Małgosiu, pięknie dziękuję za uznanie

, chociaż moim zdjęciom daleko do artystycznych, ale staram, a przede wszystkim bardzo lubię zapisywać je na karcie pamięci. Spośród wielu zdjęć, zawsze uda mi się wybrać kilka najlepszych, które i w Waszych oczach znajdują uznanie. Ale w tym roku zrobiłam ich dużo mniej, chyba ilość pracy na działce mnie przerosła, a może nie tyle praca ile brak czasu na nią

Szkoda, że jaszczurka Ci się nie spodobała, ale rozumiem, że nie każdy musi lubić wszystkich przedstawicieli fauny

Ale uwierz mi, jest śliczna
Lucynko, co za zbieg okoliczności, że kochamy tych samych facetów

I ja ich kocham, chociaż nie tylko za mięsko. Od kilku dni mam jeszcze więcej do kochania, bo na kilka dni przyjechało moje holenderskie dziecko, a do małych, to ono nie należy
Toporek w dłoni dzierżę raczej topornie, to była raczej walka o przetrwanie i tylko dlatego udało mi się rąbnąć w drewno, a nie w rękę czy w nogę

Na szczęście dla mnie ten kawałek był już porozszczepiany, bo inaczej nie dałabym sobie z nim rady.A tak wyszłam na siłaczkę
Na szczęście zdrowie do mnie powróciło i nawet chrypa nawiedza mnie tylko sporadycznie, do czego na pewno się przyczyniłaś
Aniu, po różyczkach w tej chwili pewnie pozostało już tylko wspomnie

W tym roku jesień nie była dla mnie łaskawa. Zazwyczaj było pięknie jak akurat byłam w pracy, a jak jechałam na działkę, to było nijako i tylko
zaledwie ciepło, tak więc o pięknych fotkach mogłam zapomnieć. Ale jakieś ostatnie modelki udało mi się uwiecznić.
Tak się nawzajem podziwiamy za to co robimy, a tak naprawdę każda z nas ma takie dni, które na maksa ma wypełnione pracą taką lub inną. Otatnio czytałam o Twoich wyczynach zarówno w kuchni, jak i w ogrodzie i spociłam się od samego czytania

Za to wczoraj ja działałam na całego i chyba szybciej by mi poszło gdybym napisała czego nie zrobiłam, tyle tego było
Jaszczurka jest po prostu śliczna Na szczęście bardzo lubię wszelkie zwierzęta i chyba niewiele jest takich., które wzbudzają we mnie wstręt czy też obrzydzenie. W tej chwili mamy w domu prawdziwy zwierzyniec, bo do jaszczurki i ślimaka dołączyła jeszcze papuga . To podopieczna mojego holenderskiego dziecka, Bajaderka
Dorotko, moje

na szczęście jest otwarte na takie zwierzaki. Lubię je zarówno na działce, jak i w domu. I nawet wezmę je do ręki. Może jedynie przed żabą trochę bym się wzbraniała, ale być może w końcu uległabym jej urokowi. Zawsze mógłby to być ten wymarzony królewicz i straciłabym szansę na zostanie królewną

Od czasu do czasu muszę poudawać i przypomnieć moim chłopakom, że jestem delikatną kobietką i w cięższych pracach muszą mi pomóc. A że po cichu, jak nie widzą sobie radzę, to insza inszość

Nie raz porywam się na coś, co wydawałoby się, że przekracza moje siły, a jednak jakoś daję radę. Ale czy ja muszę się tak szarpać? na szczęście póki co, ma mi kto pomagać i zazwyczaj z tej możliwości korzystam.
Grzybów w tym roku było pod dostatkiem, ale gdybym miała więcej, to też bym je zagospodarowała

Dawno nie miałam tak udanych zbiorów i teraz mogę już spać spokojnie, wiedząc, że grzybów przez długi czas mi nie zabraknie. Mam tyle, że wystarczy mi nawet do obdarowania obu mam, bo już same na grzyby nie chodzą

