakupiłam pierwszą działkę w B. Chociaż zaczęłam profesjonalnie głęboką orką, posianiem gorczycy i zaoranie po raz drugi, ciągle walczyłam z trawą, chwastami. Na szczęście jeden z mieszkańców hodował króliki, a po wykonaniu tych wszystkich czynności rosła ładna trawa a nie trudnostrawne chabazie, kosił ją regularnie dwa razy do roku. I wiem że koszenie kosą świetnie wpływa na odrastanie trawy, bo w tym miejscu rosły inne rośliny niż w miejscu koszenia kosiarką
Na szczęście nim rozpoczęłam grodzenie płotem sztachetowym plany się zmieniły i działka pozostała ugorem na rzecz zamieszkania na stałe w B. Z ludźmi na wsi bywa różnie, bo to mała społeczność i wszystko niejako widać. Też mamy panią nazywana przez mieszkańców czarownicą, która ciągle wykrzykiwała coś do naszego huskyego, bo pewnie nie podobały się niebieskie oczy u psa
A aaa jeszcze koty są po prostu cudne
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Marysiu, cieszę się, że jesteś.
Ja nawet z powiadomieniami nie wyrabiam na zakrętach, żeby na bieżąco śledzić wszystkie zaprzyjaźnione wątki i zawsze gdzieś narobię zaległości, a potem się wracam.
Wiedz, że nie mam i na pewno nigdy nie będę mieć do Ciebie broń Boże żalu o Twoją nieobecność, natomiast zawsze się ucieszę jak tu zawitasz.
-- 18 lut 2016, o 16:54 --
Co do przygód z działką, z uprawą, z sąsiadami - każdy chyba musi zaliczyć te swoje pierwsze lekcje.
Ja nawet z powiadomieniami nie wyrabiam na zakrętach, żeby na bieżąco śledzić wszystkie zaprzyjaźnione wątki i zawsze gdzieś narobię zaległości, a potem się wracam.
Wiedz, że nie mam i na pewno nigdy nie będę mieć do Ciebie broń Boże żalu o Twoją nieobecność, natomiast zawsze się ucieszę jak tu zawitasz.
-- 18 lut 2016, o 16:54 --
Co do przygód z działką, z uprawą, z sąsiadami - każdy chyba musi zaliczyć te swoje pierwsze lekcje.
-
Miriam
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3353
- Od: 16 lip 2011, o 12:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: łódzkie
Re: Ogród na łące
Dario,czemu podkładasz kartony pod siano? Gliny czasami zazdroszczę,mam piasek i wieczną suszę.Dużo pracy przed tobą,ale z drugiej strony fajnie;czysta kartka 
Ach,zapomniałabym.To dobrze,że gazociąg nie w granicy.Pomyśl,w razie jakiejś awarii rujnowaliby ogrodzenie.
Ach,zapomniałabym.To dobrze,że gazociąg nie w granicy.Pomyśl,w razie jakiejś awarii rujnowaliby ogrodzenie.
Każdy człowiek potrzebuje stale nawet pewnej ilości trosk,cierpień lub biedy,tak jak okręt potrzebuje balastu,by płynąć prosto i równo.(Arthur Schopenhauer) Pozdrawiam Mirka
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
Mój ci On, Mój ci On cz.2,
Mój ci on cz. 3
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Witaj, Mirko!
Miło, że wpadłaś.
Kartony kładę głównie po to, żeby choć na jakiś czas ograniczyć nornicom swawolę pod spodem, no i żeby się zabezpieczyć przed odrastaniem ostrożni, bo to mocni zawodnicy są. Trawa, perz padnie, a korzeń ostrożnia jeszcze jakiś czas pożyje w dobrym zdrowiu.
Wiem, że tektury szybko nasiąkną i się rozłożą, ale wszystko wymaga obserwacji.
Ciekawa jestem, czy na podwyższonej grządce nornice też będą robiły szkody, czy zostaną na swoim "piętrze". Póki co nie mogę powiedzieć, żeby mi jakoś specjalnie wyjadały warzywa od spodu. Wkurza mnie tylko to ciągłe rycie,które zostawia nasze rośliny zawieszone w pustce.
