
Pierwsze koty za płoty V
Re: Pierwsze koty za płoty V
IWONKO dziś otrzymałam nasionka.Wielkie dzięki. 

- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko piękne zdjęcia, człowiek jak tak sobie popatrzy to wracają wspomnienia
Ja niestety tak często nie bywam w Krakowie, raczej jako turysta
Czas zawsze na wyjazdach macie urozmaicony co się bardzo chwali
Pozdrawiam serdecznie 




- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko radosnych Świąt z rodzinką i nie przepracowuj sie za bardzo



- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko wspaniałych Świąt i cudnego Nowego Roku życzę
, zapracowana jesteś?, no ale fakt ja też ostatnio mało zaglądam na FO, po nowym roku to się pewnie zmieni 


Re: Pierwsze koty za płoty V
IWONKO ,Szczęśliwego Nowego 2020 Roku! 

- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16307
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Pierwsze koty za płoty V
Ciekawa jestem, czy te ciemierniki, które jakiś czas temu pokazywałaś, zdążyły już w pełni zakwitnąć. Niesamowita jest ta nasza pogoda. 

- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17400
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zaglądam i pozdrawiam zimowo
życzę ci Wszystkiego dobrego i dużo radości w Nowym 2020 Roku!!

życzę ci Wszystkiego dobrego i dużo radości w Nowym 2020 Roku!!
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wiedziałam, że długo nie zaglądałam do własnego wątku, ale nie wiedziałam, że aż tak
Właściwie to powinnam się ogromnie zawstydzić, ale to już chyba musztarda po obiedzie
Przez cały ten czas miotałam się pomiędzy obiema pracami, sklepami a kuchnią. Jedyne co mnie ominęło, to sprzątanie, bo już od lat w okresie przedświątecznym zajmuje się tym eM z doraźną pomocą synów, którzy również w różnym stopniu udzielają się w kuchni. Zlecenia od Mikołaja tym razem udało mi się zrealizować dość sprawnie i przynajmniej tym nie musiałam się już zajmować w ostatniej chwili. Święta jak zwykle spędziłam zarówno w gronie rodzinnym, jak i w pracy, ale na szczęście było w miarę spokojnie i nie było to zbytnio męczące. Za to intensywnie popracowałyśmy dzień przed wigilią i wieczorem wróciłam na ostatnich nogach, a w domu jeszcze czekały na mnie świąteczne wypieki. Na szczęście Filip przygotował jedno ciasto, a drugie zostawiłam już na wigilię, bo temperaturę pieczenia miały zupełnie inną i nie chciało mi się już tak długo czekać. Rano wstałam skoro świt i dokończyłam oba ciasta, zrobiłam sałatkę śledziową i przygotowałam male drobiowe roladki na pierwszy dzień świąt, do upieczenia następnego dnia. Wigilię spędziliśmy u teściów, a w pierwszy dzień świąt rodzinka spotkała się u nas
Na święta znowu zjechało nasze holenderskie dziecko, oczywiście z papugą, która tym razem czuje się już u nas jak w domu i dokazuje ile wlezie. Czasami jest tak rozbrykana, że musi pozostać zamknięta w pokoju, co bardzo jej się nie podoba i wtedy głośno daje upust swojej złości. Niestety Piotrek wyjeżdża już jutro, tak więc mamy ostanie chwile, żeby się sobą nacieszyć.

Marysiu, ale przecież ja też turystka, a nie rzucałam się na jedzenie jak jakiś głodomór
Zresztą i ja za takim jedzeniem również nie przepadam i raczej unikam żywienia w takich miejscach. Zimową porą rzadko bywamy w Krakowie, zazwyczaj jesteśmy wiosną albo latem i wtedy inaczej spędzamy czas.
Jeżyk jest świetny, a na dodatek trafił się taki bardziej oswojony i zupełnie nie boi się ludzi.

Danusiu, właśnie tak
Taki jeżyk albinos, to jak najbardziej zwierzątko domowe. Magda często wypuszcza go, żeby pobiegał sobie po pokoju, jej pies wpada wtedy w amok i koniecznie chce sie z nim bawić, ale już kilka razy dostał kolcami po nosie, to się nauczył, że to nie dla niego towarzystwo
Co do ślimaka, to jeszcze nie przemyślałam w jaki sposób zrobię z niego użytek, ale może rzeczywiście wypuszczę na spacer po twarzy
? Brrrry, chyba jednak zostawię wszystko tak, jak jest.....
A dorożka była zaczarowana, taka prawdziwa bajkowa.....i zaczarowany był dorożkarz i zaczarowany koń
Za życzenia noworoczne bardzo dziękuję i Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze
Róże niestety nie zapadły w sen. Nadzieja tylko w tym, że zima nie pokaże na co ją stać.

