Rzeczywiście i mnie najmniej odpowiada żółty - daje po oczach. Czerwony przy tym kolorze kwiatka też odpada, ale może inne kolory kwiatków nie byłyby takie złe. Mnie pozytywnie zaskoczył zielony, sprawdziłam go już też na mammillariach - też dobrze wypadł. Muszę jeszcze dokupić czysto biały, by było klasycznie i nie skupiało uwagi na tle.
Grażynko, na dużej ścianie wisi 21 doniczek, a na małej 10, z tym, że na dużej 8 zajmują już hoje. Reszta stoi na 3 półparapetach (pół, bo jedną część okna zawsze zostawiam pustą, bo codziennie otwieram okna na oścież). Na jednym parapecie stoi 10 doniczek np. same cambriowate, ale te tylko zimą, bo jak pisałam na zainicjowanie pędów kwiatowych stoją w sezonie na balkonie. A jak już wykształcą tam ładne pędy kwiatowe to wnoszę do domu i stawiam w najważniejszym punkcie domu na stole, a po przekwitnieniu znów lądują na balkonie, by budować zdrowe grube bulwy. Długo dochodziłam do zdolności opiekowania się tymi bulwiastymi - co najmniej 3 lata każde kupione ukatrupiałam, ale byłam uparta i już teraz lepiej się sprawują niż phalaenopsisy. Nie mam tak dobrej zielonej ręki i wyniki muszę okupić długimi cierpliwymi doświadczeniami.
Razem z cambriowatymi wynoszę też na balkon paphipedilum, ale tu dopiero zbieram doświadczenia, na razie nie mam jeszcze czym się pochwalić.
Mini phalaenopsisy stoją na parapecie, a do tego mam jeszcze 8 doniczek na klatce schodowej - tam wynoszę rekonwalescentów. Na razie tylko jednego ktoś mi ukradł, ale tu żadnego mi nie zal, bo wynoszę tam takie, które i tak zasiliłyby kosz na śmieci, więc jak ktoś się nimi chce zaopiekować, to nie idą do adopcji.
