shido, ta kurka, nazywana przez nas 'niskopienną' to niezawodna Kurza Matka

A zajączek ... niewykluczone, że jakoś przechodzi także do warzywnika, bo pory mamy objedzone

Ale to nic. Bardziej martwię się o przyszłość samego zajączka, bo psina chętnie by się z nim pobawiła w berka ... gryzionego.
Właśnie z łąką kwietną nie zrobiłam tak jak zamierzałam, czyli obsiać cały pozostały teren wokół warzywnika. Wysiałam tylko trochę, a i tak widzę, że jest problem z chwastem...
koziorozcu, no właśnie ... Żałuję, że przy ostatniej wizycie tego nie zrobiłam, ale byłam tylko na kilka godz zaledwie... Teraz jak będę następnym razem dopiero będę pryskać czosnkiem i pokrzywą, a w ostateczności chyba zetnę nisko, może odbije na jesienne kwitnienie? Już mi nawet nie szkoda byłoby wyrzucić tych floksów aż tak bardzo (choć zawsze żal), żeby tylko to coś nie przeniosło się na inne kwiaty. Twoje i anastazji stwierdzenie, że czegoś takiego na floksach nie widziałyście, nadały powagi całej sytuacji ...
bozunia, ano, taki większy warzywniczek ;) Kurki na zbitej darni nie robią kompletnie żadnych szkód, myślę, że wręcz przeciwnie :]
E, aż tak bardzo się nie przejmuję roślinkami nie 'z babcinego'

Chociaż... nawet pysznogłówka chyba będzie kiedyś musiała trafić na inną rabatę
Łubiny też uwielbiam

Zresztą, powoli klarują mi się faworyci wiejskiego ogródka
anastazjo, bardzo żałuję, że nie mogę doglądać roślin częściej i bawić się w wywarki ... :/ Teraz przygotuję coś w mieście i przy następnej wizycie, jeśli coś z floksów zostanie, to je opryskam. Na wsi nastawiłam gnojówkę z pokrzyw, może też się przyda. A jak będzie bardzo źle, to faktycznie zetnę nisko. Trudno.
Dziękuję Wam Kochani za rady!