Katiusha, to byśmy się dogadały, bo i ja wszelkie zwierzęta bardzo lubię, no może poza karaluchami i wijem( nie jest jadowity) Wszelkie sierściuszki chętnie przytulam, chociaż teraz sama nie mam już żadnego do przytulania.
Papugarnię polecam, chociaż podobno nie każda jest taka przyjazna. Moje osobiste dziecko np. tej w Olsztynie nie poleca. Papugi były bardzo ciekawskie, tłumnie pchały nam się na ręce,chociaż chyba najbardziej były zainteresowane orzeszkami. Zjadają ich mnóstwo i zupełnie nie szkodzi to ich figurom. Też bym tak chciała
A tymczasem z każdym pochłoniętym kawałkiem ciasta, z każdym kawałkiem pysznego mięska czy też łyżką sałatki czuję, że jest mnie więcej. Po świętach chyba nie będzie już tak różowo i trzeba będzie zacisnąć pasa. Oczywiście, jak już zjemy wszelkie nadwyżki, które zawsze zostają. Na szczęście jakoś tym razem udało mi się nie przesadzić i nie mamy tak dużo do zjedzenia. Część oddałam rodzicom, w zamian za pysznego karpia i szczupaka w galarecie
Chęciny już niestety wyglądają zupełnie inaczej niż to pamiętamy. Dzieciom pewnie się podoba, ale maluchy są nastawione na odbiór innych bodźców, to nie ma co się dziwić, że i taka tandeta przyciągnie ich wzrok. Mnie to jednak razi.

Ewelinko, szczerze mówiąc, to ja smogu w Krakowie nigdy nie czułam i muszę uwierzyć na słowo, że on tam jest. Jedyne co, to zawsze z przyjemnością myję tam włosy, bo rzeczywiście widać, że już się tego domagają
Zwierzęta w naszym domu były od zawsze, chociaż raczej takie jak lubisz, wymarzone do przytulania. Teraz wszystko się zmieniło i już nie ma kogo przytulić do

Iwonko, to chyba też jest huba, przynajmniej tak mi się wydaje. Te rosły na skarpie w pobliżu letniego domku cioci i musiałam nieźle się wypiąć, żeby je obfocić
Jeżyk fajny i jak tylko ma ochotę, to też można o nim powiedzieć, że jest sierściuszkiem. I na pewno jest bardziej przytulaśny niż jaszczurka. Ale jaszczureczka też już troszkę się oswaja i jak ją znęcić przysmakiem, to na rękę wejdzie. Łakomczuch z niej straszny, ale bynajmniej nie na zwykłą sałatę. Jej ulubionym przysmakiem jest pyłek pszczeli, a jeszcze większym kiełki fasolki mung. Te pochłania dwoma gryzami
Oj byłam zapracowana, byłam
Teraz jednak mam aż trzy dni wolne, co u mnie nieczęsto się zdarza i zamierzam sobie nicponierobić na całego. Posprzątane mam, zjeść też mamy co, bo przecież po świętach coś tam zostało, to oddaję się błogiemu lenistwu.
Za życzenia
Hortensja dębolistna nic sobie nie robi z przemijających pór roku

Jadziu, jeżyk jak na razie ma się dobrze i niech tak dalej zostanie. Jest bardzo towarzyski, bez żenady wdrapuje się na kolana, wtula w ciepły kącik i zasypia.
A to nie jest magnolia, tylko kwiaty ogromnego tulipanowca rosnącego na posesji mojej cioci. Na jej działeczce rośnie dużo takich rarytasków. Chociaż może i teraz już nie są takie wyjątkowe, bo jednak czasy się zmieniły, dostępność do roślin jest większa. Ale kiedyś takie cudeńka były rzadkością, ten tulipanowiec może już mieć coś około trzydziestu lat
Runiankę chyba muszę do siebie zaprosić. Sonia pisała, że sadzi ją pod hortensjami, a ja tylko pielę i pielę. Jeszcze ktoś pomyśli, że lubię
Za życzenia

