Aniu anym a ja byłam u Ciebie, tylko się nie wpisałam, bo jak zwykle musiałabym chwalić, a to niepedagogicznie, rozpuścisz się, zarozumiała będziesz i woda sodowa do głowy uderzy

Nowe rabaty powstały, bo niby to ja jestem, zdaniem W. , przyczyną przegęszczenia nasadzeń. A teraz proszę: jego żurawki i hosty powtykane hurtowo i ja znów nie mam gdzie się wyżywać botanicznie

Dzielżan u mnie pięknie się rozrósł, jest matecznikiem dla grządek wiejskich
Ewciu zaparłam się, że trawniki chcę mieć, a W. uważa, że to tylko kłopot. W tym roku ustąpiłam nieco, ponieważ moja liliowcowo-floksowa pazerność zwyciężyła moje zamiłowanie do połaci zieloności
Pacynko te znaczniki to pomysł ostatnich tygodni, ogrom odmian żurawek, liliowców, host i innych bylin zrobił nam taki galimatias, że nie sposób było tego opanować. Ja w ogóle zaczęłam przywiązywać wagę do odmian dopiero jak zapisałam się na FO.

Dobra jest, zrobię foty wszystkiego z bukietówek,
Phantoma "z bliży" znajdziesz w którymś z wcześniejszych wpisów, ale warto go cyknąć teraz, bo zaczął ładnie różowieć od strony nasłonecznionej. Krzak jest spory, ma prawe 2 m. wysokości, wymaga jednak podwiązywania, bo kwiatostany ciągną w dół, szczególnie po deszczu. Polecam
Limelight, mam dwa krzaki posadzone w różnych warunkach glebowo-świetlnych, oba jednak od strony pn-zach. Rosną bardzo dobrze, ten który ma więcej szans na światło i ma lepszą, kwaśniejsza ziemię jest wyższy, bardziej rozłożysty (zatem trzeba to uwzględnić przy sadzeniu czegoś dookoła) i kwiaty ma okazalsze. Pinky-Winky też ładnie rośnie, dodatkowo ten egzemplarz, który mam jest prowadzony w formie drzewka więc, spokojnie "nogi" krzaka mogę obsadzać niskimi bylinami.
Great Star posadzony jest pod samym murem, ale też sobie radzi i w tym roku zakwitł bardzo ładnie. Mam jeszcze dwie nn i chciałabym dosadzić
Vanilla Fraise (ciekawe gdzie...

). Ostatnio w necie wypatrzyłam kolejnego giganta
Magical Moonlight, kwiatostany w kształcie stożka, b. duże, takie "nabite". Podobizny zamieszczę dzis wieczorkiem
Wczoraj wychynęłam do ogrodu dopiero po zmroku, porzuciwszy pracę.
Pies się narobił
