Asiu
z moimi fuksjami też tak miałam, ale z chowaniem do domu tego raczej nie ćwiczyłam. 
Jednak przypominam sobie, ze musiałam skubać przekwitnięte kwiatki, bo szybko jakoś zawiązywały im się owoce.
Chyba pod tym względem łatwiejsze są w uprawie tam begonie. Oj, muszę jednak to przemyśleć.
Agnieszko
,kiedyś więcej pisali, bo zdjęcia w odpowiednim kolorze i formacie znacznie podnosiły koszty wydania. Teraz dają mnóstwo pięknych fotek , ciut komentarza i już gotowe. Bierze człowiek taki raczej album , poogląda te fotki i po lekturze.
Majeczko
na razie szukałam w papierniczym po drodze z pracy i przy okazji dowiedziałam się , że robią taką tektutę falistą w kolorze (i w stereo 
), ale takiej zwykłej pakunkowej nie mieli. Do Castoramy to już muszę wybrać się specjalnie, może w weekend. CDhociaż , jak będzie łagodna zima z równą temperaturą, to nie ma problemu.Gorzej , jak są wzloty i spadki temperatur. Tylko ostatnia zima oszczędziła mi pędy Edena. Poprzednie zimy miały w nosie moje osłony z włókniny i maty trzcinowej. Eden odradzać się musiał od kopczyka.
Oleńko
ale miło mnie komplementujesz. Moja kocia przytulanka tak za często nie lubi się przytulać. Ma tak od małego. Chociaż z wiekiem już coraz częściej przychodzi po głaski, ale mam wrażenie, że nie robi tego bezinteresownie.
Asiu
a ja na to nigdy sama nie wpadłam 
Jak dobrze z Wami pogadać. 
-- 19 lis 2013, o 21:37 --
Grażko
dziękuję za namiary. 
Zaraz tam popędzę i będę poddawać się wodzeniu na pokuszenie.
Teraz to bardzo przyjemna czynność, kiedy w ogrodzie już koloru niewiele.
Pashmina już rośnie w gruncie i chyba tam docelowo zostanie. Dostała porządny kopczyk i mam nadzieję, że da radę i przeżyje. Do garażu wstawiłam dwie biedronkowe mikruski i Heidi Klum. W donicy na tarasie pod osłoną muru na styropianie mam nadzieję przezimować Pomponellę, oczywiście też pod kopczykiem , bo na razie nie wymyśliłam dla niej miejsca w gruncie. 
