Nie zdawałam sobie sprawy, że ten raundup mnie tak przygnębi....Kopać nie mogę, bo nie dojdzie to głębi korzeni...zatem...jestem uziemiona. Nie wzięłam tego pod uwagę....Nic nie mogę robić. 2-3 tygodnie. To straszne. Piękny dziś dzień, a ja nie mam po co iść na działkę.Czuję się fatalnie.Jakbym w ogóle nie była działkowiczką znowu. Nie mogę sobie znależć miejsca, bez tego codziennego rytuału.
Okna w domu pootiwerane (Oranio- teraz Cię rozumiem!), bo za ciepło mi i za duszno. Wczoraj u Przyjaciół namawiałm wszystkich aby usiąść na tarasie, a nie w domu...A przecież nie wszystkim to odpowiada...Jak siedzę w dymie, to z kolei odzywa mi się astma...no i dziś albo ja "odchorowuję"...albo Ci, co się przeziębili...Ale trudno wszystkich terroryzować, bo wiele osób po prostu zimno odczuwa dotkliwiej.Na dodatek zapomniałam zabrać aparatu i został na wsi.
Dwa dni temu byłam pozbierać orzechy (to mi zostaje), całkiem rano, była wspaniała mgła...i zrobiłam takie fotki.




Niestety nie umiałam jeszcze ustawić "makro" aby zrobić pajęczynę w powiększeniu. Mój aparat nie chce widzieć tak delikatnej materii i nie ustawia na nią ostrości...
Może muszę powalczyć z instrukcją i programami "makro" itd. , zrobiłam tych zdjęć chyba ze 20, a wszystkie nieostre...