Witam wszystkich przedświątecznie
Nadszedł ten czas, kiedy zapominam jak się nazywam

Spisuje listy zakupów, rozplanowuję obowiązki próbując uwzględnić w tym wszystkim czas dla dzieci i na dokładkę lepię lukrowe ozdoby na torty dla mężusia i znajomej, która spotkała moją teściową dwa tygodnie temu i poprosiła o tort, a ja dowiedziałam się wczoraj w nocy.. Sama radość...
Ogrodowo nie dzieje się nic ciekawego, właściwie to jest ciekawie, tyle, że niekoniecznie tak jakbym to sobie wymarzyła. Liczyłam na eksplozję kwitnień na święta, a pewnie będę musiała zadowolić się śniegiem

Mąż żartuje, że chociaż jedne święta będą białe, ale patrząc na pączki róż, powojników i wychodzące lilie jakoś mi nie do śmiechu. Wczoraj mieliśmy półgodzinną burzę z paskudnymi błyskawicami i równie paskudnym gradem. Dzisiaj wiatr wieje tak bardzo jakby mu ktoś za to płacił.. PASKUDNIE
Rośliny przystopowały, krokusy padły, sasanki schowały się w swoim futerku. Tylko żonkile dzielnie trwają: większą społecznością przed domem i jeden samotnik na głównej rabacie..
Witajcie
Mileno i
Stasiu 
Fajnie, że dotarłyście do mojego wątku
Dziękuję wam wszystkim za odwiedziny i ogromną ilość miłych słów

Wybaczcie gospodyni, że przez najbliższe kilka dni będzie raczej gościem w swoim własnym ogrodzie.. Ale jak to się mówi "Siła Wyższa"

Ogromne całusy
Dla osłody fatalnej pogody:
W niedzielę było jeszcze znośnie.. odwiedził nas nawet pierwszy motyl..
Sasanki
Wyszły też styczniowe śnieżniki
Szafirki w blokach startowych
Pierwiosnek przyniesiony przez córkę z łąki
Przycięta budleja
Liczyłam na to, że żagwin rozkwitnie się na święta, niestety temperatury nie zachęcają roślin do otwierania pączków.
Wychodzące lilie
Udokumentowany wczorajszy grad...
.. i pojedyncza, żółta latarnia, która przetrwałą nawałnicę
