nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Warzywa w gruncie i pod osłonami.
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Podczas trzech ostatnich miesięcy nie było tygodnia, w którym bym nie myślała o moim zaniedbanym wątku balkonowym.. Czasu ciągle za mało, by na spokojnie usiąść do komputera..
Natomiast nie próżnowałam w tym czasie! Do końca sezonu warzywnego gromadziłam z doskoku fotograficzną dokumentację i zaraz się nią podzielę :)
Z jakiegoś tajemniczego powodu poobracały się zdjęcia (choć robione były w innym kierunku). Wybaczcie, ale nie mam sił o tej porze nocy, żeby je wrzucać kolejno do edytora i obracać.

Zacznę od ogórka, w zasadzie jedynej sztuki, jakiej było mi dane spróbować. Pozostałe nie zdołały nabrać jadalnych rozmiarów.
Pękaty jedynak był bardzo smaczny, bez cienia goryczy, został więc skonsumowany w mgnieniu oka ku wielkiej radości konsumenta ;:oj Jednak nie wiem czy jeszcze kiedyś zdecyduję się ponownie na doniczkową uprawę ogórków. Może z cukinią poszłoby mi łatwiej?

Obrazek

Bardzo mi szkoda wyrzucać do śmietnika odpadki roślinne, które powinny przecież wrócić do obiegu przyrodniczego. Podjęłam więc próbę założenia choćby tylko tyciego kompostu a balkonie.
Do wiadra wyścielonego kartonem zaczęłam wrzucać rozdrobnione odpadki organiczne.

Obrazek

a dodatkowo zaprosiłam na balkon różowe koleżanki wraz z odrobiną ziemi, w której je znalazłam ;)

Obrazek

wiadro przykryłam bawełnianą szmatką, ustawiłam w cieniu, a w szczególnie upalne dni dbałam, by jego zawartość nie zagotowała się w słońcu, a w razie potrzeby zraszałam odrobiną wody. Dżdżownice przetrwały zaskakująco długo, bo około pięciu tygodni. Były żywotne i ochoczo pracowały. Dorzucałam im co lepsze kąski z kuchennych odpadków. Niestety nie wiem jak przechować takie kompostowe wiadro przez zimę, więc przerwałam eksperyment. Oczywiście zawartości wiadra nie wyrzuciłam na śmietnik, tylko zmieszałam z ziemią w mniejszej kastrze. Zajrzę pod powierzchnię ziemi wiosną i wtedy się dowiem, czy poradziła sobie z przetrawieniem zaserwowanego jej menu.

Osobny akapit wypada poświęcić pomidorom :) bez których już nie potrafię sobie wyobrazić balkonu i wakacji.. Koktajlówki oszalały i zaczęły rodzić grona jedno po drugim. Przyszedł moment, że zaczęłam je rozdawać, bo nie byłam w stanie na bieżąco ich zjadać :)
Poniższe zdjęcia to różne porcje, a nie jedna i ta sama :)
Musiałam ostro poskramiać wilki, a także ogłowić dość radykalnie główne pędy, bo przestawałam dosięgać do najwyższych gron ;:oj

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zrobiłam też dość ryzykowny eksperyment, którego celem był jesienny zbiór, choć liczyłam się z małą szansą na sukces. Otóż wynoszenie worków wypełnionych wilczymi pędami przychodziło mi z trudem, bo jednak każdy z nich (wilków, nie worków ;:oj ) to przecież nowa roślina.. Zatem mimo późnej pory dwa wilki ukorzeniłam i zasadziłam. Jednego w dużej kastrze, drugiego w normalnej donicy. Rosły jak oszalałe. wystarczyło kilka dni mojej nieobecności, by na moim balkonie zamieszkał dziki gąszcz wilków, że aż nie byłam w stanie zapanować nad sytuacją, więc ... puściłam oba egzemplarze na żywioł.. Przy czym muszę dodać, że z racji gabarytów wszerz i wzdłuż tychże krzaczorów, nie byłam w stanie zabezpieczyć ich żadną podporą, a i balustrada balkonowa wypadała już zdecydowanie za nisko, więc zamocowałam do dachu sznurki, które następnie przymocowałam do kastry/donicy i krzaki miały dość stabilne oparcie.
Na tym zdjęciu widać tylko część mojego wilczego, malutkiego krzaczka ;:oj A grona są poukrywane między liśćmi.
Obrazek

