Witajcie!
No i
po ptokach. Białe zimowe widoki zostały jedynie na fotografiach, a wokół zapanowała szarzyzna dodatkowo spowita we mgle. Dopiero po południu słońce pogoniło zarówno mgłę i chmurzyska, by wreszcie zaprezentować swe jaśniutkie złociste oblicze.
A ja po tygodniowej przerwie wybrałam się na zakupy związane ze zbliżającymi się świętami. Wiadomo, nie mogło się skończyć na produktach spożywczych, bo tak kusiły gwiazdy betlejemskie, że nie dało się przejść obok nich obojętnie. Kupiłam sobie dwie nieduże, jako że w planach mam jeszcze jedną, białą, której nie miałam już jak zapakować.
Widziałam jeszcze seledynową, ale gdzie ja je wszystkie miałabym postawić? Nie na wszystko zgadza się moja pupilka - Misia.
Dorotko - u mnie już nawet resztek śniegu nie ma.

Deszcz roztopił wszystko bardzo dokładnie.
Już wiem, jak pierwsza zwartnica zakwitnie, pąki pękają i widzę wyłaniający się róż. Być może już jutro będę mogła sfotografować
pierwszy kwiatek.
Gwiazdy betlejemskie dzisiaj dowieźli do mojej Biedry. Wszystkie roślinki piękne, zdrowe, duże i małe, do wyboru i do koloru.

Aż żal było wybrać tylko dwie, ale drugi raz już mi się nie chciało wychodzić. Jutro też jest dzień i mam nadzieję, że wszystkiego nie wyprzedali.

Podobała mi się bielutka, ale i seledynowa.
Twoje życzenie spełniło się dzisiaj po południu, dziękuję serdecznie.
Dorotko350 - żal tych pięknych magicznych zimowych obrazów, ale teraz najważniejsze dla mnie jest oczekiwanie na świąteczne spotkania z rodziną.

Jeśli pani zima nie zechce wybielić świąt, to trudno, jakoś to przeżyję.
Orliki wysiej do gruntu, ale dopiero pod koniec czerwca. Powschodzą do jesieni, byś mogła je wypikować na stałe miejsce. Zakwitną w następnym roku.
Nigdy nie praktykowałam ich siewu w domu, ale jeśli masz ochotę, spróbuj, a nuż
a widelec eksperyment się powiedzie?
Widzisz, a ja nie wiedziałam, że róż też nie wolno ciąć sekatorem bez czyszczenia. Całe życie się uczymy. Dziękuję, że o tym napisałaś.
Cześć, Marysiu - u mnie też już po zimie. Temperatura oscyluje w granicach 9 - 12 stopni na plusie, a dzisiaj nawet słonko się pokazało. Znowu zrobiło się szaroburo.
Nasz ogród działkowy jest faktycznie bardzo duży, mieści aż 530 działek. Rzeczywiście każda działka ma swój licznik prądu, ale po pitną wodę trzeba chodzić do świetlicy. Na szczęście nasza działka jest blisko świetlicy i nie zabiera nam ta wyprawa dużo czasu.
Natomiast na każdej działce jest kran, z którego leci woda do podlewania, a jest to woda wprost z pobliskiej rzeczki, nieuzdatniona, a więc zawierająca wszystkie glony, bakterie tudzież wszelkie inne składniki dobre dla roślinek.
Zarząd proponował dostarczanie do działek wody pitnej, ale wiązałoby się to z zaprzestaniem pompowania wody z rzeczki. Nie zgodziliśmy się, bo trzeba by było płacić za wodę pobieraną do podlewania. Wszyscy wolimy chodzić do świetlicy po kranówę, nawet ci, którzy mają naprawdę daleko.
Na prezentowanym zdjęciu jest gołębnik, pod którym znajduje się niewielka piwniczka, obok woliera, a domek na narzędzia znajduje się z tyłu działki, ukryty za altanką. Nazywamy go
kaplicą, a nazwa powstała podczas budowania narzędziowni. Wścibski sąsiad z oddalonej alejki koniecznie chciał wiedzieć, co budujemy, więc za którymś razem M palnął: "Kaplicę" i już więcej się nie dopytywał.
Bardzo bym chciała, by Twoje życzenie białego Bożego Narodzenia zostało wysłuchane Na Górze

Nie dziękuję, by nie zapeszyć.

Zdrówko przytulam z radością i oczywiście odwzajemniam wraz z buziakami.
Alu - niestety, po tej pięknej zimie zostało już tylko wspomnienie, ale i nadzieja na jej powroty, wszak dopiero się zaczęła.
Słoneczko już się pokazało, zdrówko dopisuje, serdeczne dzięki.
Pozdrawiam wzajemnie i odwzajemniam Twoje dobre życzenia.
Sikorki pojedynczo przylatywały do stołówki, czając się wśród gałęzi jabłoni i śliwy. Były bardzo płochliwe i nie pozwalały zbliżyć się w celu sfotografowania, tak więc sesja zdjęciowa malutka.
Dobrej, spokojnej nocy, kolorowych snów. 