Może i nie były to takie piękne okazy, jakie widziałam u niektórych i których szczerze gratuluję, ale miałam pełne kosze i to jest dla mnie najważniejsze.
Z pigwowca już od dawna nie było żadnego pożytku. Jedynie wiosną, kiedy pięknie kwitł, to wzbudzał we mnie cieplejsze uczucia, ale to stanowczo zbyt mało, żeby znaleźć się w elicie i pozostać na moich rabatach. Teraz w tym miejscu zamieszka barbula, jeszcze tylko na wiosnę porządnie oczyszczę to miejsce i zyskam super miejscówkę
Z krtanią mam problem już od lat, ale w tym roku miarka się przebrała i wymusiłam leczenie. Niby przynosi ono poprawę, ale nie taką na jaką liczyłam. Jakoś wolno to postępuje, ale jednak. Może jeszcze kiedyś będę mogła zaśpiewać pełnym głosem, co kiedyś sprawiało mi ogromną przyjemność, bo teraz to mogę sobie o tym tylko pomarzyć.
Gosiu, jak mi miło, że mały gadzik Ci się spodobał

Jest naprawdę słodka i jak na razie dość często przykuwa moją uwagę.
No, tak, gdybym i ja miała działkę pod samym nosem, to też zależałoby mi na tym, żeby nawet zimą wyglądała ładnie. A, tak, to mi nie zależy.... zimą na działkę nie jeżdżę i nie widzę, jak to wszystko wygląda. Jednak nie dlatego w tym roku odrobinę ją przygotowałam na zimę, tak po prostu wyszło. Zazwyczaj raczej tego nie robię, całą pracę pozostawiając sobie na wiosnę, co też nie jest dobrym rozwiązaniem. Inaczej jest jak ogród ma się na wyciągnięcie ręki, wtedy można w każdej chwili, nawet na godzinkę wyskoczyć na rabatki. Jak mam wolną godzinkę, to napiję się kawy, a na pewno nie myślę o wyjeździe na działkę. Wiosną zabieram się do pracy stosunkowo późno, bo zimno, bo ciemno, bo nikogo tam nie ma, tak więc widzisz, że nie ma dobrego rozwiązania
Maryniu, to nie gekon, to jaszczurka Jest jeszcze bardzo młodziutka, nie ma nawet jeszcze trzech miesięcy, a u nas jest zaledwie od dwóch tygodni. Cieszę się, że Ci się spodobała
Katiusha, miło mi Cię powitać

, mimo iż na działce króluje już szarzyzna. Mam jednak nadzieję, że mimo późnej pory zostaniesz ze mną na dłużej i od czasu do czasu zajrzysz do mojego ogrodu. Razem z wiosną na pewno zaczyna się tu więcej dziać, teraz rzadziej się odzywam i zdjęć pokazuję tyle, co nic.
Swoją ścieżkę bardzo lubię, ale niestety coś poszło nie tak i jest już zupełnie zniszczona. Teraz eM proponuje mi na nią jakieś imitacje, a we mnie się wszystko burzy jak sobie tylko o tym pomyślę. Jeszcze nie wiem na czym stanie, może jeszcze trochę z nią wytrzymam, żeby na koniec położyć coś, co mi się bardziej spodoba.
Dziękuję za uznanie dla moich zdjęć, tym bardziej, że jestem zupełnym amatorem, ale lubię trzymać aparat w ręku i czynić z niego dobry użytek
Kasiu, naprawdę jest z nią tak źle

