Mireczko, Lucynko, Małgosiu PEPSI , Marlenko,Mariuszu, Olu, Beatko, Aniu, Kasiu, Małgosiu clem3, dziękuję za odwiedziny i dobre fluidy, które wysyłaliście.
Mrozy trochę krokusom i irysom żyłkowanym zaszkodziły, ale większość powinna za kilka dni zakwitnąć. Na szczęście prognozy się zmieniły i słońce zaczyna mocniej świecić, więc zdecydowanie cieplej, choć noce jeszcze z mrozem. Ostatni antybiotyk chyba wreszcie przegonił infekcję.
Wnusio po zabiegu w obrębie jamy brzusznej. Jak wszystkie dzieci, szybko zdrowieje. Już po trzech dniach szalał, trudno go było utemperować.
Wysiałam pomidory. Oczywiście trzy razy więcej niż potrzebuję.

Może niektóre nie wzejdą. Znowu będę nagabywać znajomych, żeby posadzili u siebie.
Agnieszko wysiałam orliki z nasion podarowanych i własnych. Nie stratyfikowałam, a wzeszły w 100%. Większość wyrzuciłam, przepikowałam kilka, na więcej nie mam miejsca na parapetach. Liczyłam, że powędrują szybciej do garażu, ale pewnie dopiero na święta je tam wyekspediuję.
Iwonko zabieg Karola był zaplanowany, ale to zawsze stres dla nas. Cieszyłam się, że zasypało ogród śniegiem. Kwitnące krokusy i irysy zmarniały, ale większość dopiero zaczyna kwitnienie, więc przed świętami będzie kolorowo.
Martuś maluchy cebulowe dopiero zaczynają kwitnąć, będą cieszyć, jak tylko słońce je przygrzeje. Dziękuję,

wnusio prawie nie zauważył zabiegu, nie miał żadnych większych dolegliwości.
Ewelinko dzięki za dobre słowo.

Nie widziałaś co się dzieje w ogrodzie, więc łatwiej Ci było. Na szczęście strat niewiele u mnie. Twoje siewki z pewnością nie będą słabsze, niż moje wysiane tak wcześnie, ale jednak rosnące prawie bez słońca. Co roku sobie obiecuję, że zacznę wysiewy w kwietniu, a jak to bywa z postanowieniami, wszyscy wiemy.
Ewuniu dziękuję,

wnusio już biega, szybko się pozbierał. U mnie jeszcze sporo śniegu, ale już słońce mocno świeci, więc ziemia szybko odmarznie i będę powoli po świętach porządkować rabatki.
Sabinko dzisiaj przeszłam po ogrodzie i na razie strat nie widać. Róże mają zdrowe pędy, a byliny ocenimy za kilka tygodni. Ziemia głębiej jeszcze zamarznięta, choć po wierzchu błoto.
Jolu chyba czwarty antybiotyk podziałał, bo nareszcie czuję się dobrze.

Karol, tak jak piszesz, w domu ożył natychmiast i mieliśmy kłopot, żeby choć trochę ograniczyć jego aktywność.

Czosnki wysokie tak mają, że zanim rozwiną kwiaty, już mają brzydkie, podsychające liście. Ja podcinam systematycznie uschnięte fragmenty, trochę mniej szpecą. Swoje dziś odkryłam, nic im się nie stało pod włókniną i śniegiem. Wysiewy to choroba, zamiast je ograniczać, stale zwiększam ich liczbę, choć mam tylko dwa południowe parapety.
Bażanty co rano widzę i słyszę, ale chyba gody trochę ograniczyły ich aktywność.
