Dosłownie na 2-3 godzinki udało mi sie wpaść na działkę w niedzielę, zanim się rozpadało.... Na żadne zdjęcia nie było czasu, myślałam że zrobię je po południu ale się nie udało...
Nornica niestety ma się dobrze, na trawniku cała masa nowych dziurek

A ja już miałam nadzieję że się jej pozbyłam....
Zatem wkopałam taki pastikowy zielony border oddzielający trawnik od mojej trzmieliny na pniu bo chciałam tam posadzić trochę wiosennych cebul. Nie wiem czy to zabezpieczy je przed nornicą więc na wszelki wypadek pomieszałam z ziemią trochę trutki i pieprzu.....
Wykopałam co miałam do wykopania, usiłowałam też podzielić hosty. I tu kompletna klapa. Czytałam że jak je wykopię to będę wiedziała co i jak dzielić. A guzik- jedna wielka zbita masa liści i korzeni, nie widać pojedynczych cześci, to był taki jeden wielki korzeń i mnóstwo liści. Usiłowałam co prawda coś z tego wydzielić, ale bezskutecznie....Aż się zezłościłam. Więc co miałam robić ? Trach łopatą i jeszcze raz trach łopatą - w ten dziwny sposób być może udało mi się podzielić hosty.....
Od piątku zapowiadają poprawę pogody - zatem już planuję urlop na piątek - trzeba korzystać z okazji
