Przy Bursztynowej
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7454
- Od: 10 mar 2008, o 18:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Za Lublinem, za Rzeszowem.. Lubartów
Re: Przy Bursztynowej
Twoje "wdzięczne cebulowe" aktualnie noszą nazwę Hiacyntowiec hiszpański (dzwonkowaty). Do niedawna występowały pod nazwą Endymion albo cebulica hiszpańska czy hiacyncik. Ja poza niebieskimi i różowymi mam jeszcze kwitnące na biało.
- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Dziękuję Przemku za odpowiedź, postaram się zapamiętać
Faktycznie, wydaje mi się, że białe też kwitły, tylko były mniejsze.. Mogło tak być?

- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2829
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przy Bursztynowej
Imponujący warzywnik!!! U mnie kartony spełniają swoja role bo je sprawdzam i wyłapuję te koszmarki zanim one dobiorą sie do roslin. Fainy ten hiacyntowiec hiszpański; a pachnie cos?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Wanda7
- -Moderator Forum-.
- Posty: 16257
- Od: 2 wrz 2010, o 13:17
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa/Kobyłka
Re: Przy Bursztynowej
Łąka kwietna to fajny pomysł. Ja mam czasem serdecznie dość koszenia i takie niekoszone fragmenty działki są dla mnie błogosławieństwem, no a oprócz tego życie tam kwitnie i jest pięknie. Można spotkać ciekawe rośliny i ciekawe żyjątka.
- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2224
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ROD Wrocław / siedlisko ok. Trzebnicy
Re: Przy Bursztynowej
Przyłączam się do zwolenników niekoszonych części ogrodu 
Koszenie 1 lub 2 x w roku takiej części sprzyja różnorodności owadów i innych stworzeń, jest tańsze, wygodniejsze i zawsze można tam wsiać różne kwiaty. Ja koszę na bieżąco tylko "ścieżki dostępu" ;)
Panno_B, betonowe obramowanie grządek jest zdecydowanie trwalsze.

Koszenie 1 lub 2 x w roku takiej części sprzyja różnorodności owadów i innych stworzeń, jest tańsze, wygodniejsze i zawsze można tam wsiać różne kwiaty. Ja koszę na bieżąco tylko "ścieżki dostępu" ;)
Panno_B, betonowe obramowanie grządek jest zdecydowanie trwalsze.

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1148
- Od: 28 lis 2020, o 09:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Lubelskie blisko lasu
Re: Przy Bursztynowej
Panna_b super ten pomysł z odzyskiwaniem elementów ze starych
płotów itp.
Szkoda ,że nie mam takich miejsc ,ale widzę często jadąc na wieś stosy
cegły czerwonej i mam na nią chrapkę.
Mąż mówi że z niej nie warto nic tworzyć hm .
Czy ma rację ?
Ogród Twoj wygląda cudownie .
Muszę lekko popracować nad nawożeniem ziemi pod warzywa ,bo w tym temmacie kuleję
Trawniki nie koszę często z przyczyn ,bo ciężko ,bo pada
bo nam się nie chce ha ha .
Tylko te kleszcze brrr
Pozdrawiam cieplutko i czekam na fotki
płotów itp.
Szkoda ,że nie mam takich miejsc ,ale widzę często jadąc na wieś stosy
cegły czerwonej i mam na nią chrapkę.
Mąż mówi że z niej nie warto nic tworzyć hm .
Czy ma rację ?
Ogród Twoj wygląda cudownie .
Muszę lekko popracować nad nawożeniem ziemi pod warzywa ,bo w tym temmacie kuleję

Trawniki nie koszę często z przyczyn ,bo ciężko ,bo pada
bo nam się nie chce ha ha .
Tylko te kleszcze brrr
Pozdrawiam cieplutko i czekam na fotki

- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Kolejny miesiąc w ogrodzie za nami. Do tej pory myślałam, że kwiecień czy maj oczarowuje mnogością wspaniałych roślin i zapachów, ale chyba nigdy nie widziałam jeszcze czerwca. Nie wiem, gdzie dotychczas żyłam, mam wrażenie, że na planecie na której po maju jest sierpień. Totalny kosmos! Dlatego, że w tym roku odkryłam wspaniały czerwiec, ledwo miałam czas na śledzenie na bieżąco wątków forumowych, ale o odpisywaniu mogłam tylko pomarzyć. Z racji tego, że chcę Wam pokazać w tym miesiącu tyleee rzeczy, na pewno nie napiszę tego posta na raz, tylko będę zmuszona rozbić go w czasie przez nadmiar domowo-ogrodowych obowiązków oraz jakże przyjemne chwile czystego relaksu w naturze
Igalu, niestety nie wiem czy hiacyntowce hiszpańskie pachną, bo nie przykładałam do nich nosa, ale w przyszłym roku obiecuję to sprawdzić! Co do ślimów, to tak, pod kartonem najlepsza baza i faktycznie jest to metoda na wabienie je tam, a później
Wando, właśnie dzisiaj chciałam napisać o naszej łące, że jestem nią zachwycona i już zdecydowaliśmy, że będziemy ją powiększać. Ale nie kupimy nowych nasion, tylko przygotujemy miejsce i po skoszeniu tej porozkładamy tam rośliny, żeby mogły się spokojnie wysiewać.
Kuneg, cieszę się bardzo na te słowa, bo czasem mam wrażenie, że chyba nikt nie wie co my tam robimy za "krzaki i trawska". Dobrze jednak, że tu na forum wiecie i nas popieracie
Bobko, z tą cegłą to różnie bywa. Widzę, że ludzie budują z nich wędzarki itp, a my kupiliśmy z rozbiórki domu myślę, że z czasów powojennych z zamysłem o ścieżkach w ogródku. Po zimie widzimy, że trochę się wykruszyła, gdzieś popękała, ale akurat nam to dobrze się wpisuje w nasz zamysł estetyczny, ale to już każdy lubi co chce. My mamy takie doświadczenia.
A oto nasza łąka w czerwcu:









Mnogość kolorów, owadów, mniej i bardziej mi znanych roślin, polecam
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W czerwcu nadal pojawiało się też dużo kwiatów, głownie bylin w części ogrodu ozdobnego.
Kwiaty przeniesione ze starego ogrodu:

Goździki, które mają już ze 40 lat. W tym roku rozdzielę je i posadzę część w inne miejsce, dla spójnej całości.