Gdyby to tylko chodziło o ten ząb, to nie byłoby problemu. To jednak nie ząb tak ją nadszarpnął, a chyba jakieś stado wygłodniałych termitów, bo w dużej mierze kręgi prawie zupełnie się sypią. EM obstaje, że sezonowane drewno będzie bardzo drogie, a tym razem tylko z takiego byłabym skłonna spróbować ponownie. Teraz mam czas, żeby zmierzyć się z problemem, ale nie wiem, czy on mnie nie przerośnie.
Za zdrówko i pochwały dziękuję
Danusiu, no widzisz, jak zwykle najciemniej pod latarnią. Za późno je dostrzegłam na tej ścieżce i niepotrzebnie nalatałam się po lesie
Zielonych pomidorów nie miałam tak dużo i już wszystkie te, które miałam zawinięte, zjedliśmy. Te na parapetach dojrzewają dużo wolniej i te jeszcze w niewielkiej ilości pozostały. Mam jeszcze kilka zielonych i z tych zrobię sałatkę, ale już raczej nie dzisiaj, bo jakimś cudem moje dorosłe dzieci spały dzisiaj bardzo długo, a mnie samej nic chciało się iść do sklepu. Tym bardziej, że jeszcze dzisiaj idę na noc do pracy, to zostawiłam to sobie na inny dzień. Pewnie na niedzielę, bo sobotę również spędzam w pracy.
Zwierzątko będzie do kochania

, zarówno na mięsko, jak i do obrony się nie nadaje. Jest za maleńka
Soniu, niby na działce byłam tylko trzy godziny, bo po pracy tylko tyle miałam czasu, ale pracy rzeczywiście zrobiłam całkiem sporo. Gdyby nie ten irys

, to na pewno zrobiłabym więcej, a tak to zupełnie wyssał ze mnie wszystkie siły, jak jakiś
wampirz. Działka już dla mnie zamknięta, jeszcze pojadę z raz, albo i ze dwa, bo ciągle została do wykopania jedna dalia i kilka różyczek będę miała do przykrycia, ale z tym się już nie spieszę. Mieliśmy z eMem pojechać w poniedziałek, ale jak w końcu zrobiła nam się jakaś niewielka luka czasowa, to akurat zaczęło padać i wyjazd odłożyliśmy.
Pigwówka wychodzi niezła, ale ile człowiek może jej wypić? A poza tym, jak znowu zachce mi się nalewki, to zrobię sobie inną, np. żurawinową z miodem, albo wiśniową z pomarańczą. Ale ostatnio jakoś zmieniły mi się smaki i jakoś bardziej popijam drineczki, ewentualnie winko

A i czasu mi na takie przyjemności brakuje czasu, bo albo jestem po nocy, albo przed nocą, albo idę do jednej pracy, albo do drugiej i nawet nie ma się kiedy napić
No nie, takie duże pieńki mam już porąbane przez mężczyzn mego życia

A ten tak pięknie się żarzył, że nie mogłam się mu oprzeć. Ale w końcu ja słaba płeć, to i opierałam się słabiutko
Jadziu, dopiero dzisiaj doczytałam, co też Ci się przytrafiło

Szczęście w nieszczęściu, że już pora na działkach taka, że prawie wszystko zrobione, a to czego nie zdążyłaś jeszcze zrobić, zrobisz wiosną. Teraz masz czas na dochodzenie do zdrowia, a następnie na rehabilitację

Dalią zupełnie się nie przejmuj, to może poczekać.
Internet ciągle nie chce mi pokazać jakim zdjęciem się zachwycasz, ale znalazłam i na niego sposób. sprawdziłam po symbolach i chyba już wiem, że tym samy co Sonia? Siadłam już taka strasznie zmachana przed kominkiem i kiedy to zobaczyłam, to samej mi zaparło dech. Na żywo wyglądało to jeszcze piękniej

