Opowieść o Egipcie
Właściwie nie wiem od czego zacząć, a miałam już wszystko poukładane w głowie?
Powinnam raczej od początku.
W tym roku myślałam, że o urlopie mogę tylko pomarzyć. Nie było jak wyrwać się od pracy. Ale przecież (w tym wieku) już ciało odmawia posłuszeństwa a psychika wariuje. Niech się pali, wali i co tam jeszcze chce. Na urlop trzeba ?wyskoczyć? i naładować akumulatory na następny rok ?. No tak, ale trzeba podjąć decyzję i jeszcze się zorganizować. Daliśmy sobie na wszystko tydzień, i się udało. Decyzja zapadła ? jedziemy do Egiptu, ale ponieważ nie lubimy leżeć plackiem na plaży, to wybór padł na ofertę w 80% zwiedzanie i poznawanie kraju. Przeważnie sami sobie organizujemy takie wypady, ale biorąc pod uwagę ciekawą propozycję biura podróży Raibow, ich doświadczenie i pozytywne komentarze ? zdaliśmy się na nich.
Ale jak ostatnio w tej branży bywa, schody zaczęły się zanim wyjechaliśmy. Dostaliśmy meil w dniu wyjazdu, że wylot jest przesunięty z godz 18-tej na 0,30 po północy. Niby niewiele, ale tym sposobem biuro zaoszczędziło na nas opłacenie jednej doby hotelowej, a my bez odpoczynku po podróży (nieprzespanej nocy) rozpoczynaliśmy program od drugiego dnia pobytu. Po ostrej wymianie meili, biuro łaskawie przyznało rabat w kwocie (śmiesznej zresztą na 3 dorosłe osoby) 75zł i zrzeczenie się dalszych roszczeń z naszej strony. notabene daliśmy sobie spokój z tym zwrotem i postanowiliśmy jednak pojechać ?
Lot czarterowy z lotniska we Wrocławiu do Hurgady w Egipcie trwał ok. 4 godzin. Można wytrzymać, choć miejsca w samolocie jakby węższe ? Czy mi przybyło centymetrów, czy te czartery bardzo ekonomiczne, również przestrzennie. Minęły już czasy podawania posiłków i gazet podczas lotów. Nawet nie częstują cukierkami. Za to można ?nabyć? czyt. zakupić kawę, herbatę lub czekoladę (z saszetek lub rozpuszczalne) w cenie 6zł/kubek jednorazowy. Na początek nie jesteśmy ani głodni ani spragnieni, bo w hali odlotów zdążyłam się jeszcze napoić kawą i posilić ciasteczkami płacąc złotówkami. Powracając do wycieczki ?. Wylądowaliśmy w Hurgadzie. Ogłaszają panującą temperaturę : 27*, czyli nie jest tak tragicznie. Co prawda jest dopiero przed południem .. Zostajemy przewiezieni do hotelu o dumnie brzmiącej nazwie Empire. Hotel wywarł całkiem miłe wrażenie jak na swoje trzy gwiazdki. Mamy tam spędzić tylko jedną noc, a nad ranem wyruszamy autokarem do Luxoru. Jesteśmy zmęczeni, ale szkoda czasu na spanie. Idziemy na spacer zwiedzić okolicę. Przy wyjściu z hotelu już na samym wstępie jesteśmy ?atakowani? przez sprzedawcę z pobliskiego sklepiku. Jeszcze nie wiemy co nas czeka później ? Byliśmy w kilku krajach arabskich i wydawało się, że przywykliśmy do natarczywości tamtejszych sprzedawców, ale dopiero potem mieliśmy sposobność się przekonać, że egipscy sprzedawcy swą natarczywością biją wszystkie nacje arabskie na głowę.
Posiadając wiedzę ogólną (medialną), że Egipt to kraj wyznawców islamu i spostrzegając na swej drodze kościół z krzyżem na kopule (koptyjski, a raczej katolicki obrządku koptyjskiego), nie mogliśmy nie zajrzeć do środka. Był piątek, u nich tak jak nasza niedziela. Przed kościołem przechadzali się tambylcy. Sprzedawano bułki (ich chleb). Atmosfera raczej jak na pikniku. Brak tak jak u nas ciszy, powagi. Weszliśmy do środka. Trwała jakby msza czy coś w tym rodzaju. Trudno się odnieść, do ludzi wewnątrz nie było zbyt dużo. Niektórzy siedzieli w ławkach jakby od niechcenia, bokiem do ołtarza. Brakowało mi tego naszego skupienia. Po obu stronach ołtarza dwa ogromne telebimy. Ksiądz czy Pop a może Kapłan przemawiał przez mikrofon. I nagle jakby zmiana o 180 stopni. Idzie (nazwijmy go) Duchownym, niesie w wielkiej misie pokrojony chleb (bułki). Wierni się częstują. Najpierw z namaszczeniem całują kawałek chleba, potem się żegnają i go spożywają. Duże wrażenie też wywarł szacunek jaki mają Duchowni (kapłani) wśród wiernych, którzy całują go w rękę gdy obok przechodził. Takie kontrasty dla mnie raczej niezrozumiane. Trzeba poczytać jeszcze o ich religii.
Wracamy do hotelu po drodze kupując a aptece lek na przypadłość turystów zwaną ?klątwą faraona?. No cóż bakteria, która powoduje niestrawność i rewolucje żołądkowe. Teraz jeszcze kilka butelek wody mineralnej. Do picia i na kawkę. W sierpniu jest tam gorąco i bez butelki wody nie należy się poruszać poza pomieszczeniami klimatyzowanymi. Hotel Empire składa się z dwóch kompleksów. Jeden położony jest przy plaży a nasz nieco dalej, ale nie jest to zbyt duża odległość i można także podjechać busikiem hotelowym. Postanawiamy zobaczyć plażę hotelową. Dostaliśmy karty na ręczniki więc może się i pokąpiemy. Przecież człowiek spragniony kąpieli morskiej już od tak dawna ?. Docieramy do plaży. Jest ?.mała, niezbyt piaszczysta, ale co tam. Są nawet wolne leżaki pod parasolem (SUKCES). No to tylko połowa sukcesu, bo jak się okazuje w budce z ręcznikami ? ręczników brak. Będą za 30min (podobno). I tak pełni radosnego uniesienia sadowimy się na leżaczkach w cieniu parasola. Po upływie pół godziny idziemy ponownie po ręczniki i ?. Będą za 15 min. Sytuacja nieco podejrzana? Nie mamy już cierpliwości i idziemy się pluskać bez ręczników. Suszenie na stojąco, bo siadać czy kłaść się na dermowe (skajowe) leżaczki bez podkładu, jakoś niezbyt komfortowo. Pierwsza kąpiel w Morzu Czerwonym zaliczona, choć wrażenia nieszczególne. Woda nie bardzo czysta. Po powierzchni pływały szczątki roślinne. Niby nic strasznego ale i niezbyt to przyjemne. Wejście do wody po kamyczkach. Plaża zdaje się sztucznie usypywana ? i piaseczek nie taki jak nad naszym morzem. No dobrze, nie marudzimy. Przecież ten hotel i plaża to tylko przejściówka. Teraz idziemy na posiłek ?
I jeszcze trochę zostało nam mijającego dnia. Teraz trzeba te karnety na ręczniki wykorzystać przy basenie hotelowym. Niestety sytuacja się prawie powtórzyła u pana ręcznikowego, tzn ?pan? wyciągnął pogięte, mokre ręczniki z szafki i bez zmrużenia oka chciał nam je wymienić na karnety ręcznikowe. Na zwróconą uwagę co do stanu ich wyglądu, wcale nie był zmieszany wpierając, że ?są czyste, a inne będą za 15 minut?. Powtórka z rozrywki. Nie było innego wyjścia jak wziąć ręczniki z pokoju hotelowego. Jeszcze wtedy nie znaliśmy siły ?bakszyszu?. Kąpiel w pustym basenie przyniosła ukojenie (nerwów) i pełen relaks.
Pozostał nam wieczór do zagospodarowania. Szkoda każdej minuty. To nic, że noc była bezsenna i następna to tylko kilka godzin, bo o świcie ruszamy dalej. Teraz jesteśmy tu i teraz. Decyzja zapadła- jedziemy do CENTRUM. Teraz tylko trzeba złapać taksówkę. Wiemy, że trzeba się targować i ustalić cenę zanim wejdzie się do samochodu. Umawiamy się z taksówkarzem na 30 funtów egipskich, (1 funt to ok. 60groszy) a po drodze miła konwersacja. Taksówkarz proponuje, że zawiezie nas do takiego sklepu gdzie są ustalone ceny i nie jest się narażonym na nagabywania sprzedawców. Niestety to nie okazało się prawdą. Zdaje się, że taksówkarz miał jakiś profit od zwabiania potencjalnych klientów. Sklep był z dala od ciągu turystycznego ?Zawiózł nas tam i cierpliwie czekał aż ?zwiedzimy? cały sklep. Potem już kazaliśmy się wieźć do centrum. Na koniec trochę podbił cenę za kurs?wyszło 50 funtów.
Przejście wieczorową porą przez centralną ulicę handlową było niebywałym wyzwaniem dla nas. Zmęczeni po przylocie i nieprzespanej nocy. Zmordowani upałem i namolnymi handlarzami, złapaliśmy taksówkę i migiem wracamy do hotelu. Jazda po tamtejszych ulicach to mistrzostwo świata. Taksówkarz lawirował pośród innych samochodów, skuterów, ciężarówek, autobusów i pieszych przy częstych dźwiękach klaksonów. Warto było to przeżyć i potraktować jako dodatkową atrakcję wieczoru, a trwała dobre pół godziny. Warto także umilać sobie drogę rozmową. Z takiej bezpośredniej wymiany można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy (nie zawsze zawartych w przewodnikach). W rozmowie wyszło także na jaw, że jego kolega taksówkarz (jadący obok nas) za dnia jest policjantem a wieczorami dorabia jako taksówkarz. Nie jest im lekko. Tylko czy taka policja nie jest podatna na korupcję ? I czemu tu się dziwić.
Wreszcie można pomyśleć o spoczynku. Tylko jeszcze nastawić budzik na 4 rano i wstać ..
Pierwszy dzień za nami.
.
Jeszcze pierwsze nadające się do pokazania fotki:
1. Jeszcze z lotu ptaka, przed wylądowaniem.
2. Umęczeni ale bez konkurencji do leżaków i miejsca w basenie
3. Takie cudeńka na szwedzkim stole były wystawione w hotelu Empire
4. No, ale teraz nie wiem czy się mam rozpakować czy zapakować. W rezultacie bałagan. Pokój w hotelu Empire.
CDN