Z tym gazociągiem to sama się zastanawiam, czy w razie awarii wolałabym, żeby niszczyli ogrodzenie z siatki leśnej, czy kilkadziesiąt metrów nasadzonego żywopłotu? I chyba wolałabym zniszczenie ogrodzenia, bo żywopłot dłużej rośnie, potrzebuje paru ładnych lat, żeby dobrze wyglądać i spełnia większą rolę w ekosystemie, więc ma dla mnie większą wartość, niż ogrodzenie. Nosimy się z tym sadzeniem żywopłotu nieformowanego (wielogatunkowego) od dłuższego czasu, ale nigdy nie ma czasu, żeby w tygodniu mieć wolne i jechać do miasteczka powiatowego do gazowni, a okazuje się, że przez telefon nie można się takich rzeczy dowiedzieć.
Kartony kładę głównie po to, żeby choć na jakiś czas ograniczyć nornicom swawolę pod spodem, no i żeby się zabezpieczyć przed odrastaniem ostrożni, bo to mocni zawodnicy są. Trawa, perz padnie, a korzeń ostrożnia jeszcze jakiś czas pożyje w dobrym zdrowiu.
Z tym gazociągiem to sama się zastanawiam, czy w razie awarii wolałabym, żeby niszczyli ogrodzenie z siatki leśnej, czy kilkadziesiąt metrów nasadzonego żywopłotu? I chyba wolałabym zniszczenie ogrodzenia, bo żywopłot dłużej rośnie, potrzebuje paru ładnych lat, żeby dobrze wyglądać i spełnia większą rolę w ekosystemie, więc ma dla mnie większą wartość, niż ogrodzenie. Nosimy się z tym sadzeniem żywopłotu nieformowanego (wielogatunkowego) od dłuższego czasu, ale nigdy nie ma czasu, żeby w tygodniu mieć wolne i jechać do miasteczka powiatowego do gazowni, a okazuje się, że przez telefon nie można się takich rzeczy dowiedzieć.
-
koziorozec
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10594
- Od: 22 sty 2013, o 21:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Ogród na łące
Witaj Dario,czytam,ze masz różne problemy sąsiedzkie ,oj ja też miałam jak kupiliśmy działkę ,na której jest teraz nasz dom i ogród,ale z czasem jakoś się ułożyło,co prawda to była tylko jedna niedobra sąsiadka,ale wystarczyło,żeby nam zatruwać życie,pracy masz u siebie sporo ,ale jak to cieszy jak wszystko robi się od podstaw samemu.Ja do Twojego żywopłotu mogłabym mieć np kalinę o pięknych białych pomponach ,pozdrawiam 
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Marto, jeśli masz taką kalinę, to bardzo chętnie - piękna jest - dopisz proszę do mojej listy sadzonek.
Staram się nie przejmować za bardzo sąsiadami, tylko ich zachowania są dla mnie po prostu dziwne - bo na siłę utrudniają sąsiedzkie współżycie. Ale nic to, działamy dalej!
Tak - wiem, że mnóstwo pracy przed nami, ale wydaje mi się, że bez tego nie potrafiłabym należycie cenić swojego ogrodu - gdyby ktoś go zrobił za mnie. Nie mówiąc już o tym, że ja należą do tych osób, które muszą mieć zrobione po swojemu, bo inaczej jest źle. W sensie: pańskie oko konia tuczy. Bo komu ma zależeć na moim roślinach, jeśli nie mnie?
No i fajnie jest sobie trochę poeksperymentować, zobaczyć co jakie przynosi rezultaty, nie działamy pod żadną presją - nie musimy mieć gotowego ogrodu na już, a oglądanie zachodzących zmian na zdjęciach jest takie fajne.
