Martuś, kobieto! Bredzisz w malignie bez wątpienia! Jaka lepsza wersja??? Jaki uporządkowany ogród??? Ale po kolei: książki w moim domu były (i nadal są) bardzo ważne. Zresztą wszyscy w rodzinie czytali i wcale nie pod wpływem lektur szkolnych uprawiali czytelnictwo, a dlatego, że po prostu tak zostali (śmy) wychowani. Tato dodatkowo książki pisał. Ponieważ to mój wątek i mam trochę większą swobodę wypowiadania się, oświadczam, że ani Pana Tadeusza ani Dziadów ani Antygony nie przeczytałam, ani wtedy ani dziś, a jakoś nie odczuwam braków intelektualnych. No, może inni ocenią to wręcz przeciwnie

Zresztą nie sądzę, aby ktoś jeszcze wierzył, z nauczycielami włącznie, że dziatwa w/w tytuły rzeczywiście czyta. W obiegu od lat są bryki, streszczenia, opracowania, a internet załatwia wszystko. Daleko bardziej pożyteczne jest wybranie takich książek dla młodzieży, które ich autentycznie zainteresują i skłonią do sięgnięcia po kolejne, my jednak ciągle tkwimy w Gąbrowiczowskim "Słowacki wielkim poetą był". O wieszczach należy nauczać, cytować ich, ale kazać nastolatkom ich czytać... jak dorosną może sami sięgną, pamiętając ze szkoły dlaczego są oni ważni. Wiersze lubiłam, jak to podlotek, takie o miłości

, ale doceniłam wielu poetów dopiero, jak usłyszałam, że wiersze można pięknie śpiewać. Zresztą muzyka z literaturą i nauką świetnie idą w parze (trójce ?) i ja, udzielając korepetycji z angielskiego w czasach jeszcze magnetofonów kasetowych wykorzystywałam piosenki Beatlesów jako materiał dydaktyczny, z sukcesem

Ważny jest wybór wartościowych pomocy naukowych, niekoniecznie pomnikowych. U siebie, kobiety 40+ obserwuję efekt odległy takiego wychowania: ukończyłam kierunek studiów, bądź co bądź medyczny z oceną dobrą, czytam dużo, literatura wagonowa mnie nie odrzuca, ale jednocześnie umiem odróżnić, czy coś jest miernym czytadłem, a coś rzeczą, do której wrócę. Cytat z filmu, który i Ty przywołałaś:
Książki są jak ludzie, jednych nie warto nawet poznawać, innych pan poznaje, ale następnego dnia już pan nie pamięta, a z niektórymi warto spędzać każdy dzień No, to tyle manifestu czytelniczego

Zatem Martuś, w powyższym nie ma chyba nic nadzwyczajnego, znam nawet takich, którzy nawet odnieśliby się z obrzydzeniem i wyższością

. Uważam, że nie ma co się porównywać, jesteś super, jedyna w swoim rodzaju i oby wszyscy byli tacy niedouczeni
Ogród: podstawy zrobiliśmy solidne i zaplanowaliśmy z sensem. Potem z czasem powstał kontrolowany (mam taką nadzieję) chaos i artystyczny nieład. Znaczniki z nazwami są od miesiąca czy dwóch! Wcześniej wtykałam zakupy bez żadnego zwracania uwagi na odmiany. Zmiana jest wynikiem mojego oszołomienia znajomością nazw odmian przez forumki. To ja, ciemna masa, także niedouczona

do książek, a i w szkółkach patrzę na etykiety. Zatem nie wierz magii ekranu (komputerowego) i przyjmij, kochana, do wiadomości, że bałagan jest nieodłączną częścią mojego życia (dosłownie i w przenośni) czyli entropia ma wartości niskie