Czyściec wełnisty.

Tojeść kropkowana- czekam, aż bardziej się rozrośnie.

Liliowiec odzyskany z wyburzonych ogródków działkowych.

Liliowiec po dziadkach, widzę, że bardzo popularny w mojej okolicy.

Irys.

Piwonia, również odzyskana z ogródków działkowych. W tym roku miała tylko jeden kwiat.

Wszędobylska hipnotyzująca firletka.

Jakieś astry też z odzysku ogródkowego- nasz ogród to tak jakby przytulisko dla roślin po przejściach

Łubiny wieloletnie. Wysiałam je z nasion jeszcze w startym ogrodzie i urosły w miksie kolorów jak na opakowaniu, dominujący róż i fiolet. Po przesadzeniu ich na nowe miejsce również są w tych kolorach, a ich odrost posadzony kawałek dalej- już zupełnie jasny. Zdjęcie było robione tuż po pladze mszyc, stąd spadź na liściach + ślimaki.




A to moje piękne róże z dzieciństwa. Często kiedy kwitły oglądałam je z moją babcią, teraz już Ś.P. i mówiłam jej, która mi się bardziej podoba. Teraz rosną u mnie w ogrodzie

A to róża od sąsiada
Oczywiście nasz ogród to też drzewa i krzewy:

Czarny bez. W tym roku robiłam z kwiatów syropy na zimę oraz tonik do twarzy.

I jaśminowiec

Igalu, niestety nie wiem czy hiacyntowce hiszpańskie pachną, bo nie przykładałam do nich nosa, ale w przyszłym roku obiecuję to sprawdzić! Co do ślimów, to tak, pod kartonem najlepsza baza i faktycznie jest to metoda na wabienie je tam, a później

Wando, właśnie dzisiaj chciałam napisać o naszej łące, że jestem nią zachwycona i już zdecydowaliśmy, że będziemy ją powiększać. Ale nie kupimy nowych nasion, tylko przygotujemy miejsce i po skoszeniu tej porozkładamy tam rośliny, żeby mogły się spokojnie wysiewać.
Kuneg, cieszę się bardzo na te słowa, bo czasem mam wrażenie, że chyba nikt nie wie co my tam robimy za "krzaki i trawska". Dobrze jednak, że tu na forum wiecie i nas popieracie

Bobko, z tą cegłą to różnie bywa. Widzę, że ludzie budują z nich wędzarki itp, a my kupiliśmy z rozbiórki domu myślę, że z czasów powojennych z zamysłem o ścieżkach w ogródku. Po zimie widzimy, że trochę się wykruszyła, gdzieś popękała, ale akurat nam to dobrze się wpisuje w nasz zamysł estetyczny, ale to już każdy lubi co chce. My mamy takie doświadczenia.
A oto nasza łąka w czerwcu:









Mnogość kolorów, owadów, mniej i bardziej mi znanych roślin, polecam

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
W czerwcu nadal pojawiało się też dużo kwiatów, głownie bylin w części ogrodu ozdobnego.
Kwiaty przeniesione ze starego ogrodu:

Goździki, które mają już ze 40 lat. W tym roku rozdzielę je i posadzę część w inne miejsce, dla spójnej całości.

Czyściec wełnisty.

Tojeść kropkowana- czekam, aż bardziej się rozrośnie.

Liliowiec odzyskany z wyburzonych ogródków działkowych.

Liliowiec po dziadkach, widzę, że bardzo popularny w mojej okolicy.

Irys.

Piwonia, również odzyskana z ogródków działkowych. W tym roku miała tylko jeden kwiat.

Wszędobylska hipnotyzująca firletka.

Jakieś astry też z odzysku ogródkowego- nasz ogród to tak jakby przytulisko dla roślin po przejściach


Łubiny wieloletnie. Wysiałam je z nasion jeszcze w startym ogrodzie i urosły w miksie kolorów jak na opakowaniu, dominujący róż i fiolet. Po przesadzeniu ich na nowe miejsce również są w tych kolorach, a ich odrost posadzony kawałek dalej- już zupełnie jasny. Zdjęcie było robione tuż po pladze mszyc, stąd spadź na liściach + ślimaki.




A to moje piękne róże z dzieciństwa. Często kiedy kwitły oglądałam je z moją babcią, teraz już Ś.P. i mówiłam jej, która mi się bardziej podoba. Teraz rosną u mnie w ogrodzie


A to róża od sąsiada

Oczywiście nasz ogród to też drzewa i krzewy:

Czarny bez. W tym roku robiłam z kwiatów syropy na zimę oraz tonik do twarzy.

I jaśminowiec

- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Dzisiaj chciałam Wam pokazać jak wyglądał nasz warzywnik w czerwcu:

I grządka: w szczypiorek trafił piorun!
A tak serio, zamieszkał w niej kret, a pies na niego polował, również tam. Po czym przyszła wichura i mocna ulewa. To tyle z klęsk żywiołowych- reszta to mój nie udany eksperyment
Już wyjaśniam o co chodzi: tam gdzie siałam marchew wyczytałam gdzieś, że dobrze wymieszać nasiona z rzodkiewką, wtedy rzodkiewkę zjada się jako przedplon i nie marnuje się miejsce. Tylko, że z braku doświadczenia wysiałam jej zbyt dużo i za późno przerwałam, co skutecznie zahamowało wzrost marchwi. A rzodkiewka wysiana w marcu wybiła o wiele szybciej w pędy kwiatostanowe niż ta wysiana w kwietniu (te same odmiany), myślę, że przez to, że długo było chłodno roślina się ratowała.