Zwierzaki nie żyją razem, każde ma swoje terrarium i każde jest tak samo troskliwie zaopiekowane, a przynajmniej mam taką nadzieję. Co prawda w tej chwili do jaszczurki zaglądam częściej niż do ślimaka, ale to właśnie ona ma teraz swoje "pięć minut".
Ziemię na działce mam raczej dobrą i jak już coś się jej złapie, to nie puszcza. I tak właśnie było z irysem. Myślałam, że prędzej ja padnę, niż on puści, ale w końcu pokonałam drania
Wandziu,to ani legwan, ani gekon- po prostu jaszczurka. Uromastyx blue, czyli biczogon niebieski. To niewielka jaszczurka, dorastająca do zaledwie 30 cm, zazwyczaj po jakimś czasie przyzwyczaja się do człowieka, ale nasza jest maleńka i jeszcze przed nami ucieka. Jest u nas dopiero trzeci tydzień i to są dla niej duże zmiany.
Już cała moja działka jest w kolorze sepii, a słonecznik, mimo iż wyjedzony do cna, to jednak chwyta za
Za pochwały dziękuję
Cały ubiegły tydzień miałam bardzo pracowity. Obie prace na maksa, dwa razy działka, a na koniec jeszcze wyjazd na kolejne wesele. Jakoś obawiałam się tego wyjazdu, bo to rodzinka taka raczej z wyższej półki, ale muszę przyznać, że byłam bardzo mile zaskoczona, bo było naprawdę super. Wybawiłam się za wszystkie czasy, śmiałam do rozpuku, spać poszłam wykończona.
W sobotę, na łono rodziny powrócił na krótki urlop, nasz holenderski syn. Spotkaliśmy się dopiero w niedzielę wieczorem, bo jak wyjeżdżaliśmy na wesele, to on jeszcze nie dojechał do domu. Za to teraz mamy czas, żeby się nim nacieszyć
Poniedziałek niby mieliśmy wolny, ale tyle spraw do załatwienia na nas czekało, że minął nawet nie wiadomo kiedy

Teraz przez dwa najbliższe tygodnie będę miała ociupinkę więcej wolnego, bo mój drugi pryncypał poszedł na urlop i dzięki temu i ja mam więcej czasu
Wczoraj niby też miałam kolejny dzień wolny, ale zaplanowałam sobie na niego tyle zajęć, że nie wiedziałam w co ręce włożyć. Zaczęłam od samego rana (ale bez przesady, najpierw była kawusia i książka), a potem już tylko się uwijałam. W lodówce miałam jeszcze kilka kilogramów żurawiny i już był najwyższy czas, żeby ją zamknąć w słoiczkach.
Potem zakupy. Tym razem nie miałam się kim wyręczyć, bo jeden synuś był na uczelni, a drugi pojechał oddać krew i zostałam sama. Tak więc zakupy, a po zakupach zrobiłam porządek na balkonie. Pomidory, kobea i inne jakieś drobne kwiatki nie tylko już dawno zmarzły, ale dodatkowo skądś przyplątał się do nich mączlik i musiałam wszystko wyrzucić, razem z pelargoniami, których bardzo mi żal, bo w tym roku były wyjątkowo piękne

Następnie lepiłam mięsne pierożki, przy czym już pomagał mi Filip. Mając dwóch synów, musiałam ich wielu rzeczy nauczyć, żebym kiedyś miała z nich wyrękę i teraz to mi się przydaje. Z pierogów skorzystaliśmy wszyscy, żebyście słyszeli te pomruki zadowolenia, jakie odbywały się przy stole
Z ciasta, które zostało mi po pierogach, zagrzebałam jeszcze makaron, już nawet nie pamiętam, kiedy robiłam go ostatnio
W powietrzu jest tyle wilgoci, że wysechł dopiero dzisiaj rano. Miałam jeszcze przygotowane mięso na dzisiejszy obiad, ale byłam już tak zmęczona, że potulnie schowałam je do lodówki, myśląc, że jutro też jest dzień. Dzisiaj już dużo spokojniej działałam, ale zawsze się tak staram jak mam iść na noc do pracy, chociaż nie zawsze mi się to udaje.
Ponownie jaszczurka
I papuga, Bajaderka
Straszna z niej pieszczocha
Ślimak załapie się na sesję przy innej okazji, bo teraz jeszcze śpi, a ja za chwilę będę szykować się do pracy.
Spokojnego jutrzejszego święta

My nigdzie nie jedziemy w tym roku. Groby mamy w Ełku, a właśnie tam byliśmy na weselu i przy tej okazji odwiedziliśmy również naszych zmarłych, i w Krakowie, ale tam bywamy kilka razy w roku przy innych okazjach.
Pozdrawiam
