Iguś, zawsze widywałam mydlnice w bardziej wilgotnych miejscach, a nawet nieco zacienionych. Dlatego zdziwiłam się widząc ją na szczycie górki cmentarnej, w żółtym piachu, gdzie po drugiej stronie drogi rosły sosny i niewiele więcej. Do wody ma tam baaaardzo głęboko - jako dziecko zaglądałam do cmentarnej studni.
*****
A tymczasem na wsi:
W torbie o nietwarzowym kolorze dla dyń są Butternut i Uchiki Kuri.
Melfree zerwane nieco przedwcześnie. Musiałam zerwać wszystkie owoce (15 szt. z 10 drzew

), bo wytworzyła się szklistość miąższu. Za wysokie temperatury były w sierpniu i jabłka niemal się ugotowały, a początek września nie lepszy. Przez te temperatury groziło całkowitym rozpadem miąższu. Po tygodniu leżenia w domu, szklistość miąższu cofnęła się.

Niestety, jabłka już mi się skończyły
Poniżej Uchiki Kuri i Rouge vif d'Etampes, na razie udają jesienną ozdobę.
Tej ostatniej jeszcze nie jadłam. Niebawem spróbujemy
A tu niespodzianka - Modliszka. W tym roku pierwszy raz widziałam modliszki na żywo. Ciekawe, czy to Pan, czy Pani?
Malowałam ja sobie spokojnie impregnatem moją nową szopkę narzędziową, a ta laska nie chciała ruszyć tyłka. Siedziała sobie po cienistej stronie szopki i nijak nie dawała się przegonić. Nie chciałam jej przymalować do ściany. Trzeba było wziąć patyka i ją zdjąć "przemocą". Dzięki jej uporowi mogłam pyknąć fotkę. Widziałam też zielone wersje w ogrodzie i nawet uciekały na skrzydłach w czasie koszenia przed traktorkiem. Mam taką bioróżnorodność tam na wsi, że szok... Zostawiłam pasy nieskoszonego zielska w międzyrzędziach w sadzie. Niech sobie żyją wszelkie stworzenia.
Wszędzie susza, ale widuję jaszczurki zwinki, padalce i żyworódki, żaby, ropuchy i zaskrońce. Owadów i pająków nawet nie zliczę, bo się na nich kompletnie nie znam - tylko te ogromne się zauważa. Różnorodność wokół mojej wsi jest niesamowita. Niestety, nie zawsze zdążę wyjąć aparat, a chciałabym pokazać te wszystkie ciekawostki
Mam znów 2 tygodnie urlopu - zaległego. Musiałam się zbuntować w firmie (3 miesiące "prztykania się" z przełożoną), żeby coś się ruszyło. Szukają kogoś na pełny etat na moje miejsce, a ja szukam nadal roboty na pół etatu gdzie indziej. Nie mam zamiaru blokować stołka, niech kto inny robi im tą robotę, ale na zdrowych zasadach. Przynajmniej odejdę z czystym sumieniem i nie spalę mostów za sobą, bo tego nie lubię. Lubię pozostawiać po sobie dobre relacje.
Miłego końca lata dla Was i trochę deszczu dla Waszych ogrodów
