Asiu, bardzo lubię, jak do mnie zaglądasz

C. Rojo zaskoczyła mnie tym, że w ogóle zakwitła- mam ją od roku, trafiła do mnie jako walentynkowy prezent- wówczas nie wiedziałam w jakim stanie są jej korzenie, a psb'y wyglądały zdrowo. Zawsze storczyki przesadzam do przezroczystych doniczek, głównie dla własnej wygody- wiem co się w nich dzieje, jak się rozwijają korzenie i czy już koniecznie trzeba delikwenta podlać. Katleja ta, miała liche korzonki, lecz werandowanie dobrze jej posłużyło, zaskutkowało rozbudowaniem systemu korzeniowego i, co storczykomaniaków najbardziej cieszy, nowym psb z pochewką kwiatową
Domyślam się, że pomarańczowa trochę straciła na barwie, ale ja to lubię, chętnie obserwuję jak zmienia się kolor kwiatów, czasem blednie, a czasem intensyfikuje się- tak było ze wspomnianej przez
Anię/Dufin wcześniej żółto różowej katlei- z bladożółtej, wręcz zielonkawej w pierwszym dniu, przeszła do żółci intensywnej, jak żółtko "wsiowego" jajka
Agnieszko, jak to się stało, że ja wcześniej o tym nie napisałam! Otóż "prysznicuję" moje storczyki od zawsze! Czasem odpuszczam storczykom, które mają małe pąki, no i nie leję wodą wprost na kwiaty, ale ogólnie to nie ma zwolnień od prysznica

Kąpiel dotyczy również bulwiastych (oprócz zygopetalum, bo ponoć nie lubi).
O stożki martwiłam się na początku- starałam się je osuszać chusteczkami/papierem toaletowym itp., teraz mam mniej czasu, więc tylko je "otrząsam" z nadmiaru wody i ustawiam na parapecie. Gdy jest ciepło, to uchylam okno, zimą musi wystarczyć suche powietrze.
Tak sobie myślę, że jak masz się martwić o stożki, to je osusz, i tak będzie to lepsze rozwiązanie, niż przecieranie każdego listka z osobna- przecież to mnóstwo pracy i czasu- szczerze Cię za to podziwiam

Minusem jest przenoszenie doniczek do łazienki, choć jak muszę odkurzyć parapet, to i tak każdego storczyka muszę przesunąć- wychodzi na jedno. Gorzej, że łazienkę mam na piętrze, więc te salonowce muszę dalej zanieść- próbowałam je kąpać w zlewozmywaku w kuchni, bo mam tam baterię z wężem i prysznicem, ale zwykle kończyło się to powodzią. Teraz mam wielką michę, w której storczyki przenoszę hurtowo, po kilka sztuk. Najgorzej się za to wziąć, ale jak parapety opróżnione, to i okna się chce myć
Asiu, Agnieszko- dziękuję Wam za wizytę u mnie i przemiłe słowa- przyznaję, że bywam w Waszych wątkach często, ale zwykle późno w nocy, gdy nawet zdania nie umiem sformułować ze zmęczenia. Zresztą forum w wersji mobilnej przy dodawaniu postów bardzo spowalnia, więc najwygodniej mi pozachwycać się i wrócić, gdy będę miała czas na komputer. Obie wiecie, że posty jednozdaniowe to nie moja bajka
Agnieszko, pytałaś mnie kiedyś o pomarańczowego Phal., który miał zastąpić mojego "Rudego"- otóż, nie jest wierną kopią, więc będę szukać dalej

Dla mnie zbyt żółty, za mało rudy
Katleja hybryda- nazywam ją "tą z pędzelkami", bo ma bardzo piękne, jakby poszarpane pąki- tym razem nie dokumentowałam rozwoju pseudobulw i pochewek, a później pąków- trochę żałuję, bo aż 4 pokazały pąki. Ale po kolei

Katleja należy do tych "długodojrzewających"- schemat się powtórzył- latem tworzą się nowe psb, całą zimę dojrzewają i pokazują pochewki, bliżej wiosny pojawiają się pąki i równocześnie się rozwijają. W tym roku, tak jak w poprzednim, katleja pod koniec roku wytworzyła kolejną psb, która za wszelką cenę chce dogonić starsze "siostry". Rok temu dzięki spóźnialskiej psb mogłam pokazać Wam różnicę intensywności barw między nowymi i starszymi kwiatami.
Tutaj najmłodsza, zimowa psb- fotki dzisiejsze, porównajcie z tymi już kwitnącymi

Katlejka:
Miniatura, którą już tu pokazywałam- moja Mama zwróciła moją uwagę na to, że ma identyczny kolor jak stojąca obok katleja
Druga miniatura Phal. Sogo Vivien (chyba)- pokazała pęd równocześnie z poprzednią, jednak rośnie on bardzo powoli, pomyślałam, ze liście, pomiędzy którymi rośnie, zabierają mu światło. Na tę chwilę ledwo zauważalne są pączki, obawiam się, że pęd nie urośnie bardziej i kwiaty rozwiną się między liśćmi. Zrobiłam prymitywną podporę ze starej wsuwki- może to trochę pomoże?
Nowy, biedronkowy nabytek, kupiony bardziej na prośbę Piotra. Bordowe nigdy nie były w mojej sferze zainteresowań- lubię żółtki i pomarańcze, ale i ten mi się spodobał

A miało już nie być storczykowych zakupów...
Wczoraj rozwinęła pąki pomarańczowa katleja, to największa z moich katlei- pseudobulwy mogą mieć ok 40cm. Jest u mnie od roku, kupiona na all. od, jak się okazało, wróżki z naszego forum
Ech, nie będę się rozpisywać, popatrzcie:
Poza tym, że nie mam miejsca na nic, znów coś się u mnie pojawiło

Jest to katlejka, oczywiście żółta- ale nie kwitnie- podreperuję jej zdrówko i wtedy tutaj pokażę
Tak jak mówi
Agnieszka, najchętniej bym kupowała i kupowała, marzy mi się rodzina Phal. equestrisów i Phal. bellina i liodoro, cały arsenał żółtych Phal. i oczywiście godny następca mojego dawnego Rudzielca, chętnie bym nabyła też woskowca bordowego, jak mój nieodżałowany Uszatek, do tego biała wielkokwiatowa katleja i bordowa z pofalowanymi brzeżkami i zielona jeszcze i..i....nie będę już nic więcej kupować
Dostałam też pseudobulwy cymbidiów do ukorzenienia. Historia niezwykła- kuzyn pracuje w Holandii przy zbiorze róż, oddelegowano Go do szklarni ze storczykami, gdzie rozdzielano wielkie kępy cymbidiów na poszczególne, pojedyncze psb. U nas to nie do pomyślenia- ogólnie wiadomo, że dzieli się je tak, by co najmniej 3 psb pozostały złączone. Takie pojedyncze psb pakowano i wysyłano do szklarni w Chinach, gdzie ukorzenione będą tworzyć pędy, rozsyłane na cały świat.
Są w kiepskim stanie, bo 2 tyg. czekały, aż kuzyn przyjedzie do PL. Trzymajcie mocno kciuki! Postaram się pokazać je tutaj, ale chcę być pewna, że choć jeden z nich przetrwa

Najgorzej, że u mnie nigdzie nie można kupić Asahi, a na pewno byłoby jakąś podporą w wyprowadzeniu moich zdechlaczków.
Dziękuję Wam wszystkim, którzy zaglądacie do mnie- to bardzo miłe, że licznik odwiedzin tak przyjemnie rośnie, a każdy post to dla mnie ogromna radość 