Dni coraz krótsze... nie ma tego złego... czas szybciej leci
Z uwagi na bezecne ograbienie mnie z uśmieszków... rzucam ich stosowanie!
Czarodziejko - co za oko... to ona, John Laing we własnej osobie, i Acapella... Czy aby nie na wyrost pochwały? Ale dziękuję. Drzewo troszkę
przyciągnęłam do parapetu... W ogrodzie przybył drugi kot , ale sikorek pod dostatkiem. I mam nadzieję, że tak pozostanie...
Asiu- cóż rzec na takie dictum... Może ?... Z pewnością!... Cała przyjemność po mojej stronie powiem... w pas się kłaniając!
Goś- no co Ty, ciemno i zimno. Robota nie zając, nie ucieknie... Jeszcze nie śpię, ot, drzemki sobie ucinam co i rusz... Przyjdą róże- posadzę, przyjdą mrozy okryję... A posprzątam wiosną...
Maju- Twoje odwiedziny zawsze miód w serce wlewają... kap, kap, kropelki słodyczy...
Aniu Zielona - i teraz ciekawość mnie dręczy, czy szczelina uchylonego okna tak wąska była, czy sikorka taka grubaśna... Roboty ciężkie odłożone, coś chrupnęło w krzyżu i dalej skrzypi... Albo starość, albo głupota... jeszcze nie zdiagnozowałam... Autorzy zdjęć ślą podziękowania informując, iż z powodu wszechobecnej burości zawiesili prace dokumentacyjne.
MarioTereso- dziękuję, Twoja obecność zawsze owocna. Twoja rada potwierdza moje rozmyślania... No jakoś w naturze się musi rozsiewać. Jutro posieję i zadołuję. Figa nie tknięta mrozem- dostała na prawdę zaciszne i ciepłe stanowisko. Mam nadzieję, że ładnie przezimuje.
Zaglądnęłam do wiosennych zdjęć. Tęsknoty już mnie ogarniają... o,, choćby taki maj...
nieskazitelna świeżość host

delikatna piana różanecznikowego kwiecia
rozbuchna zieloność z obietnicą różanego rozpasania

frywolna trzpiotliwość azalii