Szczęśliwie cały wrzesień był wręcz wakacyjny jeśli chodzi o temperatury, więc pomidory rosły, kwitły, rodziły, choć muszę przyznać, że już nie tak obficie, jak macierzyste rośliny, z których zostały pozyskane.
Kiedy na przełomie września i października temperatura mocno poszybowała w dół, wkroczyłam z zimową agrowłókniną. Krzakom nie stało się zupełnie nic. Nie zaobserwowałam na roślinach śladów bytowania mrozu, choć szyby samochodowe wymagały już wtedy porannego skrobania. Co jednak pewnie nie oznacza, że wiosną można bezkarnie wystawiać młode siewki na niską temperaturę. Pewnie dorosły, silny okaz nie jest aż tak wrażliwy.
W każdym razie krzak w donicy wniosłam do domu i jeszcze dość długo cieszył moje oczy radosną czerwienią :)
Natomiast kastrę ze stu litrami ziemi byłoby "trochę" ciężko wtargać do domu, zatem na początku listopada z ciężkim sercem ścięłam u podstawy to ogromne krzaczysko i wtargałam je do domu niczym choinkę ;:oj Następnie umocowałam na kuchennym karniszu i włożyłam do wazonu. Pomidorki wyssały wszystkie soki z łodygi i kiedy już zaczęła wyglądać licho, to ścięłam wszystkie grona (również w tym doniczkowym) i tak oto 14 listopada oficjalnie zakończyłam sezon pomidorowy :) Choć w zasadzie trwa on u mnie do dziś, bo właśnie na kuchennym parapecie dojrzewa ostatnia garść pomidorków i zapewne lada dzień zostanie skonsumowana :)

Obrazek

Skoro już jesteśmy przy pomidorach, to wspomnę jeszcze o malinówce, którą pozyskałam z nasion kupnego, sklepowego pomidora (tak, wiem.. F1, cechy rośliny matecznej itd). I choć dochowałam się kilku dużych i smacznych owoców, to jednak odległości między liśćmi i gronami były tak duże, że w przyszłym roku - o ile w ogóle zdecyduję się na inne odmiany, niż koktajlowe - to kupię po prostu fachowe nasiona.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wspominałam zdaje się w jednym z postów, że eksperymentuję z dynią. Oczywiście nie mogę się pochwalić żadnymi plonami, bo dynia to jednak wymagająca i żarłoczna roślina, ale ma tak cudne kwiaty, że nie żałuję, że bezowocnie pozwoliłam się jej wić po balkonie, bo wniosła na niego sporo słońca. Poza tym chętnie odwiedzały ją różne bzyczące stworzenia :) więc jeśli przysłużyłam się tym pożytecznym owadom, to tym bardziej nie żałuję.
Ze zdziwieniem muszę natomiast przyznać, że jako ostatnia uległa niskim temperaturom i dopiero w trzecim tygodniu listopada znalazłam ją szklistą i zwiędniętą. Do tego czasu wydawała się być niewzruszona pogodą.

Obrazek

Późny siew rzodkiewki, który zapowiadałam w poprzednim poście nie był ostatnim, bowiem dosiewałam jeszcze kilka partii. I to nie pogoda utrudniła obfite plony, tylko jakaś uparta i odporna na wszystko plaga mszyc i gąsienic.. Czym ja ich ekologicznie nie pryskałam.. Ech...
Ale i tak co zjadłam to moje :)

Obrazek

Obrazek

Po zupełnie zaskakującym sukcesie paprykowym, który właściwie nie był moją zasługą, w tym roku nie mam zbyt wielkich osiągnięć, którymi bym się mogła pochwalić. Mszyce mordowałam w takich ilościach, że i tak cud, że aż do listopada krzaki papryki przeżyły (oczywiście pod koniec już w domu). Zresztą widać na owocach ślady intensywnych eko-oprysków.
Z nieznanych mi przyczyn owoce był skarłowaciałe, choć ich smak nie ustępował dużym, dorodnym paprykom.
Podobnie jak z pomidorami, obcięłam łodygi papryki i wstawiłam do wazonu razem z owocami.

Obrazek

Obrazek

Generalnie sezon mogę uznać chyba za udany i też stwierdzam, że nie wróciłabym już do donic. Kastry spełniły rolę donic w stu procentach. Znacznie rzadziej wymagają podlewania, rośliny mają więcej swobody korzeniowej, a i dużo lepiej można zagospodarować pojemniki, bo np u "stóp" pomidorów i papryki siałam rzędy rzodkiewki, a we wcześniej używanych donicach właściwie niczego więcej bym nie zmieściła.
Czytałam różne wątki balkonowe i wynika z nich jasno, że taka ziemia pojemnikowa po każdym sezonie powinna być wymieniona na nową, bo uprawiane rośliny wszystko z niej zjadły. Nie mam jednak sił, by zamieszkując trzecie piętro targać co roku tyle worków ziemi, jak i znosić tą niby zużytą. Dlatego usunęłam bryły korzeniowe po pomidorach, spulchniłam całą ziemię i nakarmiłam zarówno wspomnianą próbka kompostową, jak i granulowanym kurzakiem. Do wiosny będzie jak nowa :)

Muszę jeszcze poczytać czy jest jakiś sposób, którym przez zimę można wytłuc przetrwalnikowe formy nieproszonych gości, jak mszyce, czy przędziorki, które jak przypuszczam zimują sobie właśnie spokojnie w mojej balkonowej ziemi. Może można potraktować ziemię jakąś chemią, która wygoni intruzy, a do wiosny zostanie zneutralizowana?