II grządka: pomidory nieco urosły, ale już wiem, że nie są to dobre odmiany do naszego ogródka- ale fajnie, że coś jest, bo mogło nic nie być. Bób za to przez wczesny atak mszyc został tak osłabiony, że zachorował na coś w rodzaju rdzy, co zdecydowanie zmniejszyło owocowanie.


III grządka: jestem z niej zadowolona, musztardowce długo jeszcze nam służyły, szpinak zimowy zastąpiłam szpinakiem nowozelandzkim (trętwianem), a z ogórków tylko 2 sadzonki zostały całkowicie zjedzone przez ślimaki. I sałaty, które posadziałm z moich mizernych rozsad chyba w kwietniu nagle wyrosły na bardzo okazałe i można było je ze smakiem zjeść, a już myślałam, że ich tam nie ma
Poza tym jest jeszcze rukola i rukiew wodna.

IV grządka: dwie odmiany kukurydzy, a między nimi wysiane trochę portulaki warzywnej i przepikowana rozsada sałat łodygowych "Karola".

V grządka: teraz kiedy okazało się, że pierwsza uległa "zniszczeniu", ta stała się dla nas niezbędna. Poza tym, na tej wykiełkowała pietruszka "Berlińska", a na tamtej nie. Tutaj też inaczej siałam rzodkiewkę i nie zniszczyłam marchewki, a rzodkiewka była dorodniejsza! I to o wiele!


Mogłam ją spokojnie ukisić

VI grządka: tutaj pomidory mają zdecydowanie lepsze warunki słoneczne, dlatego rozwijają się nawet te wysokie odmiany. Wiadomo, że zdecydowanie lepiej radzą sobie moi karłowi faworyci, ale w przyszłym roku muszę osobiście zadbać o stan sadzonek, żeby nam się nie "zmarnowały". A dlaczego ujęłam to słowo cudzysłowiu?- bo te moje małe sadzonki z których miało nic nie być posadziłam między tymi darowanymi i ze sklepu i okazało się, że całkiem fajnie rosną, są bardziej zahartowane i zaczynają już kwitnąć... A bób dosiany z nudy też już fajnie kwitnie i ominęła go fala mszyc, która zniszczyła ten z II grządki.

pomidory "Kmicic"

VII grządka: jej ostatnio nie było. Mąż zrobił ją naprędce, żeby nie zmarnowały się sadzonki ogórków które wysiałam, a później gdy już była, to i zmieściły się ogórki od Teściówki, też żeby się nie zmarnowały
Jeszcze wysiane są na niej buraki liściowe "Lukullus" i "Rhubarb Chard" oraz endywia kędzierzawa i cykoria liściasta. Na bogato






Na długiej grządce też zaczyna się zielenić. Bardzo rozrosła się dynia "Danka Polka", a cukinia "Atena Polka: jako pierwsza pokazała przyszłe owoce.

A to "dyniowisko" na miejscu patyków, oraz kard, jako ciekawostka:



Z ogródka ozdobnego zbierałam też truskawki. Te czerwone, to odmiana, która już rosła na działce, tylko zapomniana, a te białe przeniosłam, ze starego ogrodu, kiedyś wysiałam je z nasion.


W starym ogrodzie mieliśmy też winogron, biały i czerwony pnący. Podczas przeprowadzki i on został spakowany, ale w tym roku długo nie kiełkował i kiedy już straciłam nadzieje przyszedł wielki deszcz (ten który zniszczył cebulę z I grządki) sprawił, że winogron odżył. Powiem Wam, że to zwykły krzew, ale bardzo nam na nim zależało, a szczególnie mojej mamie, żeby rósł.



A tak radziła sobie natura z nadmiarem mszyc...

... a tak chyba z nadmiarem biedronek
Mam nadzieje, że nie zanudziałam Was naszym czerwcem i pozdrawiamy serdecznie zbierając już materiały na relację z lipca


I grządka: w szczypiorek trafił piorun!

A tak serio, zamieszkał w niej kret, a pies na niego polował, również tam. Po czym przyszła wichura i mocna ulewa. To tyle z klęsk żywiołowych- reszta to mój nie udany eksperyment


II grządka: pomidory nieco urosły, ale już wiem, że nie są to dobre odmiany do naszego ogródka- ale fajnie, że coś jest, bo mogło nic nie być. Bób za to przez wczesny atak mszyc został tak osłabiony, że zachorował na coś w rodzaju rdzy, co zdecydowanie zmniejszyło owocowanie.


III grządka: jestem z niej zadowolona, musztardowce długo jeszcze nam służyły, szpinak zimowy zastąpiłam szpinakiem nowozelandzkim (trętwianem), a z ogórków tylko 2 sadzonki zostały całkowicie zjedzone przez ślimaki. I sałaty, które posadziałm z moich mizernych rozsad chyba w kwietniu nagle wyrosły na bardzo okazałe i można było je ze smakiem zjeść, a już myślałam, że ich tam nie ma


IV grządka: dwie odmiany kukurydzy, a między nimi wysiane trochę portulaki warzywnej i przepikowana rozsada sałat łodygowych "Karola".

V grządka: teraz kiedy okazało się, że pierwsza uległa "zniszczeniu", ta stała się dla nas niezbędna. Poza tym, na tej wykiełkowała pietruszka "Berlińska", a na tamtej nie. Tutaj też inaczej siałam rzodkiewkę i nie zniszczyłam marchewki, a rzodkiewka była dorodniejsza! I to o wiele!



