Miruś - jaśminowiec może zakwitnąć w sprzyjających warunkach już w pierwszym roku.
Ale u nas przeważnie przemarza nie zabezpieczony.
A ja swojego nigdy nie opatulałam.
Rośnie rozczochraniec jak chce i kwitnie kiedy chce.
Ale powiem Ci, że u mnie dzieje się to rzadko, jednak zostaje bo kiedy mu się uda, to ten zapach wchłaniam każdego dnia jak tylko pogoda na to pozwoli.
Jest uroczy, delikatny, taki bardzo kapryśny rarytasik z jedną wielką zaletą.
Nigdy nie choruje a jak zmarznie do pnia to zawsze odrasta bez problemów.
Jadziu - ja też miałam EMY i powiem , że całkiem dobry rok wtedy był pod względem ilości kwiatów i całkowitego braku chorób - ale nie tylko one były w użyciu.
Co do bata, to każdy sam sobie życie układa po swojemu i jest za nie odpowiedzialny i kiedyś poniesie konsekwencje swoich czynów.
A że większość nie widzi nic poza końcem własnego nosa to już inna historia.
Krysiu - nie ma sprawy.
Napisz na pw co możesz zamienić.
Nie masz za co przepraszać, miło mi będzie się pozamieniać.
Nie wszystko musi być oparte na pieniądzach.
Teresko - dziękuję.
Są na tym forum ludzie, którym te tematy są bliskie.
Jacku - skoro żyją to będzie OK.
Co do kosów to dokładnie tak samo myślę.
Chociaż żal by mi było, gdyby któreś skończyło życie w pazurach mojej kotki.
Mam nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie.