Poszłam przed dziesiątą podlać nawozem tulipany w donicach. Uciekałam szybciej, niż wyszłam. Przenikliwy zimny wiatr, paskudnie. A już się szykowałam, że coś porobię, bo nie zapowiadali deszczu, tylko kilkanaście stopni.

Zamiast pracować, siedzę przy komputerze.
Aneczko Karol teraz rozwija się w takim tempie, że co tydzień, to inne dziecko. Dzisiaj wszystko można kupić i zazdroszczę mamom, że mogą ładnie ubierać dzieci. Moi synowie z czasów, gdy niczego nie było w sklepach.

Tulipany są trochę pomarańczowe, pozazdrościłam Ci jesienią.

Niestety okazały się ciemniejsze, niż na obrazku. Najczęściej jest odwrotnie, sprzedawcy jasne podkręcają kolorystycznie.
Ewuś muszę czerwonym tulipanom znaleźć ciekawe miejsce, a może znowu w donicy z innym kolorem.

Też miałam dwukolorowe zółto-czerwone, ale moja ulubiona ciocia się nimi tak zachwycała, że którejś jesieni zaniosłam i cieszy się nimi, już dwa lata. Jakaś żelazna odmiana, bo mnożą się i nie kapryszą, jak inne wymyślne.
Aniu to prawdopodobnie Sapporo, na początku są żółte, a z czasem bielutkie i bardzo długo kwitną.

Mam ich kilkadziesiąt, a jedna z kępek nie wykopywana od czterech lat, bo korzenie hortensji wrosły i nie chcę jej uszkodzić.
Kasiu pierwsze tulipany to Sapporo, a drugie Shirley. Te drugie z czasem mają coraz ciemniejszą obwódkę.
Iwonko dzięki.

Właśnie czekam na kwiaty lilaka.

Już podpytuję posiadaczki Palibina, jak dużo można przyciąć. Najchętniej ciachnęłabym na jedno oczko.

Kupiłam takiego pokracznego, bo miał ładny, wysoki pień, a to było najważniejsze. Skoro hortensje tniemy radykalnie, to lilak pewnie podobnie.
Twoje Majesty przynajmniej żyją.

Ja wystawiłam do garażu, jak popikowałam pomidory, bo brakło miejsca na parapetach. Majesty to jednak ciepłolubna roślina i wszystkie padły.

Wysiałam następną partię i tej już nie ruszam z domu.
Lucynko dzięki,

słodziak kradnie serca wszystkich, w realu jest jeszcze milszy.

Pojechał na dwa dni z rodzicami pływać w ciepłych basenach. Muszę się pokusić o policzenie tulipanów, pewnie kilka setek mam. Liliokształtny to Sapporo, z czasem staje się idealnie biały i długo utrzymuje kwiaty.
Seba mam naszą poczciwą trzęślicę, pięknie się rozrasta, a wysokie kłosy są ozdobą jesienią. To nie koperek, tylko marchew.

Kopru nie sieję od lat, sam się rozsiewa i często towarzyszy kwitnącym roślinom. Najwięcej go na różance,

przy tarasie, blisko mam do zrywania. Siany często obsiadały mszyce, samosiejki są zdecydowanie dorodniejsze i bez lokatorów.
Gosiu Karol ma dopiero 14 miesięcy, pewnie kilka lat jeszcze babcia będzie autorytetem, a ogród ciekawym miejscem.

Czekam na ciepło, bo teraz dwa razy w tygodniu jest u mnie. Głównym rodzajem aktywności jest chodzenie od drzwi balkonowych do wyjściowych i przynoszenie butów, żeby tylko wyjść na dwór.
Poszerzona rabata przed świerkami, powoli się zapełnia.
Lilie przesadzone na różankę całkiem ładnie rosną.
Tulipany Haakun i Curly Sue jeszcze nie maja dobrego towarzystwa w dawnym warzywniku.
Prymulka z marketu, od pięciu lat w jednym miejscu, pewnie trzeba podzielić i przesadzić.