Pozdrawiam wszystkich jesiennie w oczekiwaniu na nowy sezon balkonowo-warzywny :) ;:3
dziadek22
ZBANOWANY
Posty: 1574
Od: 30 gru 2010, o 18:33
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Kwiaty dyni nadają się do konsumpcji.
Powinnaś zaplanować sobie płodozmian na wzór warzywnego przy uprawie gruntowej.
orlik755
200p
200p
Posty: 340
Od: 30 paź 2012, o 14:02
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Z tym płodozmianem przy ograniczonej powierzchni balkonowej to może być trudno.

Co do stosowania chemii w balkonowych donicach i pozostawienie tej samej ziemi, polanej jakimś chemicznym środkiem, to byłabym raczej ostrożna. Nie polecam.

3 lata temu miałam na balkonie i przędziorka i mączlika. Walka z tym paskudztwem to syzyfowa praca. Zastosowałam nawet specjalistyczne "trucizny" od ogrodnika, bo chciałam ratować moje piękne kwiaty (na szczęście nie miałam wtedy warzyw na balkonie). Nic nie pomogło.
Sama sobie przyniosłam te "urocze maleństwa". Przędziorek był na miniaturowej róży kupionej w kwiaciarni, a mączlik na przepięknych fuksjach wiszących zakupionych w renomowanym gospodarstwie ogrodniczym. Przy zakupie kwiatów nie było widać śladu tych szkodników. Zniszczyły mi daturę, begonie i pelargonie.
Mam duże donice, więc nie jestem w stanie wymieniać co roku ziemi, tylko trochę i dosypuję trochę nowej. Na drugi roki i trzeci nie było śladu tych szkodników. Może wymarzły przez zimę?
Może ktoś z Twoich sąsiadów wystawia na lato na balkon jakiś domowy kwiat zarażony przędziorkiem, a on przenosi się na Twoje rośliny?
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

dziadek22 niby tak, ale jakoś szkoda by mi było zjeść tak piękne kwiaty :) były prawdziwie słoneczną ozdobą balkonu ;:3
Czy do płodozmianu zalicza się wyłącznie naprzemienna uprawa warzyw? Bo w jednej z kastr zasadziłam jesienią kilkadziesiąt cebul kwiatowych i czekam niecierpliwie na wiosnę. Moczyłam je przed sadzeniem w roztworze nadmanganianu potasu dla odkażenia. Mam nadzieję, że nie ma to złego wpływu na ziemię. Dodam tylko, że cebule te są w tej z kastr, w której rozmieszałam tamten mój próbny kompost.

orlik755 wiem, sama nie jestem amatorem chemii, chyba że w przypadku roślin zdobnych. A przecież nie po to uprawiam własne warzywa, żeby jeść tablicę Mendelejewa :) Myślałam po prostu, że może jest jakiś środek na szkodniki, który przez zimę wytępi ich przetrwalnikowe formy i ulegnie czemuś na kształt biodegradacji do czasu wiosennych wysadzeń. Przędziorek jest chyba robalem z gatunku pancernych, bo przy tylu litrach oprysków, jakie na niego wylałam (czosnek, cebula, pokrzywa w różnych wariantach z dodatkami typu roztwór octu) to aż dziw, że ma się tak świetnie kolejny rok i namnaża się jak dziki. Od sąsiadów chyba raczej go nie złapałam. Niewiele osób wokół mnie ma cokolwiek na balkonach. Jedna sąsiadka ma tylko co roku pelargonie, ale wyglądają zdrowo. Może przyniosłam go z ziemią? Bo niemal wszystkie rośliny mam z własnych wysiewów, więc raczej nie mogłam go przynieść z jakąś sadzonką. Ale też podobnie jak Ty nie jestem w stanie wymieniać co roku tak znacznej ilości ziemi, z resztą i tak nie dałoby to gwarancji, że pozbędę się intruza. Czytałam o jakimś oleistym specyfiku, który jak gdyby dusi przędziorka i nie jest chemią w rozumieniu agresywnych preparatów, szkodliwych dla człowieka, owadów itp. Być może sięgnę po niego w ostateczności.
Chyba, że tegoroczna zima wyprosi jegomościa z mojego balkonu, tak jak to było u Ciebie :)
dziadek22
ZBANOWANY
Posty: 1574
Od: 30 gru 2010, o 18:33
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Jak zjesz jedne kwiaty roślina wyda następne.
Awatar użytkownika
McMArchewka
1000p
1000p
Posty: 1173
Od: 13 lut 2012, o 21:28
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Meszna

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witaj! :wit

Bardzo fajny i pomysłowy Twój ogródek! Co tam teraz słychać w nim? :D
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Środek zimy, a ja próbuję zapanować nad swędzącymi rękami, które baaardzo chętnie już by coś wysiały ;:oj