Mogłam ją spokojnie ukisić


VI grządka: tutaj pomidory mają zdecydowanie lepsze warunki słoneczne, dlatego rozwijają się nawet te wysokie odmiany. Wiadomo, że zdecydowanie lepiej radzą sobie moi karłowi faworyci, ale w przyszłym roku muszę osobiście zadbać o stan sadzonek, żeby nam się nie "zmarnowały". A dlaczego ujęłam to słowo cudzysłowiu?- bo te moje małe sadzonki z których miało nic nie być posadziłam między tymi darowanymi i ze sklepu i okazało się, że całkiem fajnie rosną, są bardziej zahartowane i zaczynają już kwitnąć... A bób dosiany z nudy też już fajnie kwitnie i ominęła go fala mszyc, która zniszczyła ten z II grządki.

pomidory "Kmicic"

VII grządka: jej ostatnio nie było. Mąż zrobił ją naprędce, żeby nie zmarnowały się sadzonki ogórków które wysiałam, a później gdy już była, to i zmieściły się ogórki od Teściówki, też żeby się nie zmarnowały








Na długiej grządce też zaczyna się zielenić. Bardzo rozrosła się dynia "Danka Polka", a cukinia "Atena Polka: jako pierwsza pokazała przyszłe owoce.

A to "dyniowisko" na miejscu patyków, oraz kard, jako ciekawostka:



Z ogródka ozdobnego zbierałam też truskawki. Te czerwone, to odmiana, która już rosła na działce, tylko zapomniana, a te białe przeniosłam, ze starego ogrodu, kiedyś wysiałam je z nasion.


W starym ogrodzie mieliśmy też winogron, biały i czerwony pnący. Podczas przeprowadzki i on został spakowany, ale w tym roku długo nie kiełkował i kiedy już straciłam nadzieje przyszedł wielki deszcz (ten który zniszczył cebulę z I grządki) sprawił, że winogron odżył. Powiem Wam, że to zwykły krzew, ale bardzo nam na nim zależało, a szczególnie mojej mamie, żeby rósł.



A tak radziła sobie natura z nadmiarem mszyc...

... a tak chyba z nadmiarem biedronek

Mam nadzieje, że nie zanudziałam Was naszym czerwcem i pozdrawiamy serdecznie zbierając już materiały na relację z lipca


- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2829
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przy Bursztynowej
Ale super warzywka a ile tego!! Czyli wysianie pozne bobu ma sens! Ja w tym roku miałam (bo juz go konczę) "wyjatkowy urodzaj" aż po 5 na łodydze
jak nigdy. Pięknie kwitły a potem deszcze i zimne noce i wszystko opadło jak zwykle u mnie. A ile sie nawalczyłam z mszycą to moje...
teraz wyrzucam bob i mam miejsce na kolejne albo pomidory albo kalarepki bo ciagle jeszcze je mam do wysadzenia,wprawdzie resztki ale why not; w tym roku padły mi siewki kwiatkow a warzywne w ogole. W tamtym roku było odwrotnie.Kiszona rzodkiewka to nowość dla mnie. Jak długo je kisisz i jaki smak mają potem? Ja kisiłam pomidory ale jakoś mnie nie zachwyciły, chociaż ja lubie wszystkie kiszonki...chociaż woda probiotykowa o smaku pomidorowym to jest cos niezwykłego musze przyznać...
Podobno idą upały ogromne; u mnie nalało i nawodniło fajnie a u was?



Podobno idą upały ogromne; u mnie nalało i nawodniło fajnie a u was?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Dziękujemy bardzo
Właśnie wraz z mężem zdecydowaliśmy, że w przyszłym roku jak dobrze pójdzie, to posiejemy bób bezpośrednio do gruntu i dopiero w marcu, seriami do maja i gęściej. Co do odmiany, to faktycznie jak do tej pory bardziej posmakował nam Windsor biały, natomiast Bartek bardziej przypominał ten sklepowy, ale i tak lepszy. I tak jak wspominałam wcześniej- pierwsze plony nie były jakieś szałowe, raczej degustacyjne, ale teraz wypatrujemy już ponownych. Inną kwestią było jeszcze to, że w tym roku podobno mszyca zaatakowała wcześniej niż zazwyczaj, a kto wie co będzie w przyszłym. Dobrze, że po części biedronki, a trochę ja za pomocą oprysków z czosnku i wrotyczu sobie z nimi poradziłam. Ale też myślę, że za późno zareagowałam, mój błąd. Tak więc i Ty spróbuj posiać w przyszłym roku trochę później, chociaż mały kawałek dla porównania.
Co do kiszonych rzodkiewek: nie wiem jak opisać ich smak, bo jestem przyzwyczajona do kiszonych ogórków i kapusty. To bardziej w smaku jak ogórki, tylko że twardsze i nie potrafię ich tak zajadać bez opamiętania, tylko kroję je na kanapki, albo dodaje do dań gulaszowych i wszystkim smakują. A przepis to miałam taki jak na ogórki kiszone zalewane ciepłą zalewą bezpośrednio w słoikach, później stały parę dni na blacie prawie nie zakręcone, a następnie do lodówki i tam sobie czekają. Nie wiem czy tak się robi, tak sobie wymyśliłam
A i kiszone pomidory też mam z zeszłego roku, faktycznie- woda pyszna, ale same owoce ciapciate i zjadam je tylko jak mam chętkę na kiszone typowo. Zobaczę, czy w tym roku zrobię też, bo nie mam koktajlowych odmian, ale rzodkiewkę ukisimy jeszcze na zimę 