Lucynko, jeżyka wymizia Magda, albo Filip, bo na ich widok już się nie jeży i daje się pogłaskać
Na własnej działce nie byłam już od dawna, to przynajmniej wykorzystałam możliwość zrobienia kilku zdjęć na podkrakowskiej wsi. Niestety domek jest już wystawiony na sprzedaż, to nie wiadomo czy jeszcze kiedyś tam zawitamy. Szkoda, bo wydaje mi się, że jeździliśmy tam od zawsze, a teraz to się skończy.
Za buziaczki dziękuję w Twoim kierunku również je wysyłam

Soniu, jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała ochoty na zwiedzanie, bo takie kramy strasznie mnie mierżą. Jeszcze na szczęście nie wszędzie się wdarły, ale wydaje mi się, że jest to nie do uniknięcia. Jak wiesz to popyt nakręca podaż, gdyby nie to, to pewnie by ich tyle nie było. Chyba jednak mają odbiorców i dlatego takie stoiska wyrastają jak grzyby po deszczu
To sytuacja daje mi siły. Gdybym po nocnej pracy zawsze grzecznie wracała do domu i i do łóżeczka, to nie miałabym czasu na nic. Zmęczenie zazwyczaj dopada mnie dopiero później i wtedy zwalniam, ale dopóki daję radę, to robię co mogę. Dzięki temu i pojadę na działkę i na wycieczkę, i umyję okna i przygotuję święta
Tak robię już od prawie trzydziestu lat, tak więc jest to wszystko kwestia przyzwyczajenia, dla mnie nic nadzwyczajnego.
Namawianie do umiaru, w moim przypadku zawsze ma sens, bo niestety nie zawsze udaje mi się go zachować. Tym razem nie było źle, zespół wespół z moim eMem daliście mi radę
Pyszności były i owszem, chociaż akurat to, co cieszyło się największym uznaniem, mnie osobiście zaskoczyło. Oprócz keksa, który piekę co roku były jeszcze dwa ciasta. Jedno kremowe, aksamitne, moim zdaniem hit nad hitami. I drugie, marchewkowe z kremem z mascarpone. W smaku owszem niezłe, ale po upieczeniu i przekrojeniu tak się sypało, że składałam je jak puzzle. Uznałam, że co jak co, ale na świątecznym stole nie wyląduje
Ale eM się uparł i wydał gościom
I tu muszę przyznać, że eM wiedział co robi. Co prawda oba ciasta były pyszne, ale to właśnie to marchewkowe znikało szybciej
Dla mnie jednak do końca to pomarańczowo-pierniczkowe było pyszniejsze

Natalko, nawet chętniej spacerowałabym po zaśnieżonym Krakowie, w takim Krakowie nie bywam zbyt często. Niestety śniegu zabrakło, było jak było, a było tylko zimno i nieprzyjemnie. I masz rację, że w grudniu trudno spodziewać się ciepłej pogody, ale po prognozach właśnie takiej się spodziewałam. Zimno mnie trochę zaskoczyło i czasami trzęsłam się jak osika

Małgosiu, w Krakowie mam rodzinę i jeżdżę tam od kilkudziesięciu lat. Nie mogę jednak powiedzieć, że znam Kraków doskonale. Dużo lepiej odnajduje się tam mój mąż, który gdybym tylko powiedziała, że wyprowadzamy się do Krakowa, byłby spakowany w dwie godziny. Zimą bywamy tam niezwykle rzadko, tak więc szkoda, że nie sypnęło śniegiem. Same światełka zimy nie czynią

Krysiu, na miłe spotkanie zawsze jestem chętna
Dziękuję za zaproszenie, jak będziemy wybierać się do Krakowa, to dam i znać i może uda nam się spotkać. Ogród masz niezwykły, na dodatek z cudnym widokiem na góry
Koniecznie chcieliśmy wybrać się do miasta wieczorem, żeby właśnie poczuć ten klimat. Niestety jarmark władował nam się w paradę i niewiele skorzystaliśmy z tej wycieczki. Dzień wcześniej też byliśmy wieczorkiem na płycie rynku i właściwie nie było wtedy żywego ducha, ale za to tak lało, że szybciutko pomknęliśmy do tramwaju. Gdybyśmy przewidzieli te tłumy, to może zwolnilibyśmy trochę. A tak, chwila minęła i następnego dnia było już zupełnie inaczej. Kiedyś to na pewno nadrobimy. Do zobaczenia

Mariusz, na wyjazdach nigdy się nie nudzimy. Zawsze znajdziemy sobie coś do roboty albo do zwiedzania, bo siedzieć bezczynnie nie lubimy. Chyba, że jesteśmy nad morzem, to wtedy zdarza nam się wylegiwać na plaży. Chociaż mnie najczęściej można spotkać w wodzie, albo brodzącą przy brzegu. Leżeć w zupełnym bezruchu nie lubię, słońce smali, człowiek się poci, nowe zmarszczki tylko czekają na sprzyjające warunki i od razu hyc na twarz, to nie dla mnie
Już dzisiaj miałam zacząć zamieszczać wspominkowe zdjęcia, ale niespodziewanie mam świeżynki, jeszcze ciepłe

Wandziu, niestety nie wiem, co się dzieje z ciemiernikami, bo one rosną na podkrakowskiej wsi. To domek bardziej letni i ciocia teraz też tam nie jeździ, tak więc niestety nie zaspokoimy ciekawości. Dzisiaj podglądałam swoje i jakieś kiełki zaczynają wypuszczać z ziemi, ale to chyba będą liście. Jechaliśmy dzisiaj przez las, to wygląda jakby wiosna miała za chwilę wybuchnąć
Ciekawe jaka będzie pogoda dalej, bo jak w dalszym ciągu będzie tak ciepło, to roślinom zaczną krążyć soki i zamiast odpoczywać, to zaczną rosnąć. Cały sezon był dziwny i to dalej trwa.

Aniu, tylko gdzie ta zima? Nigdzie jej nie widać
Nie powiem, żebym za nią tęskniła, ale to prostu nienormalne
Za życzenia bardzo dziękuję i Tobie również przesyłam życzenia wszystkiego dobrego

Dzisiaj pojechaliśmy na chwilkę na działkę, tak tylko zobaczyć co tam słychać. I muszę Wam powiedzieć, że nie słychać nic
Krajobraz bardziej późnojesienny niż zimowy. Trawa, chwasty wszystko zielone. Epimedia w bardzo dobrej formie, ładnie przebarwione. Tak samo dębolistna. Większość liści co prawda straciła, te co są wydają się świeże i są przecudnie czerwone
Róże mają jeszcze sporo liści i sporo młodych przyrostów. Niestety źle to im wróży w przypadku nadejścia mrozów, których jak na razie na szczęście nie widać. Nie znaczy to jednak, że ich nie będzie, w końcu do końca zimy jeszcze ho,ho.... Widać, że ptaki korzystają z pozostawionych nasienników, bo już większość jest objedzona, ale coś tam jeszcze dla nich zostało. Na działce nie wysypuję im teraz ziarna, żeby sobie nie robiły nadziei, w końcu teraz na działkę praktycznie nie jeżdżę. Przykryliśmy kilka wrażliwszych roślinek gałązkami jodły pozostałymi po oprawieniu drzewka na święta i wróciliśmy do domu, bo co tam teraz robić?


Po powrocie upiekłam jeszcze florentynki. Proszę się częstować, mam ich jeszcze dużo

Wszystkim zaglądającym, zarówno tym ujawnionym, jak i tajnym, życzę:
Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku
z marzeniami o które warto walczyć,
z radościami którymi warto się dzielić,
z przyjaciółmi z którymi warto być i
z nadzieją bez której nie da się żyć!


Przez cały ten czas miotałam się pomiędzy obiema pracami, sklepami a kuchnią. Jedyne co mnie ominęło, to sprzątanie, bo już od lat w okresie przedświątecznym zajmuje się tym eM z doraźną pomocą synów, którzy również w różnym stopniu udzielają się w kuchni. Zlecenia od Mikołaja tym razem udało mi się zrealizować dość sprawnie i przynajmniej tym nie musiałam się już zajmować w ostatniej chwili. Święta jak zwykle spędziłam zarówno w gronie rodzinnym, jak i w pracy, ale na szczęście było w miarę spokojnie i nie było to zbytnio męczące. Za to intensywnie popracowałyśmy dzień przed wigilią i wieczorem wróciłam na ostatnich nogach, a w domu jeszcze czekały na mnie świąteczne wypieki. Na szczęście Filip przygotował jedno ciasto, a drugie zostawiłam już na wigilię, bo temperaturę pieczenia miały zupełnie inną i nie chciało mi się już tak długo czekać. Rano wstałam skoro świt i dokończyłam oba ciasta, zrobiłam sałatkę śledziową i przygotowałam male drobiowe roladki na pierwszy dzień świąt, do upieczenia następnego dnia. Wigilię spędziliśmy u teściów, a w pierwszy dzień świąt rodzinka spotkała się u nas