Zacznę od przeprosin dla Skoanny, która w sierpniu pytała, czy przycinam pędy ogórków, a ja jakimś cudem nie zauważyłam tego pytania i wyszłam na ignorantkę :) Nie przycinałam pędów, bo i też nie wiedziałam, że można/trzeba. Umocowałam sznurek i puściłam pędy tak, żeby pięły się do dachu, co im się z resztą prawie udało. Sądziłam, że wąsata natura ogórków właśnie nakazuje, żeby je puścić na żywioł. Rozumiem, że Ty przycinałaś? Czy stawały się od tego jakoś bardziej krzaczkowate, zwarte?

dziadek22 długo rozmyślałam o Twojej podpowiedzi dotyczącej konsumpcji kwiatów i być może w tegorocznym sezonie się na nią zdecyduję :) Moja dynia tak jak przypuszczałam oczywiście owocu żadnego nie wydała, ale cieszyła mnie aż do grudnia, bo dopiero konkretna temperatura poniżej zera ją pokonała. Wcześniej zdawała się nic sobie nie robić z chłodu, co mnie szczerze zdumiało, bo myślałam, że jest mniej odporna na zimno.

McMArchewka Witaj w moich skromnych progach. Zimą jak wiadomo szału nie ma, ale jednak coś tam się zieleni, więc zaraz zamieszczę krótką relację.

W październiku nieco wbrew sobie kupiłam w jakimś markecie pietruszkę w doniczce. Wbrew sobie, bo takie mocno pędzone i nafaszerowane Bóg wie czym zieleniny są nic nie warte i wyjątkowo nietrwałe. A tymczasem miło się zdziwiłam. Przesadziłam ją od razu do największej kastry, przygotowałam okrycie z pięciolitrowego baniaka po wodzie i wygląda na to, że się pietruszka zadomowiła, bo nie traci wigoru i wypuszcza nowe, zielone listki. Doglądam ją ciągle, bo tak jestem spragniona zieleni, że się moje oko na nią uwzięło ;:oj

Obrazek

Chciałam też w tym roku pierwszy raz spróbować z czosnkiem. Wybrałam się w październiku do ogrodniczego, ale od sprzedawcy dowiedziałam się, że ozimy czosnek jest w sprzedaży w sierpniu i że już dawno nie mają go na stanie (i że w ogóle bardzo szybko się sprzedał, bo jest kryzys z nim na rynku). Dodał mi też miły pan, że nie musi być to specjalny czosnek ozimy, tylko jakikolwiek zwykły ze sklepu. Wydało mi się to dziwne, ale w zasadzie nie mając nic do stracenia umieściłam głęboko w największej kastrze trzy dorodne ząbki. Niestety błyskawicznie wypuściły szczypior i mimo zimy utrzymują go do dziś. Nie wiem co z tego będzie. Obawiam się, że cały ząbek zużyje siebie na produkcję szczypioru i żadnej główki w maju w ziemi nie znajdę. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem. A przynajmniej mam jeszcze jeden zielony akcent zimą na balkonie :)

Obrazek

Pokrzywa już od grudnia startuje z młodymi odrostami - zupełnie nie wiem dlaczego. Przecież pogada jest zimowa. Jest to trzeci zielony akcent, który bardzo cieszy oko :)

Obrazek

Natomiast szczypiorek śpi pod agrowłókniną, jak Pan Bóg zimą przykazał :wink: Celowo nie usuwałam tych podwiędniętych kępek, bo wydaje mi się, że stanowią dobrą ochronę przed zimnem. Mam go już kilka lat, jest niezawodny. Co roku na przedwiośniu wypuszcza dorodne zielone szczypioreczki, które natychmiast nadają się do konsumpcji :)

Obrazek

A na koniec przyjemne z pożytecznym, które dedykuję wszystkim spragnionym koloru zielonego. Żeby jakoś przetrwać zimę nie wyrzucam żadnej pestki znalezionej w cytrynie do herbaty, albo np w mandarynce, czy w grapefruicie, które konsumuję właśnie tylko zimą. Każdą napotkaną pestkę wpycham paluchem do jednej wspólnej doniczki :) Wyrastają szybko i bezproblemowo, cieszą oko i hamują pokusę przedwczesnego siania pomidorów :D

Obrazek

Wytrwajmy jeszcze tych kilka tygodni do normalnego terminu siewów, czego Wam i sobie życzę :D
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witajcie wiosennie :)

dziś wysiałam pomidory. W tym roku pierwszy raz startuję z Betaluxem i Pokusą, z nadzieją wielką na pyszne i spore plony. Użyłam ziemi ubiegłorocznej, bo nie jestem w stanie co roku wymieniać blisko 300 litrów ziemi. Wtargałam ją najpierw w wiadrze do domu na dwie doby, żeby nabrała pokojowej temperatury przed sianiem. Domieszałam do niej wermikulit, a mini-dołki, do których wkładałam nasiona, zostały przeze mnie najpierw podlane naparem z rumianku. Mam nadzieję, że te zabiegi zwiększają moją szansę na pomidorowy sukces :)

Posiałam już próbnie pojedyncze nasiona sałaty masłowej i rzodkiewki, jednak bez rozsady w domu, a od razu do pojemników na balkon. Z etykiet wynika, że już powinno się udać, ale zobaczymy czy coś wzejdzie. W razie niepowodzenia zawsze mogę ponowić wysiew za jakiś czas.

