Mirko,
mam nadzieję, że deszcz w końcu spadnie również w Twoich, a poniekąd także moich stronach.
Moja Mama pochodzi z miejscowości położonej nie tak daleko od miejsca, w którym mieszkasz.
Tam u nich okolica jest przesuszana dodatkowo przez kopalnię w Bełchatowie.
Loki,
za mokro - nie dobrze, za sucho - też paskudnie, za zimno i za ciepło - do kitu.
A co tam, nie ma na co narzekać.
Problem byłby, gdyby np. wybuchł wulkan w okolicy.
A tak to przynajmniej zwolni się miejsce na jakąś nową roślinę
U mnie uschło kilka roślin, ale nie będę za nimi tęsknić.
Akurat rozwiązał się problem, gdzie posadzić dwie sadzonki klonów Shirosawy.
Agnieszko,
żółte róże są dwie.
ta na pergoli to Aisha, a ta kopiasta to Harison's Yellow.
Żadna z nich nie przemarza, nawet mroźne wiatry nie robią na nich wrażenia, nie chorują, z plag dopadają je jedynie mszyce.
susza obeszła się z ogrodem łagodnie, sprawę ratuje żyzna, próchnicza gleba.
Trafnie określenie - bieganie w transie.
Na długich dystansach rzeczywiście wchodzi si się w bardzo specyficzny stan świadomości.
Długotrwale powtarzalne ruchy, angażujące jednocześnie lewą i prawą stronę ciała mocno wpływają na świadomość, czego może i nie widać.
Jednak podejrzewam, że w mózgu zachodzą trwałe zmiany, podobnie, jak w ciele.
Przemek,
ostatnio miałam okazję odwiedzić kujawsko-pomorskie.
Rzeczywiście, susza panuje tam straszna, zwłaszcza w rejonach, gdzie gleba jest licha.
Za to w okolicach Chełmna czy Stolna suszy nie widać, urodzajna ziemia robi swoje.