Obejrzałam niedawno film, do którego linka wrzuciły dziewczyny w zaprzyjaźnionym wątku Asi - Lyanna "Na łące". To jest ten film "Back to Eden", który przedstawia wcale nie nowy, ale nadal rzadko stosowany sposób uprawy:
https://vimeo.com/28055108
Jest po angielsku, ale tutaj macie ściągę po polsku, gdyby był ktoś zainteresowany:
https://ekowioska.wordpress.com/2013/11 ... i-i-lisci/
Film bardzo mi się spodobał, to pozytywne nastawienie tych ludzi do zmian, do siebie nawzajem, do społeczeństwa, a widok soczystych, chrupiących, ociekających sokiem owoców i warzyw był prawie że nie do wytrzymania, biorąc pod uwagę to, że za oknem mamy nadal zimę.
Temat permakultury i ogólnie uprawy ekologicznej, jak możecie wywnioskować z moich wpisów, nie jest mi obcy i od dawna próbujemy stosować przynajmniej niektóre wytyczne w naszym ogródku. Tylko jakoś tych zrębków brak. Ale jeśli ich nie znajdę, to w końcu mamy przecież siano. Wprawdzie jest ono pełne nasion chwastów, więc pielenie mnie bynajmniej nie ominie. Ale z miękkiej ściółki chwasty wyrywa się nieporównanie łatwiej niż z gliny i wychodzą razem z korzeniami. Peter, który występuje w filmie, po prostu przemieszczał młode chwasty zwykłymi grabiami w głąb pod ściółkę. Wszystko robił tylko grabiami.
Oki, ściółka to jedna rzecz, a druga - to mini-szklarenka na rozsady, którą udało mi się upolować w t...o! Jakoś zupełnie się jej tam nie spodziewałam, ale oczywiście musiałam zajrzeć na dział z nasionami. I... znalazłam!
Cieszę się bardzo, bo nosiłam się z zamiarem nabycia już 2 czy 3 lata.

Staram się nie przejmować za bardzo sąsiadami, tylko ich zachowania są dla mnie po prostu dziwne - bo na siłę utrudniają sąsiedzkie współżycie. Ale nic to, działamy dalej!
Tak - wiem, że mnóstwo pracy przed nami, ale wydaje mi się, że bez tego nie potrafiłabym należycie cenić swojego ogrodu - gdyby ktoś go zrobił za mnie. Nie mówiąc już o tym, że ja należą do tych osób, które muszą mieć zrobione po swojemu, bo inaczej jest źle. W sensie: pańskie oko konia tuczy. Bo komu ma zależeć na moim roślinach, jeśli nie mnie?
No i fajnie jest sobie trochę poeksperymentować, zobaczyć co jakie przynosi rezultaty, nie działamy pod żadną presją - nie musimy mieć gotowego ogrodu na już, a oglądanie zachodzących zmian na zdjęciach jest takie fajne.
Obejrzałam niedawno film, do którego linka wrzuciły dziewczyny w zaprzyjaźnionym wątku Asi - Lyanna "Na łące". To jest ten film "Back to Eden", który przedstawia wcale nie nowy, ale nadal rzadko stosowany sposób uprawy:
https://vimeo.com/28055108
Jest po angielsku, ale tutaj macie ściągę po polsku, gdyby był ktoś zainteresowany:
https://ekowioska.wordpress.com/2013/11 ... i-i-lisci/
Film bardzo mi się spodobał, to pozytywne nastawienie tych ludzi do zmian, do siebie nawzajem, do społeczeństwa, a widok soczystych, chrupiących, ociekających sokiem owoców i warzyw był prawie że nie do wytrzymania, biorąc pod uwagę to, że za oknem mamy nadal zimę.
Temat permakultury i ogólnie uprawy ekologicznej, jak możecie wywnioskować z moich wpisów, nie jest mi obcy i od dawna próbujemy stosować przynajmniej niektóre wytyczne w naszym ogródku. Tylko jakoś tych zrębków brak. Ale jeśli ich nie znajdę, to w końcu mamy przecież siano. Wprawdzie jest ono pełne nasion chwastów, więc pielenie mnie bynajmniej nie ominie. Ale z miękkiej ściółki chwasty wyrywa się nieporównanie łatwiej niż z gliny i wychodzą razem z korzeniami. Peter, który występuje w filmie, po prostu przemieszczał młode chwasty zwykłymi grabiami w głąb pod ściółkę. Wszystko robił tylko grabiami.
Oki, ściółka to jedna rzecz, a druga - to mini-szklarenka na rozsady, którą udało mi się upolować w t...o! Jakoś zupełnie się jej tam nie spodziewałam, ale oczywiście musiałam zajrzeć na dział z nasionami. I... znalazłam!

- Alania
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 10449
- Od: 17 lip 2008, o 21:55
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Ogród na łące
Super zakup, Dario
A z tworzeniem ogrodu mam tak jak Ty - muszę wszystko tworzyć sama i nie wyobrażam sobie przyjść na gotowe. Przecież tworzenie ogrodu od podstaw pozwala nam poznać dokładnie każdą roślinkę, a bez tego nie ma pięknego ogrodu
No i ta satysfakcja, że wszystko się zrobi samodzielnie, frajda z oglądania każdej wschodzącej roślinki, przyjemne zmęczenie fizyczne, które czasami tez jest potrzebne i daje oddech od innych codziennych obowiązków 
A z tworzeniem ogrodu mam tak jak Ty - muszę wszystko tworzyć sama i nie wyobrażam sobie przyjść na gotowe. Przecież tworzenie ogrodu od podstaw pozwala nam poznać dokładnie każdą roślinkę, a bez tego nie ma pięknego ogrodu
-
justysia138
- 50p

- Posty: 94
- Od: 19 wrz 2015, o 15:59
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Dolny Śląsk
Re: Ogród na łące
Witaj Dario. Widzę ze zrobiłaś taki sam zakup jak ja czyli mini szkalrenkę. U mnie stoi przy oknie balkonowym od strony południowej z wysianymi:Paprykami, daliami, gazaniami, lobelią,żeniszkiem, werbeną zwisającą i szałwią błyszczącą. Rosną tam także;heliotrop, trawa pampasowa która nie chce coś pokazać się na wierzchu. Na oknie obok czekają już na przesadzenie w większe doniczki pelargonie i kostrzewa sina, które muszą zrobić miejsce na dalsze wysiewy.
Mam dostęp do zrębek z drzew liściastych z których będę przygotowywać grządkę na warzywa ale siać na niej będę w przyszłym roku.
Może dzisiaj wyję popracować w ogrodzie bo za oknem świeci piękne słońce ale jest trochę chłodno i wieje lekki wiaterek.
Miłego dnia życzę.
Mam dostęp do zrębek z drzew liściastych z których będę przygotowywać grządkę na warzywa ale siać na niej będę w przyszłym roku.
Może dzisiaj wyję popracować w ogrodzie bo za oknem świeci piękne słońce ale jest trochę chłodno i wieje lekki wiaterek.
Miłego dnia życzę.
Pozdrawiam Justyna
- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Ogród na łące
Witaj, Moniko! Ciekawa jestem, czy ciągnie Cię dziś do ogrodu?
Powoli nadrabiam moje zaległości w Twoim wątku, widziałam, że odwiedzają Was sarenki i bażanty - zdjęcie z bażantami na murku bardzo mi się spodobało!
Justynko, trawy to i u mnie nie chcą się pokazać, a zakładałam, że jakoś łatwo powinny kiełkować.
A dalie i gazanie też zaraz wysieję. Papryka i lewkonia już skiełkowała. No, papryka jeszcze nie każde nasionko.
Ale będziesz mieć super warzywnik za rok!
U nas leży śnieg, więc nie wyjechaliśmy na wieś.
Powoli nadrabiam moje zaległości w Twoim wątku, widziałam, że odwiedzają Was sarenki i bażanty - zdjęcie z bażantami na murku bardzo mi się spodobało!
Justynko, trawy to i u mnie nie chcą się pokazać, a zakładałam, że jakoś łatwo powinny kiełkować.
A dalie i gazanie też zaraz wysieję. Papryka i lewkonia już skiełkowała. No, papryka jeszcze nie każde nasionko.
Ale będziesz mieć super warzywnik za rok!
U nas leży śnieg, więc nie wyjechaliśmy na wieś.