Ruszył już na całego wieloletni szczypiorek. Nie mogę się doczekać skonsumowania go na wiosennych kanapkach :)
Muszę powiedzieć, że jest to roślina całkowicie bezproblemowa. Jest ze mną już któryś rok (do starej kępy dosiałam w ubiegłym roku dodatkowe opakowanie nasion, żeby wypełnić całą skrzynkę) i niezależnie od pogodowego przebiegu zimy, nigdy nie wykazywała żadnych oznak trudności ze wzrostem na przedwiośniu.

Obrazek

Szczypior czosnkowy został przeze mnie odrobinę przystrzyżony, bo mu podeschły końcówki, ale trzyma się całkiem dobrze mimo dość sporych mrozów, jakie nawiedziły mój region w styczniu. Mam wielką nadzieję, że moje pierwsze w życiu próby z czosnkiem zakończą się pięknymi główkami wykopanymi latem :)

Obrazek

Kępę pietruszki przerzedziłam usuwając te spośród liści, które nie rokowały zbyt dobrze. Zostawiłam i rozsadziłam maluchy, które dla odmiany wyglądają na bardzo żywe :)

Obrazek

Pokrzywa też już szykuje się ostro do startu. I dobrze, bo wie co ją czeka :) Jej opryskowo - nawozowa rola na moim balkonie jest przeze mnie z roku na rok coraz bardziej doceniana :)

Obrazek

Przy okazji: kiedy zdjęłam z donic zimową agrowłókninę, to spomiędzy jej fałd wypadła na podłogę zasuszona i zakurzona osa. Dałabym głowę, że to trup. Tymczasem po chwili drgnęła jej jedna noga, po niej druga i po pewnym czasie okazało się, że to jednak nie trup :) tylko, że pani osa ucięła sobie na moim balkonie zimową drzemkę, z której została przeze mnie brutalnie i przedwcześnie wybudzona :) Zabawnie wyglądały jej pijane próby chodzenia zanim doszła całkowicie do siebie :)

Obrazek

Na koniec pytanie, które w sumie nie wiem, gdzie mogłabym tu na forum zadać. Czytałam sporo o uprawie współrzędnej i o płodozmianie. Czytałam o towarzystwie niektórych kwiatów, które korzystnie wpływają na jakieś warzywa, ale akurat nigdzie nie natrafiłam na to jaki wpływ na późniejszy wzrost i plonowanie np.: pomidorów może mieć wcześniejsza obecność w tym samym miejscu kwiatów cebulowych? Zasadziłam około 60 różnych cebul na jesieni, oczekuję właśnie mini-łąki na balkonie :) i zastanawiam się, czy ich obecność w ziemi może mieć jakiś wpływ na warzywa, które w tej samej kastrze zamieszkają w drugiej połowie maja?

Obrazek

Dziś podczas zakupów wzięłam do ręki torebkę nasion papryki słodkiej i ze zdziwieniem przeczytałam na niej, że papryka nie znosi towarzystwa ziemniaków i pomidorów. To znaczy o ile ziemniaki mnie nie zdziwiły, to pomidory już tak. Bo gdzieś spotkałam z kolei nawóz i opis wymagań dla pomidorów i papryki i był taki sam. Dlaczego więc miałyby się nie tolerować, skoro mają takie same potrzeby? Jeśli chodzi o podkradanie sobie nawzajem substancji odżywczych z gleby, to w moim przypadku nie ma takiej możliwości, bo oba gatunki sadziłam dotąd w osobnych pojemnikach, natomiast miały ze sobą kontakt liściowy. Jeśli ktoś z Was ma pomysł skąd to ostrzeżenie na opakowaniu nasion, to z chęcią dam się oświecić :)
orlik755
200p
200p
Posty: 340
Od: 30 paź 2012, o 14:02
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Czytałam coś o tym, ale nie bardzo pamiętam w tej chwili, gdzie tego szukać. Ponoć papryki coś tam wydzielają, co źle wpływa na owocowanie pomidorów.
Ja się tym nie bardzo przejmuję, bo tak się składa, że co roku papryki mam blisko pomidorów i jakichś szkód nie zaobserwowałam. Ani na paprykach ani na pomidorach.
Awatar użytkownika
Rubia
200p
200p
Posty: 382
Od: 19 paź 2015, o 17:42
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: okolice Otwocka

