Inka, liliowce to moja druga miłość, nawet gdy nie kwitną, to skutecznie zastępują trawy w ogrodzie. Niektóre odmiany ładnie się rozrastają, inne co roku mają wciąż tylko jeden pęd. Najbardziej chętne są stare odmiany, ale wiadomo, że człowiek stale poszukuje czegoś nowego i oryginalnego. Ja właściwie już się liliowcami nasyciłam, dbam teraz tylko o te, które już mam. A jeśli chodzi o piwonie to doceniam ich urodę, lecz jak dla mnie kwitną one zbyt krótko, no i nie powtarzają tak jak róże.
Bobeczko, powiem Ci, że nie lubię fotografować zimy, chcę żeby minęła jak najszybciej. W zeszłym roku przerwałam pisanie na wątku, bo nie chciało mi się wspominać, ale teraz jednak zrobię remanent, żeby czas szybciej zleciał do wiosny. Gdy teraz pogadamy sobie o różnych roślinach (tak jak my obie o liatrach i szałwiach), to i nowe plany wiosenne się pojawią.
Dorotko, swego czasu zafiksowałam się na daliach, prowadziłam nawet osobny wątek na ich temat. Sadziłam je i w gruncie, i w donicach, gdzie się tylko dało. Dużo odmian posadziłam na nowej działce, ale akurat wtedy, gdy przyszedł czas na wykopywanie, ja i mój mężuś zachorowaliśmy na covid, a dzieci niekumate w ogrodnictwie i tak by nie wiedziały, która to dalia, a która nie.
Tak więc mam już teraz tylko kila karp kupionych wiosną. Może to i dobrze się stało, bo pracy przy tym wykopywaniu i przechowywaniu było za dużo.
Annes, Witaj

Hosta w koszu czy w donicy wygląda fajnie, ale moim zdaniem nie wsadzaj jakiejś cennej odmiany, bo jednak istnieje ryzyko wymarznięcia. Przecież nie wiadomo, co będzie tej zimy. Posadź sobie jaką zwyklejszą, której w razie czego nie będzie Ci żal. Ja już od lat mam te zwykłe hosty w donicach i mają się dobrze, ale kilka odmianowych to jednak którejś zimy straciłam, a wcale nie było takich znów wielkich mrozów.
Dobra kochani, to zaczynam opowieść o moich różyczkach. Człowiek na nie narzeka, obraża się, zżyma nad podrapanymi rękoma, kilka lat odwraca od nich wzrok i serce, a potem znów jak ten głupi do nich wraca. Mają to coś, co jest nam w ogrodzie jednak potrzebne do życia, a przynajmniej większości z nas.
Tak więc zapraszam do jesienno-zimowego oglądania i dzielenia się swoimi spostrzeżeniami na temat tych pięknych kwiatów. Będzie alfabetycznie, bo tak jest najłatwiej.
Abraham Darby bardzo popularna odmiana D.Austina. Piękne duże kwiaty, cudowny zapach i kolor. Jednym słowem same superlatywy. A ja mam z nią jednak problem. Moja ma cienkie pędy, na których nie jest w stanie utrzymać kwiatów, które w związku z tym smętnie zwisają w dół. Musiałabym podwiązywać osobno każdy pęd do tyczki i to tuż pod samym kwiatem, co wygląda marnie. Zmieniłam miejscówkę, ale znów jest to samo: cienkie pędy, które zresztą widać na tym zdjęciu. Widziałam Abrahama u Dorotki - jednak potrafi ta róża być bujnym krzewem. Podobno u jednych rośnie obficie, a u innych nie. Ja należę do tych drugich
Alwick Rose - przepiękna austinka, która w pierwszym kwitnieniu jest u mnie jasnoróżowa, a w jesiennym łososiowa. Ma sztywny, wysoki pokrój. Kwiat niezbyt trwały
