Czas szybko płynie przy miłej pracy, przyszła więc chwila na podsumowanie lipca w ogrodzie. Zacznę od warzywnika. Muszę przyznać, że zakochałam się w nim w lipcu i stwierdziłam do męża, że chciałabym położyć się i zamieszkać na tych grządkach

Przepadłam. Jest to moje miejsce na ziemi!

I grządka: trochę się odbudowała. Buraki liściowe dostały drugie życie na niej, wreszcie jest co zjadać. Nagietki przez brak konkurencji rozrastają się jak szalone- ale dobrze, też je wykorzystuję. Marchew dosiana w zeszłym miesiącu wzeszła, więc co z niej będzie to będzie, za to nasiona łubinu, który posiałam na nawóz zielony są chyba stare, bo i tutaj nie wschodzą i w innych miejscach też nie wschodziły. A z małą cebulę, która tam urosła powkładałam w słoiki i teraz mamy octowe cebulki do sałatek, kanapek czy dań z patelni. Nic się nie może zmarnować

II grządka: Po bobie nie ma już śladu (oczywiście poza korzeniami w glebie, gdyż założenie nasze jest, aby nie przekopywać ziemi w warzywniku). Na jego miejscu posadziłam z rozsady endywie kędzierzawą, albo cykorię liściastą, nie zapisałam, a jeszcze tak dobrze się nie znam, ale coś zielonego rośnie ;P Teraz plonem głównym są pomidory. Nawet się zebrały w sobie do wzrostu, ale nie robię sobie zbytnich nadziei co do ich obfitej konsumpcji. Trudno- w przyszłym roku postaram się lepiej to rozegrać!

III grządka: Z zieleniny zeszłomiesięcznej pozostał trętwian (szpinak nowozelandzki), który zjadamy na bieżąco i muszę powiedzieć, że mój mąż też, bo mówi, że jest smaczniejszy zwykłego szpinaku, a to jest mój mały-wielki sukces! Poza tym ogórki mają się bardzo dobrze, rodzą dużo owoców, mączniak czy inna choroba jeszcze pozwala im normalnie rosnąć. Jest ok

IV grządka: Kukurydza wystrzeliła w górę jak szalona. U góry pokaźne kwiaty, a przy łodygach zawiązujące się średnio dwie kolby. Pod spodem tak jak pisałam w zeszłym miesiącu rośnie portulaka warzywna, którą można zbierać na bieżąco do sałatek czy na kanapki, oraz sałata łodygowa "
Karola" i jeszcze jakieś dębolistne.

V grządka: sałata wybiła w pędy kwiatostanowe, ale ją zostawiłam, bo nigdy nie widzieliśmy jak kwitnie. Poza tym podobno sama się wysiewa, dlatego jest to dla nas ciekawostka

Marchew i buraki z przerywania już zamrożone na zimę, z naci marchewki przygotowane eksperymentalne pesto

VI grządka: pomidory są w całkiem dobrej kondycji mimo, że rozwój ich jest opóźniony, ale to chyba jak wszędzie z tego co widzę, słyszę i czytam. Sałata kwitnie, ale już powoli jest wycinana, największe strąki bobu już zerwane, zostały jeszcze te mniejsze na dojrzenie, ale między nimi rozrasta się już jarmuż, tajemnicza zielenina oraz bazylia, o której myślałam, że nie wykiełkowała

Poza tym proszę zobaczyć jak wyrosły nam te pomidory, które były posadzone z litości:

a to chyba choroba roku (ale tylko na jednej z odmian):

VII grządka: tutaj zdecydowanie widać, że sprawdziło się u nas prowadzenie ogórków do góry. Raz, że wygodnie możemy je zrywać, a dwa, że choroba dopadła je zdecydowanie później, niż ogórki tej samej odmiany prowadzone w tradycyjny sposób kawałek dalej.

Na długiej grządce kwitnie fasola. Z takich samych nasion jedne kwiaty kwitną na biało inne na czerwono, nie wiedziałam, że to tak może być, ale fajnie wygląda

Zbieramy też fasolkę szparagową odmiany "
Neckergold".

I dynie odmiany
"Danka Polka" chyba będą niedługo do zebrania. Wie ktoś coś ?

Natomiast dynie w innym miejscu rosną sobie w najlepsze. Duże sobie spokojnie dojrzewają, a mniejsze makaronowe były zjadane w miarę urośnięcia przez nas (najlepiej smakują faszerowane). Teraz zjadane są przez plagę ślimaków zanim urosną

Za to krzew agrestu wydał w tym roku podwójną ilość owoców w porównaniu do zeszłego roku, czyli jednak spodobały mu się warunki, które mu zapewniliśmy. Oby tak dalej.

I jeden z odratowanych krzewów, też zaowocował na tyle, że mogliśmy przeprowadzić małą degustację ;)

Pszczoły też były zadowolone z lipy, którą zostawiliśmy.

I z oregano cudownie romantycznie kwitnącego co roku

Łąka kwietna też jeszcze cieszyła oko...

... nasze i gąsienic.

W części ozdobnej kwitły ostatnie róże w tym roku.

Oraz ruta, a tle firletki.

I okazało się, że jednak nie całą jeżówkę zjadły ślimaki!