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Ziemniaki, pomidory i papryka należą do psiankowatych, więc pewnie jednak bardziej tu chodzi o konkurencję w wykorzystywaniu tych samych składników pokarmowych. No, ale w przypadku uprawy w pojemnikach nie ma to większego znaczenia :) Ja też swoje papryki i pomidory miałam w skrzynkach i donicach blisko siebie i nie zauważyłam, żeby im szkodziło to sąsiedztwo.
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Witajcie po długim czasie mojego milczenia, które absolutnie nie oznacza, że przestałam ogródkować balkonowo. Po prostu dopiero teraz mam wolne, mimo długo już trwającego sezonu urlopowego, zatem usiadłam w dzisiejszy świąteczny dzień, by nadgonić cały tegoroczny sezon ogrodniczy.
Przez zimę przygotowywałam się do wiosny nieco bardziej systemowo, niż przypadkowo, jak to miało miejsce dotychczas. Dużo czytałam na forum i poza nim, poczyniłam różne notatki, wyciągałam wnioski z różnych porażek z poprzednich sezonów. Obiecywałam sobie powściągliwość w liczbie roślin i donic i jak się z pewnością domyślacie poległam w tej materii ;:oj
Najwięcej czasu i lektury poświęciłam pomidorom. We wcześniejszych latach siałam samodzielnie pozyskane nasiona ze sklepowych pomidorów. Plony anonimowych koktajlówek były bardzo zadowalające. Mimo to chciałam jednak nieco bardziej świadomie dobrać odmiany do uprawy balkonowej, dlatego też po wybraniu kilkunastu odmian, których opisy smaku i gabarytów wydały mi się interesujące, ostatecznie postawiłam na Pokusę (1 krzak) i Betalux (3 krzaki). I muszę powiedzieć, że to moje tegoroczne pragnienie "naukowego" podejścia do pomidorów chyba mnie zawiodło. Wielką zaletą Betaluxów w przypadku mojego małego balkonu jest z pewnością to, że są samokończące i nie czynią buszu :wink: ale jeśli chodzi o plony, to szału nie ma.. Grona liczą po zaledwie kilka sztuk pomidorów (średnio 3szt.), a i samych gron jest tyle co kot napłakał.. Zupełnie nie wiem dlaczego. Przed zimą dałam do ziemi kurzaka, od wsadzenia rozsady na miejsce w połowie maja podlewam Florovitem do pomidorów według zaleceń na opakowaniu. Opryskuję też prewencyjnie HT. Kilka liści dopiero teraz w sierpniu złapało przędziorka, ale tak to krzaki były cały czas okazałe i zdrowe. Zatem nie wiem co poszło nie tak, że Betaluxy niespecjalnie się popisały.
Ale od początku:
Pomidory siałam w połowie marca. Po miesiącu wyglądały zaledwie tak:

Obrazek

Piszę "zaledwie", bo we wcześniejszych latach nie dość, że siewki wschodziły bardzo szybko, to jeszcze rosły w piorunującym tempie, że aż się wyciągały. Nie wiem dlaczego "markowe" nasiona potrzebowały tak długiego czasu wzrostu. Być może to ten oporny start zaważył na późniejszym plonowaniu.
3 lipca zauważyłam na pierwszym Betaluxie malucha i choć nie robiłam szczegółowych notatek w latach biegłych, to wydaje mi się, że dość późno zaczął wiązać owoce.

Obrazek

Nie mogę jeszcze zrecenzować smaku, bo nadal czekam na pełną dojrzałość pierwszych owoców.
Dziś wyglądają one tak:

Obrazek

Natomiast co do Pokusy, to w minioną niedzielę rozpoczęłam konsumpcję :wink: i choć skórka wydaje się być ciut zbyt gruba, to jest chrupka i łatwa do pogryzienia, a sam miąższ bardzo smaczny.
Jeśli chodzi o Pokusę, to wspięła się już do samego dachu, zatem osiągnęła dwa metry wzrostu. Krzak jest dość wiotki, wymagał licznych podwiązań i podparcia, nie rozkrzewia się "buszmeńsko" na boki, zajmując pół balkonu, jak to miało miejsce z moimi wcześniejszymi anonimowymi koktajlówkami. Pierwsze grono pojawiło się bardzo wysoko, nie pamiętam dokładnie nad którym liściem. Obawiałam się, że będzie kiepsko z plonowaniem i że tegoroczny sezon pomidorowy to będzie jedno wielkie fiasko. Ale na szczęście Pokusa wykazała się licznymi i obfitymi gronami, na których dojrzewanie właśnie czekam. Tu też mi się wydaje, że jakoś późno w tym roku zbieram pierwsze plony. Usiłowałam prowadzić krzak na dwa pędy, ale z powodu służbowych wyjazdów nie do końca mi się to udało, jednak mimo tego krzak nie zdziczał i nie zarósł w sposób uniemożliwiający owocom dojrzewanie.
Pokusa tydzień temu:

Obrazek

To tyle o pomidorach. Teraz słów kilka o najwcześniejszych plonach, które cieszyły mnie jeszcze przed nadejściem słonecznych dni. Najłatwiej poszło z rzodkiewką, która współpracowała ze mną jak nigdy :D

21 marca
Obrazek

21 kwietnia
Obrazek

Była smaczna, soczysta, ostra jak należy i w krótkim od wysiewu czasie lądowała na talerzu. Przy czym tylko te wczesne siewy, bo im bliżej lata, tym już oczywiście chętnej szła w kwiat i wielkie liście, a niekoniecznie w korzeń.
Od wczesnej wiosny cieszyłam się też szczypiorkiem i pietruszką, a w maju rukolą, która zechciała się łaskawie zrehabilitować po ubiegłym marnym roku.

Obrazek

Co do rukoli, to z racji wspomnianych wyjazdów nie zjadałam jej na bieżąco, ani też nie zdołałam dopilnować, by nie kwitła, dzięki czemu wiem jak rukola kwitnie, oraz jakie wytwarza torebki nasienne :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na opakowaniu nie widzę informacji, czy to odmiana F1, zatem pozbieram nasiona i spróbuję je wysiać w przyszłym roku.

Jeszcze zielenina stan na dziś:
szczypiorek, którego nie jestem w stanie zjeść i którego już nie wiem jak czesać, żeby nie wyglądał jak czupiradło ;:oj

Obrazek

koperek, drugi wysiew

Obrazek

Eksperymentalnie wysiałam w tym roku kulistą odmianę marchewki. Może szału nie było jeśli chodzi o ilość plonów, ale ten słodziutki smak!! ;:3

Obrazek

Marketowa pietruszka, kupiona i zasadzona jesienią pięknie przetrwałą zimę i teraz w lipcu kiedy ją powstrzymywałam od kwitnienia, to zaczęła przysychać. Myślałam, że już po niej, ale z obeschniętego kawałka łodygi odbiła nowymi liśćmi.

Obrazek

Tegoroczna uprawa sałaty była znacznie lepsza od ubiegłorocznej lichocizny. Wysiałam masłową i kruchą i choć typowych, pełnych główek nie wykształciły, to jednak miały na tyle dużo liści, że nie tylko na kanapki starczało, ale wręcz do normalnych sałatek.
21 kwietnia
Obrazek

połowa czerwca, już objedzona z zewnętrznych liści
Obrazek

Nie udała mi się próba wyhodowania własnego czosnku i to zarówno ozimego, jak i tegorocznego. To znaczy w sumie nie wiem, czy mi się nie udała. Po prostu długo okazały szczypior usechł i odpadł od ziemi. Próbowałam potem w niej grzebać i znalazłam jedynie tyci młody czosneczek, wielkości jednego normalnego ząbka.. Po sezonie pokopię jeszcze w pozostałych miejscach i zobaczę, czy coś uda mi się jednak znaleźć. A tak wyglądał szczypior w szczycie formy:

Obrazek

Jeszcze mała ciekawostka: ponieważ wielkanocną rzeżuchę od lat wysiewam do ziemi, a nie na watę, to rośnie ona dużo większa i wykształca kilka poziomów liści. W tym roku udało mi się też zobaczyć jak rzeżucha kwitnie :)

Obrazek

Gdzieś na początku mojego balkonowego wątku wrzuciłam zdjęcie własnoręcznie wyhodowanego krzaka papryki z nasion pozyskanych ze zwykłego sklepowego zakupu. W tym roku papryka, to jakaś kompletna porażka.. Siana w tym samym czasie co pomidory, te same warunki, nawozy itp.. Przez bardzo długi czas stała kompletnie w miejscu. Nie ma na niej żadnych oznak żerowania intruzów, żadnych plam, żółknących liści. Po prostu zero wzrostu przez długie tygodnie. Dopiero teraz pokazały się tycie zawiązki pąków, ale obawiam się, że w takim tempie to ona do zimy nie zdąży wydać owoców. Zupełnie nie wiem, czym to jest spowodowane.

Obrazek

Wspominałam zdaje się parę miesięcy temu, że jak mnie zimą swędzą rączki, to żeby się powstrzymać od przedwczesnego siania, wrzucam do doniczki każdą pestkę konsumowanego zimą cytrusa. I tak oto doczekałam się cytrusowego gąszczu, w skład którego wchodzą mandarynki, grejpfruty i cytryny. Nie wiem które jest które i plonów się nie spodziewam, ale jednak ta piękna zieleń cieszy oko :)

Obrazek

Z jednej z pestek wyrósł jakiś zapewne patologiczny albinos i po pewnym czasie natura sama go wyeliminowała

Obrazek

W tym roku podczas gościnnej wizyty u znajomych na działce, którzy akurat likwidowali pędy truskawek, pozbierałam parę z nich i przywiozłam ze sobą, żeby zasadzić na balkonie. Mocno odchorowały przeprowadzkę, mączniak się na nich rozpanoszył aż strach, ale po oprysku wszystko wygląda dobrze. Ciekawa jestem, czy za rok uda mi się doczekać owoców.