Właśnie wraz z mężem zdecydowaliśmy, że w przyszłym roku jak dobrze pójdzie, to posiejemy bób bezpośrednio do gruntu i dopiero w marcu, seriami do maja i gęściej. Co do odmiany, to faktycznie jak do tej pory bardziej posmakował nam Windsor biały, natomiast Bartek bardziej przypominał ten sklepowy, ale i tak lepszy. I tak jak wspominałam wcześniej- pierwsze plony nie były jakieś szałowe, raczej degustacyjne, ale teraz wypatrujemy już ponownych. Inną kwestią było jeszcze to, że w tym roku podobno mszyca zaatakowała wcześniej niż zazwyczaj, a kto wie co będzie w przyszłym. Dobrze, że po części biedronki, a trochę ja za pomocą oprysków z czosnku i wrotyczu sobie z nimi poradziłam. Ale też myślę, że za późno zareagowałam, mój błąd. Tak więc i Ty spróbuj posiać w przyszłym roku trochę później, chociaż mały kawałek dla porównania.
Co do kiszonych rzodkiewek: nie wiem jak opisać ich smak, bo jestem przyzwyczajona do kiszonych ogórków i kapusty. To bardziej w smaku jak ogórki, tylko że twardsze i nie potrafię ich tak zajadać bez opamiętania, tylko kroję je na kanapki, albo dodaje do dań gulaszowych i wszystkim smakują. A przepis to miałam taki jak na ogórki kiszone zalewane ciepłą zalewą bezpośrednio w słoikach, później stały parę dni na blacie prawie nie zakręcone, a następnie do lodówki i tam sobie czekają. Nie wiem czy tak się robi, tak sobie wymyśliłam


- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Czas szybko płynie przy miłej pracy, przyszła więc chwila na podsumowanie lipca w ogrodzie. Zacznę od warzywnika. Muszę przyznać, że zakochałam się w nim w lipcu i stwierdziłam do męża, że chciałabym położyć się i zamieszkać na tych grządkach
Przepadłam. Jest to moje miejsce na ziemi!

I grządka: trochę się odbudowała. Buraki liściowe dostały drugie życie na niej, wreszcie jest co zjadać. Nagietki przez brak konkurencji rozrastają się jak szalone- ale dobrze, też je wykorzystuję. Marchew dosiana w zeszłym miesiącu wzeszła, więc co z niej będzie to będzie, za to nasiona łubinu, który posiałam na nawóz zielony są chyba stare, bo i tutaj nie wschodzą i w innych miejscach też nie wschodziły. A z małą cebulę, która tam urosła powkładałam w słoiki i teraz mamy octowe cebulki do sałatek, kanapek czy dań z patelni. Nic się nie może zmarnować


II grządka: Po bobie nie ma już śladu (oczywiście poza korzeniami w glebie, gdyż założenie nasze jest, aby nie przekopywać ziemi w warzywniku). Na jego miejscu posadziłam z rozsady endywie kędzierzawą, albo cykorię liściastą, nie zapisałam, a jeszcze tak dobrze się nie znam, ale coś zielonego rośnie ;P Teraz plonem głównym są pomidory. Nawet się zebrały w sobie do wzrostu, ale nie robię sobie zbytnich nadziei co do ich obfitej konsumpcji. Trudno- w przyszłym roku postaram się lepiej to rozegrać!


III grządka: Z zieleniny zeszłomiesięcznej pozostał trętwian (szpinak nowozelandzki), który zjadamy na bieżąco i muszę powiedzieć, że mój mąż też, bo mówi, że jest smaczniejszy zwykłego szpinaku, a to jest mój mały-wielki sukces! Poza tym ogórki mają się bardzo dobrze, rodzą dużo owoców, mączniak czy inna choroba jeszcze pozwala im normalnie rosnąć. Jest ok


IV grządka: Kukurydza wystrzeliła w górę jak szalona. U góry pokaźne kwiaty, a przy łodygach zawiązujące się średnio dwie kolby. Pod spodem tak jak pisałam w zeszłym miesiącu rośnie portulaka warzywna, którą można zbierać na bieżąco do sałatek czy na kanapki, oraz sałata łodygowa "Karola" i jeszcze jakieś dębolistne.


V grządka: sałata wybiła w pędy kwiatostanowe, ale ją zostawiłam, bo nigdy nie widzieliśmy jak kwitnie. Poza tym podobno sama się wysiewa, dlatego jest to dla nas ciekawostka
Marchew i buraki z przerywania już zamrożone na zimę, z naci marchewki przygotowane eksperymentalne pesto



VI grządka: pomidory są w całkiem dobrej kondycji mimo, że rozwój ich jest opóźniony, ale to chyba jak wszędzie z tego co widzę, słyszę i czytam. Sałata kwitnie, ale już powoli jest wycinana, największe strąki bobu już zerwane, zostały jeszcze te mniejsze na dojrzenie, ale między nimi rozrasta się już jarmuż, tajemnicza zielenina oraz bazylia, o której myślałam, że nie wykiełkowała
Poza tym proszę zobaczyć jak wyrosły nam te pomidory, które były posadzone z litości:

a to chyba choroba roku (ale tylko na jednej z odmian):


VII grządka: tutaj zdecydowanie widać, że sprawdziło się u nas prowadzenie ogórków do góry. Raz, że wygodnie możemy je zrywać, a dwa, że choroba dopadła je zdecydowanie później, niż ogórki tej samej odmiany prowadzone w tradycyjny sposób kawałek dalej.

Na długiej grządce kwitnie fasola. Z takich samych nasion jedne kwiaty kwitną na biało inne na czerwono, nie wiedziałam, że to tak może być, ale fajnie wygląda

Zbieramy też fasolkę szparagową odmiany "Neckergold".

I dynie odmiany "Danka Polka" chyba będą niedługo do zebrania. Wie ktoś coś ?