Na święta znowu zjechało nasze holenderskie dziecko, oczywiście z papugą, która tym razem czuje się już u nas jak w domu i dokazuje ile wlezie. Czasami jest tak rozbrykana, że musi pozostać zamknięta w pokoju, co bardzo jej się nie podoba i wtedy głośno daje upust swojej złości. Niestety Piotrek wyjeżdża już jutro, tak więc mamy ostanie chwile, żeby się sobą nacieszyć.

Marysiu, ale przecież ja też turystka, a nie rzucałam się na jedzenie jak jakiś głodomór

Jeżyk jest świetny, a na dodatek trafił się taki bardziej oswojony i zupełnie nie boi się ludzi.

Danusiu, właśnie tak


Co do ślimaka, to jeszcze nie przemyślałam w jaki sposób zrobię z niego użytek, ale może rzeczywiście wypuszczę na spacer po twarzy

A dorożka była zaczarowana, taka prawdziwa bajkowa.....i zaczarowany był dorożkarz i zaczarowany koń

Za życzenia noworoczne bardzo dziękuję i Tobie również życzę wszystkiego co najlepsze

Róże niestety nie zapadły w sen. Nadzieja tylko w tym, że zima nie pokaże na co ją stać.

Katiusha, to byśmy się dogadały, bo i ja wszelkie zwierzęta bardzo lubię, no może poza karaluchami i wijem( nie jest jadowity) Wszelkie sierściuszki chętnie przytulam, chociaż teraz sama nie mam już żadnego do przytulania.
Papugarnię polecam, chociaż podobno nie każda jest taka przyjazna. Moje osobiste dziecko np. tej w Olsztynie nie poleca. Papugi były bardzo ciekawskie, tłumnie pchały nam się na ręce,chociaż chyba najbardziej były zainteresowane orzeszkami. Zjadają ich mnóstwo i zupełnie nie szkodzi to ich figurom. Też bym tak chciała


Chęciny już niestety wyglądają zupełnie inaczej niż to pamiętamy. Dzieciom pewnie się podoba, ale maluchy są nastawione na odbiór innych bodźców, to nie ma co się dziwić, że i taka tandeta przyciągnie ich wzrok. Mnie to jednak razi.

Ewelinko, szczerze mówiąc, to ja smogu w Krakowie nigdy nie czułam i muszę uwierzyć na słowo, że on tam jest. Jedyne co, to zawsze z przyjemnością myję tam włosy, bo rzeczywiście widać, że już się tego domagają

Zwierzęta w naszym domu były od zawsze, chociaż raczej takie jak lubisz, wymarzone do przytulania. Teraz wszystko się zmieniło i już nie ma kogo przytulić do


Iwonko, to chyba też jest huba, przynajmniej tak mi się wydaje. Te rosły na skarpie w pobliżu letniego domku cioci i musiałam nieźle się wypiąć, żeby je obfocić

Jeżyk fajny i jak tylko ma ochotę, to też można o nim powiedzieć, że jest sierściuszkiem. I na pewno jest bardziej przytulaśny niż jaszczurka. Ale jaszczureczka też już troszkę się oswaja i jak ją znęcić przysmakiem, to na rękę wejdzie. Łakomczuch z niej straszny, ale bynajmniej nie na zwykłą sałatę. Jej ulubionym przysmakiem jest pyłek pszczeli, a jeszcze większym kiełki fasolki mung. Te pochłania dwoma gryzami

Oj byłam zapracowana, byłam

Za życzenia

Hortensja dębolistna nic sobie nie robi z przemijających pór roku


Jadziu, jeżyk jak na razie ma się dobrze i niech tak dalej zostanie. Jest bardzo towarzyski, bez żenady wdrapuje się na kolana, wtula w ciepły kącik i zasypia.
A to nie jest magnolia, tylko kwiaty ogromnego tulipanowca rosnącego na posesji mojej cioci. Na jej działeczce rośnie dużo takich rarytasków. Chociaż może i teraz już nie są takie wyjątkowe, bo jednak czasy się zmieniły, dostępność do roślin jest większa. Ale kiedyś takie cudeńka były rzadkością, ten tulipanowiec może już mieć coś około trzydziestu lat

