Ania, ja się uczę, ale właśnie dlatego, że tyle jest teraz pięknych odmian, ta nauka jest wiele prostsza, bo tak ładne róże wiele wybaczają

Mówisz, że jak Jagna będzie komponować, co?

To ja Ci powiem jak ten proces wyglądał na przykładzie właśnie Jalitah i Fauna. Otóż The Faun już sobie spokojnie rósł jakiś czas, kiedy to kupiłam Jalitah, co do której nie byłam przekonana, ale jako, że ma opinię róży trzymającej kwiaty wręcz nieprzyzwoicie długo, więc kupiłam, stanęłam z tą doniczką i rozglądałam się gdzie by tu ją wetknąć. Kawałek ziemi zauważyłam między Faunem i Voyage, no to wzięłam łopatę, posadziłam i poszłam do domu. Dopiero teraz widzę, że ładnie im razem. Tak to u mnie wygląda w przytłaczającej większości przypadków

To Wasze zdjęcia uzmysłowiły mi, że niektóre kolory obok siebie wyglądają mniej lub bardziej rewelacyjnie i teraz próbuję chociaż 15 sekund pomyśleć, zanim wykopię gdzieś nowy dołek. Dziękuję za miłe słowa

I dziękuję za dodanie otuchy w kwestii Piano, coraz bardziej w tę różę wierzę, że da radę, skoro też potwierdzasz, że to silny osobnik. Tak, takie oświetlenie wyraźnie służy Mareczkowi. Jak go zobaczyłam rano, to pognałam po aparat, bo on potrafi za kilka godzin mieć już troszkę inny odcień
Jagiś 
Szerszej perspektywy to ja w przypadku tych dwóch na pewno szybko nie pokażę, bo to tył działki i jeszcze do niedawna stała tam stara sławojka (mam nadzieję, że będzie im się miło rosło...

) i dookoła są jakieś dechy, gałęzie i mooorze chwastów

Za parę lat może jakoś to doprowadzę do porządku
A-ha! Ale u Marc'a Chagall'a to nie jest taki żółty-żółty. To jest mleczno - żółtawy kolor, który potem robi się już zupełnie mleczny, paski są coraz mniej widoczne aż w końcu kwiat z odległości robi się po prostu różowy. Magia, mówię Ci. A ja z kolei jakoś nie mam przekonania do twórczości pana Chagall'a. Wolę tę wersję na rabacie