Natomiast dynie w innym miejscu rosną sobie w najlepsze. Duże sobie spokojnie dojrzewają, a mniejsze makaronowe były zjadane w miarę urośnięcia przez nas (najlepiej smakują faszerowane). Teraz zjadane są przez plagę ślimaków zanim urosną

Za to krzew agrestu wydał w tym roku podwójną ilość owoców w porównaniu do zeszłego roku, czyli jednak spodobały mu się warunki, które mu zapewniliśmy. Oby tak dalej.

I jeden z odratowanych krzewów, też zaowocował na tyle, że mogliśmy przeprowadzić małą degustację ;)

Pszczoły też były zadowolone z lipy, którą zostawiliśmy.

I z oregano cudownie romantycznie kwitnącego co roku


Łąka kwietna też jeszcze cieszyła oko...

... nasze i gąsienic.


W części ozdobnej kwitły ostatnie róże w tym roku.

Oraz ruta, a tle firletki.

I okazało się, że jednak nie całą jeżówkę zjadły ślimaki!



I grządka: trochę się odbudowała. Buraki liściowe dostały drugie życie na niej, wreszcie jest co zjadać. Nagietki przez brak konkurencji rozrastają się jak szalone- ale dobrze, też je wykorzystuję. Marchew dosiana w zeszłym miesiącu wzeszła, więc co z niej będzie to będzie, za to nasiona łubinu, który posiałam na nawóz zielony są chyba stare, bo i tutaj nie wschodzą i w innych miejscach też nie wschodziły. A z małą cebulę, która tam urosła powkładałam w słoiki i teraz mamy octowe cebulki do sałatek, kanapek czy dań z patelni. Nic się nie może zmarnować



II grządka: Po bobie nie ma już śladu (oczywiście poza korzeniami w glebie, gdyż założenie nasze jest, aby nie przekopywać ziemi w warzywniku). Na jego miejscu posadziłam z rozsady endywie kędzierzawą, albo cykorię liściastą, nie zapisałam, a jeszcze tak dobrze się nie znam, ale coś zielonego rośnie ;P Teraz plonem głównym są pomidory. Nawet się zebrały w sobie do wzrostu, ale nie robię sobie zbytnich nadziei co do ich obfitej konsumpcji. Trudno- w przyszłym roku postaram się lepiej to rozegrać!


III grządka: Z zieleniny zeszłomiesięcznej pozostał trętwian (szpinak nowozelandzki), który zjadamy na bieżąco i muszę powiedzieć, że mój mąż też, bo mówi, że jest smaczniejszy zwykłego szpinaku, a to jest mój mały-wielki sukces! Poza tym ogórki mają się bardzo dobrze, rodzą dużo owoców, mączniak czy inna choroba jeszcze pozwala im normalnie rosnąć. Jest ok



IV grządka: Kukurydza wystrzeliła w górę jak szalona. U góry pokaźne kwiaty, a przy łodygach zawiązujące się średnio dwie kolby. Pod spodem tak jak pisałam w zeszłym miesiącu rośnie portulaka warzywna, którą można zbierać na bieżąco do sałatek czy na kanapki, oraz sałata łodygowa "Karola" i jeszcze jakieś dębolistne.


V grządka: sałata wybiła w pędy kwiatostanowe, ale ją zostawiłam, bo nigdy nie widzieliśmy jak kwitnie. Poza tym podobno sama się wysiewa, dlatego jest to dla nas ciekawostka





VI grządka: pomidory są w całkiem dobrej kondycji mimo, że rozwój ich jest opóźniony, ale to chyba jak wszędzie z tego co widzę, słyszę i czytam. Sałata kwitnie, ale już powoli jest wycinana, największe strąki bobu już zerwane, zostały jeszcze te mniejsze na dojrzenie, ale między nimi rozrasta się już jarmuż, tajemnicza zielenina oraz bazylia, o której myślałam, że nie wykiełkowała


a to chyba choroba roku (ale tylko na jednej z odmian):


VII grządka: tutaj zdecydowanie widać, że sprawdziło się u nas prowadzenie ogórków do góry. Raz, że wygodnie możemy je zrywać, a dwa, że choroba dopadła je zdecydowanie później, niż ogórki tej samej odmiany prowadzone w tradycyjny sposób kawałek dalej.

Na długiej grządce kwitnie fasola. Z takich samych nasion jedne kwiaty kwitną na biało inne na czerwono, nie wiedziałam, że to tak może być, ale fajnie wygląda


Zbieramy też fasolkę szparagową odmiany "Neckergold".

I dynie odmiany "Danka Polka" chyba będą niedługo do zebrania. Wie ktoś coś ?


Natomiast dynie w innym miejscu rosną sobie w najlepsze. Duże sobie spokojnie dojrzewają, a mniejsze makaronowe były zjadane w miarę urośnięcia przez nas (najlepiej smakują faszerowane). Teraz zjadane są przez plagę ślimaków zanim urosną


Za to krzew agrestu wydał w tym roku podwójną ilość owoców w porównaniu do zeszłego roku, czyli jednak spodobały mu się warunki, które mu zapewniliśmy. Oby tak dalej.

I jeden z odratowanych krzewów, też zaowocował na tyle, że mogliśmy przeprowadzić małą degustację ;)

Pszczoły też były zadowolone z lipy, którą zostawiliśmy.

I z oregano cudownie romantycznie kwitnącego co roku



Łąka kwietna też jeszcze cieszyła oko...

... nasze i gąsienic.


W części ozdobnej kwitły ostatnie róże w tym roku.

Oraz ruta, a tle firletki.

