Ja miałam zamka wyhodowanego z jednej gałązki. Stał u mnie chyba z półtora roku. Zdenerwowałam się że taki badyl stoi i oddałam siostrze. Dwa tygodnie później łobuz wypuścił u niej pięć nowych
kurcze i znowm takie ilosci kwiatów, że mnie tylko powalają.. nie moge oglądac takich watków na noc.. bo przez was nie ebde mogła w nocy spać.. tlyko rozmyslac o kwiatach i o tym skad je wziaść.... a może dało by sie szyknąć jakaś szczepkę wilczomlecza lśniącego ?? bo on tak ślicznie kwitnie?
katrina26 pisze:Ja miałam zamka wyhodowanego z jednej gałązki. Stał u mnie chyba z półtora roku. Zdenerwowałam się że taki badyl stoi i oddałam siostrze. Dwa tygodnie później łobuz wypuścił u niej pięć nowych
To zrobił Ci niespodziankę Złośliwiec jeden
Ja też miałam takiego opornego badyla, który z siebie nic nie dawał przez ponad rok. Aż pewnego razu , przeczytałam, że lubi mieć ciasno w doniczce. Przesadziłam go w dużo mniejszą i po kilku miesiącach ruszył z kopyta
Carla-pwd czerwonego już nie mam, zostawiłam sobie tylko szczepkę. Za to mam białego, który przymierza się do kwitnięcia Myślę że na wiosnę dało by się coś zorganizować jak jesteś białym zainteresowana.
Kasiu zamki to złośliwe bestyje
Przemo - Czarodzieju ratuj mojego hibiskusa
Już go pokazywałam wcześniej, przyniosłam go ze sklepu już w opłakanym stanie liści, ale pomyślałam co mi tam, może uda mi się go uratować.
Tak wyglądał po przyniesieniu do domu i kilka dni później
W międzyczasie wyjęłam go z doniczki żeby korzenie zobaczyć. Okazało się że ma bardzo przerośnięte korzenie, więc przesadziłam w trochę większą doniczkę i dosypałam ziemi. Podlałam go też nierozcieńczonym biohumusem. Listki dalej leciały. Jak widziałam co się dzieje, zrobiłam sadzonkę wierzchołkową. Trzymała się dobrze do dzisiaj. Zgubiła jeden liść. Zrobił się taki jak w "starym" hibku. Cieniutki, papierowy wysychał tracił kolor.
Szczepka stała w keramzycie w wodzie nad kaloryferem. Jak zobaczyłam co się z liściem dzieje, włożyłam ją do ziemi, podsypałam ukorzeniaczem i przykryłam szkłem.
Natomiast hibiskus wygląda teraz tak
Obcięłam mu czubki gałązek bo zaczęły czernieć i żeby pobudzić uśpione oczka. Pewnie źle zrobiłam
Będzie coś z niego, da się go jeszcze uratować? Czy on w ogóle jeszcze żyje?
Przytnij go skośnymi cięciami jak zaznaczyłem na zdjęciu miejsca cięć zasmaruj maścią ogrodniczą lub funabenem a w ewentualności pędzelek i emulsja z dodatkiem miedzianu i dokładnie zamalować końcówki gdzie było cięcie, po czym wynieś do piwnicy w temp. w przedziale + 6 do + 14 stopni( w przypadku zimowania bo jeśli rośnie i cały czas wegetuje przedział temp. zimą powinien być od +12 do + 15 stopni) i raz na tydzień zroś lekko powierzchnię ziemi i wlej w podstawek 50 ml. wody, do końca lutego niech sobie zimuje, wiosną od marca zacznij delikatnie zwiększać mu ilość wody i delikatnie dawaj nawóz mineralny, jeśli system korzeniowy nie jest uszkodzony odbije i powinien się ładnie rozkrzewić. Hibiskusy wymagają odpoczynku poczytaj tutaj
Dziękuję Przemo! Cieszę się że nie jest jeszcze stracony Jutro będę szukać tych specyfików. zobaczymy czy mi się uda ;) Dziś przenoszę go w chłodniejsze miejsce. Jeszcze raz stokrotne dzięki
Przychodzę z życzeniami imieninowymi Kasieńko
Wszystko co było Twoim marzeniem,
co jest,
co będzie w przyszłości
Niech nie odpłynie z cichym westchnieniem
Lecz niech się spełni w całości
Tego Ci życzę z całego serca