Zakupy ostatnio nawet niemałe - tej wiosny przybyło 40 maluszków, a miejsca wciąż tyle samo - i kto mówi, że parapety nie są z gumy?
A rozciągliwość polega na tym, że nowi lokatorzy są mali, a te, które im ustąpiły miejsca, wprawdzie tylko 6, ale nieco większych rozmiarów. Drugi element to wspomniane wcześniej kolorowe osłonki. A trzeci to taki, że po każdym przemeblowaniu okazuje się, że miejsce parapetowe można lepiej wykorzystać.
Zamieniłam parapet gymnolowy z notokaktusowym i to przemeblowanie powinno wyjść im na zdrowie - Notocactusy dostały więcej słońca, a gymnole odrobinę więcej cienia w ciągu upalnego szczególnie czerwcowego dnia. Na miejscu wielkiego Echinopsisa stoją teraz obok siebie Ferocactus glaucescens i maczuga Pachycereusa:
Podoba mi się ich sąsiedztwo - pasują do siebie te dwa duże egzemplarze. Są na tym parapecie lepiej nasłonecznione i dobrze by było doczekać się u feraka kwiatków.
Gymnolowy parapet powiększył się o ok. 15 maluchów, a nadal jest jeszcze miejsce dla Portosa. Na razie niech się cieszy dopóki gymnole są małe i nie zajmą całego miejsca:
Uwielbiam te zmiany odcienia kwiatów w trakcie ich rozwoju. Tu sesja z dzisiejszego dnia dwóch kwiatków tego samego G. baldianum w różnych stadiach co kilka godzin:

Widać jak - "upływa szybko życie ...". To ten baldianek, który w roku ubiegłym zadziwiał 11 pąkami. W tym roku ma też dużo, ale będą się rozwijać po kolei, zapowiada się więc długie nieustające jego kwitnienie.
Na koniec trochę dzisiejszych kolorków:
Niewiele tego na razie, ale i to cieszy.