I okazało się, że jednak nie całą jeżówkę zjadły ślimaki!
- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Lato zbliża się ku końcowi. Szczęście pogoda u nas dopisuje, więc nie popadamy jeszcze w nostalgiczny nastrój. Przeciwnie- mogę nawet napisać, że cieszymy się z nadchodzącej jesieni. Miniony czas zgodnie z naszym zwyczajem "wycisneliśmy jak cytrynkę". Każdą wolną chwilę spędzaliśmy na działce, gdzie w większości ciężko pracowaliśmy niejednokrotnie w pocie czoła, dzięki czemu możemy teraz zbierać tego owoce- dosłownie i w przenośni. Poza tym nadchodzi czas przemyśleń, długich domowych wieczorów nad notatkami z tego sezonu, gdzie będziemy się zastanawiać nad tym co było dobrze, a co trzeba dopracować.
Dzisiaj chciałam pokazać Wam ogród w sierpniu:

Zdjęcie zrobiłam na początku września, kiedy z grządek sprzątneliśmy już ogórki, pomidory, kukurydze, marchew wysianą w kwietniu, buraki korzeniowe, cebule, czosnki i większość sałat. Oczywiście pozostało jeszcze dużo warzyw, ale są one raczej w kategorii "poplonu", i niejednokrotnie o nich już tutaj pisałam. Z głównych roślin zostały jeszcze oczywiście dynie, cukinie, które nadal bardzo dobrze owocują, słoneczniki czy fasola na suche nasiona oraz pory, selery i pietruszka.

Fasola tyczna w sierpniu owocowała nam bardzo obficie, mogliśmy się nią nacieszyć.

Pomidory odmiany "Tigerella" z wysokich odmian spisały się u nas najlepiej.

O kukurydzy trochę więcej rozpisałam się w innym wątku do którego odsyłam:
viewtopic.php?t=104685&start=255#top

Oglądanie słoneczników zapylanych przez trzmiele mnie oczarowało.

Fasola ze starych nasion zaczęła już owocować i teraz mamy swoje nasiona, można powiedzieć "odnowione".

Odkryłam, że kiszona cukinia (i kabaczek ;) ) to smak tego lata! Uwielbiam!
W innej części ogrodu powoli urządzamy "kwaśny zakątek". W zeszłym roku kompletnie zaniedbany z braku czasu teraz powoli zaczyna wyglądać tak jak o tym myśleliśmy.


Za to w "ogrodzie ozdobnym" zakwitły floksy.

I przepiękne róże, które pachną hipnotyzująco:

Niestety zauważyłam też, że to jedyne kwiaty które zdobiły go w sierpniu i już o to zadbałam, żeby zmienić ten stan rzeczy. Liczę na lepszy efekt w przyszłym roku.
Mam też drugą pasję, o której wcześniej tu nie wspominałam (chyba). Jakiś czas temu zaczęłam robić na szydełku zabawki-warzywa i owoce, ale w tym roku dopiero miałam sposobność zrobić im kilka zdjęć w towarzystwie naszych warzyw ogrodowych. Oto one:




To tylko kilka z nich, ale myślę, że fajnie pozują do zdjęć ;)
Dzisiaj chciałam pokazać Wam ogród w sierpniu:

Zdjęcie zrobiłam na początku września, kiedy z grządek sprzątneliśmy już ogórki, pomidory, kukurydze, marchew wysianą w kwietniu, buraki korzeniowe, cebule, czosnki i większość sałat. Oczywiście pozostało jeszcze dużo warzyw, ale są one raczej w kategorii "poplonu", i niejednokrotnie o nich już tutaj pisałam. Z głównych roślin zostały jeszcze oczywiście dynie, cukinie, które nadal bardzo dobrze owocują, słoneczniki czy fasola na suche nasiona oraz pory, selery i pietruszka.

Fasola tyczna w sierpniu owocowała nam bardzo obficie, mogliśmy się nią nacieszyć.

Pomidory odmiany "Tigerella" z wysokich odmian spisały się u nas najlepiej.

O kukurydzy trochę więcej rozpisałam się w innym wątku do którego odsyłam:
viewtopic.php?t=104685&start=255#top

Oglądanie słoneczników zapylanych przez trzmiele mnie oczarowało.

Fasola ze starych nasion zaczęła już owocować i teraz mamy swoje nasiona, można powiedzieć "odnowione".

Odkryłam, że kiszona cukinia (i kabaczek ;) ) to smak tego lata! Uwielbiam!

W innej części ogrodu powoli urządzamy "kwaśny zakątek". W zeszłym roku kompletnie zaniedbany z braku czasu teraz powoli zaczyna wyglądać tak jak o tym myśleliśmy.


Za to w "ogrodzie ozdobnym" zakwitły floksy.

I przepiękne róże, które pachną hipnotyzująco:

Niestety zauważyłam też, że to jedyne kwiaty które zdobiły go w sierpniu i już o to zadbałam, żeby zmienić ten stan rzeczy. Liczę na lepszy efekt w przyszłym roku.
Mam też drugą pasję, o której wcześniej tu nie wspominałam (chyba). Jakiś czas temu zaczęłam robić na szydełku zabawki-warzywa i owoce, ale w tym roku dopiero miałam sposobność zrobić im kilka zdjęć w towarzystwie naszych warzyw ogrodowych. Oto one:





To tylko kilka z nich, ale myślę, że fajnie pozują do zdjęć ;)
- lojka 63
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2331
- Od: 4 wrz 2011, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
- Kontakt:
Re: Przy Bursztynowej
Niesamowite nawet przekrojone masz ,prześwietne ,brawissimo





- Igala
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2829
- Od: 11 gru 2012, o 19:25
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Przy Bursztynowej
Podziwiam że jeszcze masz czas na szydełkowanie
Pięknie kolorowo u ciebie a plony takie dorodne!!
U mnie też fasolka obrodziła a teraz zbieram zieloną pozną. Takich pomidorow "Tigerella" to jeszcze nie miałam;
jaki smak mają?