Obrazek

I jeszcze moja koleżanka pokrzywa :wink: przetrwała już kilka zim na moim balkonie i służy mi dzielnie do podlewania roślin naparem z niej, lub jako super płukanka do włosów. Jako herbatka z miodem też jest niczego sobie :)
Tu akurat mała, bo dopiero odrastała po zimowym cięciu. Dorasta do takiej wysokości, że przypomina dziko rosnące pokrzywy na skraju pobliskiego lasu.

Obrazek

Na koniec moja absolutna tegoroczna duma ;:oj która zaskoczyła mnie wyjątkowo. Nie będę sobie przypisywała zasług, bo pojęcia nie mam dlaczego w tym roku odniosłam aż taki sukces.
Otóż mianowicie w ubiegłym roku doczekałam się całej jednej sztuki ogórka ;:oj
W tym roku natomiast doświadczam totalnego ogórkowego szaleństwa. Bez większej nadziei i raczej od niechcenia wrzuciłam do zwykłej, małej skrzynki balkonowej cztery otoczkowane nasiona ogórka, te same co rok temu. Wzeszły szybko i zdrowo.

Obrazek

Z konieczności postawiłam na uprawę pionową po sznurkach, a że wąsiska za nic nie chciały samodzielnie się chwytać i wspinać, to musiałam codziennie im w tym własnoręcznie pomagać.
Oto moje tegoroczne ogórkowe szaleństwo :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Są pyszne, słodkie i soczyste i jest ich tyle, że lądują w codziennych posiłkach na różne sposoby!
Pojęcia nie mam czemu zawdzięczam tegoroczny urodzaj, ale cieszy mnie on bardzo :)

To tyle po pięciu miesiącach milczenia.
Zdam relację ze smaku Betaluxów, jak już do końca dojrzeją.
Póki co wszystkich pozdrawiam ;:3
Awatar użytkownika
MORANGO
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2414
Od: 4 sie 2011, o 00:05
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Piękne balkonowe zbiory, zawsze podziwiam balkonowe uprawy bo to wielka sztuka, mieć piękne warzywa z własnego balkonu ;:138

Piękne warzywka i zioła :)
Awatar użytkownika
nicktosia
100p
100p
Posty: 168
Od: 9 sie 2014, o 21:32
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Wielkopolska

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Dziękuję Morango :) :)
Często się zastanawiam, czy w gruncie byłoby łatwiej, bo może by przędziorek tak nie atakował, a i plony pewnie byłyby obfitsze.. Ale jak się nie ma co się lubi, to się uprawia ogród na balkonie ;:oj
Daje mi to tyle radości i relaksu, że nie wyobrażam sobie, że mogłabym nie mieć choćby nawet tego balkonu :)
Awatar użytkownika
MORANGO
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2414
Od: 4 sie 2011, o 00:05
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Zachodniopomorskie
Kontakt:

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Przędziorek nie lubi wilgoci, wiec możesz zraszać rośliny, oczywiście oprócz pomidora to ograniczy występowanie tego szkodnika :)

Rozumiem Ciebie doskonale, ja znowu marze o balkonie całe życie, brakuje mi możliwości wypicia kawki na balkonie wśród kwiatów i innych roślin, mam jedynie swoją działeczkę, ale też się z tego cieszę, chodż muszę dobrych kilka km na nią zapierniczać, obcowanie z roślinami, daje jak napisałaś tyle relaksu i radości, czego chyba żadne pieniądzę w zyciu by nie zaspokoiły :)

Pozdrawiam Ciepło

Kasia
Awatar użytkownika
Xavierka
500p
500p
Posty: 543
Od: 6 maja 2012, o 20:55
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: między Wrocławiem, a Opolem

Re: nicktosia- Warzywa na podmiejskim balkonie

Post »

Nie mogę oderwać wzroku od tej pokrzywy w doniczce ;:oj i zastanawiam się, czy taka pokrzywa przetrwałaby zimę w moim pokoju. To by dopiero był hit - zielona pokrzywa w środku zimy!

Moją przygodę z roślinami rozpoczynałam na małym balkonie, potem moją pasję przeniosłam na działkę bo tam można więcej poszaleć, a teraz do moich roślin dodałabym jakieś zwierzaczki - kurki, kaczuszki - oj, chyba skończę gdzieś na gospodarce. ;:65 - ale to już inny temat. :D
Pozdrawiam
Najcenniejsza wiedza z własnego doświadczenia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Uprawy WARZYWNICZE”