Runiankę chyba muszę do siebie zaprosić. Sonia pisała, że sadzi ją pod hortensjami, a ja tylko pielę i pielę. Jeszcze ktoś pomyśli, że lubię

Za życzenia


Lucynko, jeżyka wymizia Magda, albo Filip, bo na ich widok już się nie jeży i daje się pogłaskać

Na własnej działce nie byłam już od dawna, to przynajmniej wykorzystałam możliwość zrobienia kilku zdjęć na podkrakowskiej wsi. Niestety domek jest już wystawiony na sprzedaż, to nie wiadomo czy jeszcze kiedyś tam zawitamy. Szkoda, bo wydaje mi się, że jeździliśmy tam od zawsze, a teraz to się skończy.
Za buziaczki dziękuję w Twoim kierunku również je wysyłam


Soniu, jak tak dalej pójdzie, to nie będę miała ochoty na zwiedzanie, bo takie kramy strasznie mnie mierżą. Jeszcze na szczęście nie wszędzie się wdarły, ale wydaje mi się, że jest to nie do uniknięcia. Jak wiesz to popyt nakręca podaż, gdyby nie to, to pewnie by ich tyle nie było. Chyba jednak mają odbiorców i dlatego takie stoiska wyrastają jak grzyby po deszczu

To sytuacja daje mi siły. Gdybym po nocnej pracy zawsze grzecznie wracała do domu i i do łóżeczka, to nie miałabym czasu na nic. Zmęczenie zazwyczaj dopada mnie dopiero później i wtedy zwalniam, ale dopóki daję radę, to robię co mogę. Dzięki temu i pojadę na działkę i na wycieczkę, i umyję okna i przygotuję święta

Namawianie do umiaru, w moim przypadku zawsze ma sens, bo niestety nie zawsze udaje mi się go zachować. Tym razem nie było źle, zespół wespół z moim eMem daliście mi radę






Natalko, nawet chętniej spacerowałabym po zaśnieżonym Krakowie, w takim Krakowie nie bywam zbyt często. Niestety śniegu zabrakło, było jak było, a było tylko zimno i nieprzyjemnie. I masz rację, że w grudniu trudno spodziewać się ciepłej pogody, ale po prognozach właśnie takiej się spodziewałam. Zimno mnie trochę zaskoczyło i czasami trzęsłam się jak osika


Małgosiu, w Krakowie mam rodzinę i jeżdżę tam od kilkudziesięciu lat. Nie mogę jednak powiedzieć, że znam Kraków doskonale. Dużo lepiej odnajduje się tam mój mąż, który gdybym tylko powiedziała, że wyprowadzamy się do Krakowa, byłby spakowany w dwie godziny. Zimą bywamy tam niezwykle rzadko, tak więc szkoda, że nie sypnęło śniegiem. Same światełka zimy nie czynią


Krysiu, na miłe spotkanie zawsze jestem chętna


Koniecznie chcieliśmy wybrać się do miasta wieczorem, żeby właśnie poczuć ten klimat. Niestety jarmark władował nam się w paradę i niewiele skorzystaliśmy z tej wycieczki. Dzień wcześniej też byliśmy wieczorkiem na płycie rynku i właściwie nie było wtedy żywego ducha, ale za to tak lało, że szybciutko pomknęliśmy do tramwaju. Gdybyśmy przewidzieli te tłumy, to może zwolnilibyśmy trochę. A tak, chwila minęła i następnego dnia było już zupełnie inaczej. Kiedyś to na pewno nadrobimy. Do zobaczenia


Mariusz, na wyjazdach nigdy się nie nudzimy. Zawsze znajdziemy sobie coś do roboty albo do zwiedzania, bo siedzieć bezczynnie nie lubimy. Chyba, że jesteśmy nad morzem, to wtedy zdarza nam się wylegiwać na plaży. Chociaż mnie najczęściej można spotkać w wodzie, albo brodzącą przy brzegu. Leżeć w zupełnym bezruchu nie lubię, słońce smali, człowiek się poci, nowe zmarszczki tylko czekają na sprzyjające warunki i od razu hyc na twarz, to nie dla mnie