U mnie też fasolka obrodziła a teraz zbieram zieloną pozną. Takich pomidorow "Tigerella" to jeszcze nie miałam;
jaki smak mają?
Zapraszam serdecznie! Iga
Kontrolowana dzikość cz.2
Kontrolowana dzikość cz.2
- Panna_be
- 100p
- Posty: 147
- Od: 15 sie 2020, o 13:30
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: miasto Świętej Wieży
Re: Przy Bursztynowej
Dziękuję za miłe słowa dotyczące ogrodu i szydełkowania 
Co do pomidorów "Tigerella" są dosyć słodkie, a przy tym nie do końca miękkie, dlatego można dobrze je wykorzystywać. Myślimy, że w przyszłym roku też je posadzimy.
Można śmiało powiedzieć, że pierwszy sezon za nami. W tym roku udało nam się w pełni cieszyć naszą działką. Poprzednie lata upływały nam głownie na porządkach i przeprowadzkowych przenosinach, a wszystkiemu towarzyszył okropny chaos. Szczęście ten sezon okazał się dla nas spokojniejszy i mogliśmy zacząć korzystać z działki tak jak to planowaliśmy: relaksik i warzywka. Oczywiście "odpoczywanie" na działce często polega na koszeniu trawy, a przy uprawie warzywnika nic sobie człowiek nie odsapnie, ale właśnie o to nam chodziło!
Teraz jesienią możemy skupić się na "planowaniu" przyszłego roku, chociaż wiadomo, że to tylko ogólny zarys tego co chcemy, żeby się wydarzyło, a nie tego co życie nam da
Tak czy siak, plan warzywnika na przyszły sezon już rozrysowany. Grządki posprzątane, nawiezione obornikiem i przykryte trawą będą powoli zapadać w sen zimowy.

Wszystkie piętrzące się sterty patyków pocięte już na mniejsze kawałki i ułożone w jednym miejscu, gdzie pod liśćmi będą najpierw schronieniem dla mniejszych, a później materią ściółkującą dla nowych nasadzeń.


Nowe berberysy też już posadzone, a na inne jeszcze czekamy, aż dotrą do nas ze szkółki. Łącznie aż 100 sadzonek (50 szt. głogu jedno- i dwu-szyjkowego i 50 szt. berberysa thunberga "Atropurpurea") do zagęszczenia dwuletniego żywopłotu również z głogu i śliwy tarniny. Wszystkie będą wyglądały jak cieniutkie patyczki z odkrytym korzeniem, ale mam nadzieje, że przyjmą się tak dobrze, jak te z poprzednich lat.

A to są 2 berberysy thunberga "Sunsation" oraz 1 szt. odmiany "Maria".
W poprzednim poście pisałam jeszcze, że pod koniec lata w części ozdobnej zanikają kolory, a przecież mogłyby jeszcze kwitnąć z powodzeniem inne rośliny, dlatego będąc na dożynkach rozjeżałam się za dzielżanami w różnych rozmiarach oraz znalazłam jeszcze taką piękność: wernonia nowojorska!

Mam nadzieję, że w przyszłym roku rozrośnie się i bardzie wspaniałym tłem dla jeżówek i niższych astrów
A na deser jeszcze kilka szydełkowych prac:




Co do pomidorów "Tigerella" są dosyć słodkie, a przy tym nie do końca miękkie, dlatego można dobrze je wykorzystywać. Myślimy, że w przyszłym roku też je posadzimy.
Można śmiało powiedzieć, że pierwszy sezon za nami. W tym roku udało nam się w pełni cieszyć naszą działką. Poprzednie lata upływały nam głownie na porządkach i przeprowadzkowych przenosinach, a wszystkiemu towarzyszył okropny chaos. Szczęście ten sezon okazał się dla nas spokojniejszy i mogliśmy zacząć korzystać z działki tak jak to planowaliśmy: relaksik i warzywka. Oczywiście "odpoczywanie" na działce często polega na koszeniu trawy, a przy uprawie warzywnika nic sobie człowiek nie odsapnie, ale właśnie o to nam chodziło!

Teraz jesienią możemy skupić się na "planowaniu" przyszłego roku, chociaż wiadomo, że to tylko ogólny zarys tego co chcemy, żeby się wydarzyło, a nie tego co życie nam da


Wszystkie piętrzące się sterty patyków pocięte już na mniejsze kawałki i ułożone w jednym miejscu, gdzie pod liśćmi będą najpierw schronieniem dla mniejszych, a później materią ściółkującą dla nowych nasadzeń.


Nowe berberysy też już posadzone, a na inne jeszcze czekamy, aż dotrą do nas ze szkółki. Łącznie aż 100 sadzonek (50 szt. głogu jedno- i dwu-szyjkowego i 50 szt. berberysa thunberga "Atropurpurea") do zagęszczenia dwuletniego żywopłotu również z głogu i śliwy tarniny. Wszystkie będą wyglądały jak cieniutkie patyczki z odkrytym korzeniem, ale mam nadzieje, że przyjmą się tak dobrze, jak te z poprzednich lat.

A to są 2 berberysy thunberga "Sunsation" oraz 1 szt. odmiany "Maria".
W poprzednim poście pisałam jeszcze, że pod koniec lata w części ozdobnej zanikają kolory, a przecież mogłyby jeszcze kwitnąć z powodzeniem inne rośliny, dlatego będąc na dożynkach rozjeżałam się za dzielżanami w różnych rozmiarach oraz znalazłam jeszcze taką piękność: wernonia nowojorska!

Mam nadzieję, że w przyszłym roku rozrośnie się i bardzie wspaniałym tłem dla jeżówek i niższych astrów

A na deser jeszcze kilka szydełkowych prac:


