Cześć Dalu, cieszę się że podobają Ci się te relacje. Sama jestem zachwycona Bretanią, dlatego też z przyjemnością ją prezentuję. To prawda,że inaczej poznaje się kraj, gdy mieszka się w nim. Zupełnie jak z przyrodą, staje się ona zrozumiała, gdy obserwujemy ją podczas wszystkich czterech pór roku, a nie tylko podczas jej dni świetności, czyli kwitnienia. Czytając Twój post przypomniała mi się książka Atoniego Libery „Madame” i myślę sobie nawet,że jest wysoce prawdopodobne, że ją również czytałaś. Pomyślałam o niej, bo dla autora tamtej epoki studiowanie romanistyki nie było takie oczywiste. Oczywiście Ty urodziłaś się póżniej, a więc i studiowałas w epoce, w której poznawanie kultur romańskich nie odbywało się jedynie w salach uczelnianych czy też bibliotekach, a podróże do tych krajów były zupełnie realne, choć niewątpliwie bardzo dla nas drogie. Wakacje w Paryżu, nawet gdy trzeba było pracować, aby się utrzymać to i tak wielka przygoda dla dwudziestolatka. Jesteśmy niejako”podczas wakacji”. Wygląda to tak, że robimy wypady na dwa-trzy dni, w różnych kierunkach Bretanii,potem wracamy na dzień-dwa do domu, aby znów gdzieś wyjechać, nawet na jeden dzień. W tym regionie taki sposób jest jak najbardziej realny. Sami Bretończycy mówią, że choć mieszkają tu całe swoje życie to ciągle odkrywają jakieś piękne, nieznane im dotąd zakątki. Jeśli pomyślmy, żesama długość linii brzegowej Bretanii wynosi 1200km, to łatwo wyobrazić sobie iż czasami jedno życie nie wystarcza aby poznać ten kraj. Często słyszę: „To nie problem znależć tu niezwykle dużo pięknych miejsc, problem w tym, aby znależć czas na ich zwiedzanie”. Właśnie wróciliśmy z nad kanału La Manche i zaraz wkleję zdjęcia n.p. z góry i zarazem klasztoru Mont Saint Michel. Wyspa ta jest połączona z lądem wąską groblą długości ok. 2km. U szczytu góry znajduje się klasztor, a u jego stóp, wąziutkimi, wijącymi się serpentynami uliczek opada miasteczko. Różnica poziomów wody w wyniku przypływów i odpływów oceanu dochodzi tu nawet do 15-stu metrów. Kiedy tam byliśmy morze się cofało, ukazując niezwykle rozległe, piaszczyste dno.