Już dzisiaj miałam zacząć zamieszczać wspominkowe zdjęcia, ale niespodziewanie mam świeżynki, jeszcze ciepłe


Wandziu, niestety nie wiem, co się dzieje z ciemiernikami, bo one rosną na podkrakowskiej wsi. To domek bardziej letni i ciocia teraz też tam nie jeździ, tak więc niestety nie zaspokoimy ciekawości. Dzisiaj podglądałam swoje i jakieś kiełki zaczynają wypuszczać z ziemi, ale to chyba będą liście. Jechaliśmy dzisiaj przez las, to wygląda jakby wiosna miała za chwilę wybuchnąć


Aniu, tylko gdzie ta zima? Nigdzie jej nie widać


Za życzenia bardzo dziękuję i Tobie również przesyłam życzenia wszystkiego dobrego


Dzisiaj pojechaliśmy na chwilkę na działkę, tak tylko zobaczyć co tam słychać. I muszę Wam powiedzieć, że nie słychać nic




Po powrocie upiekłam jeszcze florentynki. Proszę się częstować, mam ich jeszcze dużo


Wszystkim zaglądającym, zarówno tym ujawnionym, jak i tajnym, życzę:
Radosnego i szczęśliwego Nowego Roku
z marzeniami o które warto walczyć,
z radościami którymi warto się dzielić,
z przyjaciółmi z którymi warto być i
z nadzieją bez której nie da się żyć!
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6469
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, no proszę, nawet znalazłaś czas by zerknąć na swoją działeczkę.
Florentynek nie kojarzę ze smaku, ale na pewno są wyborne.
Mnie się udało w tym roku zrobić pyszną makówkę, była hitem i z tego się bardzo cieszę.
Jak jest coś dobrego jak np Twoje ciasto marchewkowe to nawet jak się sypie to się sypie wprost do ust gości. Super, że tak smakowało.
U mnie na działeczce jest lekko posypane śniegiem, więc na razie jako tako to wygląda.
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!

Florentynek nie kojarzę ze smaku, ale na pewno są wyborne.
Mnie się udało w tym roku zrobić pyszną makówkę, była hitem i z tego się bardzo cieszę.
Jak jest coś dobrego jak np Twoje ciasto marchewkowe to nawet jak się sypie to się sypie wprost do ust gości. Super, że tak smakowało.
U mnie na działeczce jest lekko posypane śniegiem, więc na razie jako tako to wygląda.
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!

- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko Czego mogę Ci życzyć w tym dniu, co kończy Stary zaczyna Nowy 2020 Rok?
Przede wszystkim zdrowia, bo bez niego wszystko inne staje się nieważne,
przede wszystkim miłości, bo ona dodaje skrzydeł i umacnia,
przede wszystkim życzliwych ludzi wokół Ciebie,
takich co nie zatruwają życia, ale zawsze służą wsparciem i pomocą.
Przede wszystkim zdrowia, bo bez niego wszystko inne staje się nieważne,
przede wszystkim miłości, bo ona dodaje skrzydeł i umacnia,
przede wszystkim życzliwych ludzi wokół Ciebie,
takich co nie zatruwają życia, ale zawsze służą wsparciem i pomocą.

Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko! Iwonko a gdzie przepis na Florentynki????



- maniolek
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2784
- Od: 21 gru 2016, o 17:45
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko u Ciebie jak zawsze pracowicie, ale mimo wszystko jeszcze możemy podziwiać aktualne zdjęcia
Święta, święta i po świętach jak to mówią ;) a tu już Nowy Rok, oby był lepszy niż poprzedni, a pogoda nam i naszym ogródką dopisywała 
Pozdrawiam


Pozdrawiam

- Maska
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 42376
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko jaka Ty turystka w Krakowie prawie jak Krakowianka
Życzę Wam dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności na Nowy Rok! niech działeczka tonie w kolorowych kwiatach


Życzę Wam dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności na Nowy Rok! niech działeczka tonie w kolorowych kwiatach


-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko kochana, Tobie również przepięknych chwil w całym nowym roku życzę. Niech zdrówko zawsze będzie z Tobą, niech radość przynosi każdy kolejny dzionek, niech działeczka cieszy coraz bogatszym kwitnieniem i owocowaniem, niech moc będzie z Tobą.




- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6658
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj w Nowym Roku Iwonko
to prawda, teraz bardziej jesiennie niż zimowo i na razie nic nie zapowiada zmiany 


?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia