No, i wszystko powsadzane na miejsce, choć powiem szczerze, miałam z tym problem. Nie z racji braku miejsca, bo tego jeszcze długo będzie sporo, ale z tego powodu, ze chciałam już to jakoś planowo zrobić. I tak jestem pewna, że wiosna przyniesie kolejną turę przesadzeń.
Zrobiłam nową rabatkę pod sumakiem dla żurawek: rozdzieliłam tylko jeden krzaczek
Wiem, nie jest cudem, ale chciałam zobaczyć, czy się da. I sie dało
Jednak ta rabata będzie wymagała większego zaangażowania. na razie tak zostanie
Budleja i thuja
Dla wisterii muszę znaleźć specjalne miejsce: tak by się ze złotokapem spotkały za jakiś
czas, dlatego miejsce jej zmienię, muszę jednak przemyśleć to dobrze.
Zapomniałam obfocić czabera w jego docelowym miejscu, ale za to kilka innych
fotek:
A to mój kot, który nie był w stanie podzielić się wpływami na podwórku i władzą nad samiczkami,
choć były dwie. To dziwne, bo jeszcze w zeszłym roku był mieszkańcem, a teraz przychodzi, jakby
chciał odwiedzić dziewczyny, nie korzysta z jedzenia dla kotów szykowanego, nie śpi u nas. I zachowuje
się, jak dziki kot. W zeszłym roku bardzo poturbował młodego wówczas Rudzika. Wyrwał mu dziurę w
skórze na łopatce wielkości 5-złotówki, ale od tej wiosny już rzadko się pokazywał. Teraz omija nas
szerokim łukiem. Miałam naprawdę dużo kotów, ale takiego, jak on nigdy. Rudzik dostaje kociokwiku

,
tak się go boi.
No i zebrałam fasolę z płotu:
